Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

T-Mobile Ekstraklasa: GKS Bełchatów - Lech Poznań 1:2 [ZDJĘCIA, RELACJA]

Paweł Hochstim
Piłkarzom GKS Bełchatów nie udało się w Wielką Sobotę pokonać Lecha Poznań. Bełchatowianie przegrali u siebie 1:2. Jedyną bramkę dla GKS zdobył w 72. minucie Łukasz Wroński.

- Jeśli chodzi o sam wynik, to efekt nowej miotły nie zadziałał. Ale dostrzegam pewne elementy, które są istotne w najbliższej przyszłości. I na tym buduję swój optymizm - mówi trener PGE GKS Bełchatów Marek Zub.

Bełchatowianie w debiucie swojego nowego trenera przegrali z Lechem Poznań 1:2, grając fatalnie w pierwszej i znacznie lepiej w drugiej połowie spotkania.

Nowy szkoleniowiec przemeblował drużynę zmieniając nie tylko kilku zawodników, ale także kapitana, którym został Błażej Telichowski oraz ustawienie. Przeciwko Lechowi bełchatowianie zagrali w ustawieniu z jednym defensywnym pomocnikiem, którym został Grzegorz Baran, a grający w poprzednim meczu w Szczecinie Szymon Sawala i Patryk Rachwał tym razem nie dostali szansy. Do pierwszej jedenastki wrócili też Telichowski i Paweł Baranowski, a zamiast Dariusza Treli w bramce zagrał Emilijus Zubas.

Taktyka od początku była jasno widoczna - podopieczni Zuba mieli skupić się na skutecznej defensywie i długimi podaniami wychodzić do szybkich kontr. Pierwsze minuty wskazywały, że może być to dobry pomysł na grę, bo - nie licząc stałych fragmentów gry - poznaniacy specjalnie nie zagrażali bramce Zubasa. Za to szanse mieli gospodarze, ale grali bardzo nieskutecznie - na początku meczu Maciej Małkowski uderzył nad bramką, a kilka minut później obrońcy zablokowali uderzenie Arkadiusza Piecha. Gdyby napastnik PGE GKS odegrał do stojącego bez opieki przed polem karnym Małkowskiego być może kibice cieszyliby się z gola.

Niestety, nie minęło pół godziny gry, a sytuacja całkowicie się zmieniła. Wprawdzie Zubas raz kapitalnie obronił uderzenie głową Paulusa Arajuuriego, ale w 26. minucie nie zdołał uchronić swojej drużyny przed stratą gola. Kasper Hämäläinen łatwo ograł Baranowskiego i wystawił piłkę do zostawionego w polu karnym Muhameda Keity, a ten zapewnił Lechowi prowadzenie. Gol wyraźnie załamał gospodarzy, którzy do ostatniego gwizdka w tej połowie tylko statystowali na boisku i liczyli na umiejętności Zubasa, który przynajmniej dwa razy uratował ich przed kolejnymi bramkami. Krótko mówiąc - gra PGE GKS w tym fragmencie gry wyglądała jeszcze gorzej, niż w ostatnim meczu pod wodzą Kamila Kieresia w Szczecinie.

W przerwie Zub postanowił wprowadzić na boisko kolejnego napastnika, Bartosza Ślusarskiego, a przede wszystkim chyba idealnie trafił do głów swoich piłkarzy, którzy wreszcie zaczęli walczyć. Na wyrównanie trzeba było jednak poczekać aż do 71. minuty, gdy Piech bardzo dokładnie strzelił na bramkę Macieja Gostomskiego, bramkarz Lecha odbił piłkę, a tę do siatki wbił Łukasz Wroński. Cóż z tego, skoro trzy minuty później znów fatalnie zaprezentowała się bełchatowska obrona i po wolnym Barry'ego Douglasa Arajuuri wyprzedził Barana i strzałem głową pokonał Zubasa.

Bełchatowianie starali się wyrównać, mieli nawet szansę po strzale Damiana Zbozienia, ale wyższość lechitów nie podlegała dyskusji. Szósta wiosenna porażka sprawiła, że szanse na grę w grupie mistrzowskiej są już wyłącznie matematyczne. Niebawem już nawet ich nie będzie, więc trzeba szykować się na walkę w grupie spadkowej.

- Wynik mnie oczywiście nie cieszy, ale postawa zawodników, atmosfera w szatni i pełne zaangażowanie już dają podstawy do zadowolenia. Musimy zapomnieć, że to kolejny mecz bez zwycięstwa i poprawiać swoją grę - komentował Zub.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki