Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tętno maratończyka

Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński Dziennik Łódzki/archiwum
Powraca sprawa nowego rozdzielenia miejskich dotacji dla dużych łódzkich festiwali. Tym razem nie chodzi o pracę doradców zwanych specjalistami, których do oceny wniosków zaangażował Wydział Kultury Urzędu Miasta Łodzi.

Przyznajmy, fartowna ręka ich wylosowała i ci, którzy jako pierwsi przyznawali punkty nie wypadli sroce spod ogona. Zwłaszcza jeśli spojrzeć na "dyscypliny" festiwali, które startowały o dofinansowanie. Czy w kolejnych "dogrywkach" i mniejszych konkursach będzie podobnie, zdecyduje los.

Skoro o losach mowa, dokonując zakładu u bukmachera można było rozbić bank. Triumfowałby ten, kto obstawiłby, że największe (540 tys. zł) dofinansowanie z budżetu miasta otrzyma... czwarta edycja Targowa Street Film & Music Festival (rok temu otrzymał on wsparcie dopiero po interwencji radnych). Największym zaskoczeniem były jednak festiwale wytypowane do trzyletnich umów z miastem - Targowa i Festiwal Kultury Chrześcijańskiej (jako powód podano m.in. doświadczenie).

Co je łączy? Wiele i niewiele. Udział w nich jest darmowy, choć fani jednego nie zawsze są amatorami drugiego. A co po nich zostaje w Łodzi? Po Targowej trochę głównie muzycznych wrażeń. Po FKCh dodatkowo moc refleksji natury duchowej. Tylko czy są to festiwale najbardziej rozwojowe, w najwyższym stopniu wydolne?

Targowa od początku łączy dwa światy - muzyków związanych z filmem i filmowców ceniących muzykę. Po kilku "magnesach" na początek (Kusturica, Juliette Lewis) festiwal zdaje się odpływać w dowolność w budowie programu. Dość swobodny dobór kilku nazwisk ma po prostu dać musującą mieszankę. Nie wiadomo po co wydzielony Dzień Bałkański zostawił w Łodzi sporo decybeli i niewiele więcej. Mimo to organizatorzy sami obwołali imprezę wizytówką Łodzi (choć wizytówka świadczyć ma nie o tym, co w mieście dzieje się przez tydzień).

Wydaje się, że ciekawą "uliczną" formułę, największy atut imprezy, można wypełnić treścią bardziej płodną, to znaczy owocującą przez cały rok. Nie jest nią zorganizowanie wyjazdu kilku łódzkich zespołów na koncert w Belgradzie. Zaś Festiwal Kultury Chrześcijańskiej to wielosmakowa bombonierka, bo i ksiądz Sondka obdarzony jest smakiem jeśli chodzi o dobór zapraszanych artystów. Ten wybór dziwi jednak, bo FKCh ma chyba stałe miejsce w kalendarzu bez takich gwarancji.

Obie imprezy przeznaczone są dla szerokiego grona odbiorców. To nie wada. Chodzi o to jak się tego używa - żeby na koniec sięgać do terminologii sportowej: zamiast pracy nad chlebem, będą igrzyska. Tymczasem sól tej ziemi, pionierski Festiwal Muzyki Filmowej ledwo zipie i zaraz połknie go o dekadę młodszy festiwal krakowski. To ci dopiero będzie wizytówka filmowej Łodzi!

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki