Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kaczmarek - agent, który zdjął płaszczyk

rozm. Joanna Leszczyńska
Tomasz Kaczmarek jest posłem PiS
Tomasz Kaczmarek jest posłem PiS Grzegorz Gałasiński
Skąd pani wie, czy ja wręczałem jakiekolwiek kwiaty? To są kłamstwa rozpowszechniane przez media. Nikomu nie wręczałem kwiatów. Oskarżony w procesie karnym może kłamać. Beata Sawicka z tego prawa skorzystała - mówi były agent CBA, a obecnie poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Z "agentem Tomkiem" rozmawia Joanna Leszczyńska.

Po wyniku głosowania w Sejmie w sprawie konstruktywnego wotum nieufności dla rządu Leszek Miller powiedział, że PiS będzie musiało się pożegnać ze swoimi urojeniami, dotyczącymi premiera Glińskiego. Jakie wnioski wyciągnie PiS po tej porażce?

Ta krytyka ze strony Leszka Millera jest zupełnie nieuzasadniona. Nie uważam, by PiS poniosło jakakolwiek klęskę. Posłowie Solidarnej Polski, PSL, czy lewicy mieli szansę, by podczas głosowania odsunąć Donalda Tuska od władzy. Dziś Polska jest krajem źle rządzonym w każdej płaszczyźnie życia społecznego. Jestem przekonany, że profesor Gliński będzie współpracował z PiS i swoją wiedzą oraz doświadczeniem w pracy naukowej będzie wspierał nasz klub. Myślę, że doprowadzi to w przyszłości do konstruktywnych zmian w Polsce.

Mówił Pan, że swoją pracę w Centralnym Biurze Śledczym i Centralnym Biurze Antykorupcyjnym traktował jako misję. Tkwi w Panu zadra, że już jej nie wykonuje?

Nigdy takiej zadry nie było. Rzeczywiście, zostałem zmuszony, by odejść z CBA i tak naprawdę to duże, mainstreamowe media, tuby propagandy Donalda Tuska, zrobiły ze mnie osobę znaną publicznie. Myślę, że wykorzystałem to w dobry sposób, ponieważ mogę mieć wpływ na to, co dzieje się Polsce, reagować na szereg patologii, do jakich dochodzi w służbach specjalnych czy policji. Wykonywanie obowiązków, wynikających z mandatu posła też traktuję jak misję. W parlamencie zajmuję się sprawami związanymi z bezpieczeństwem państwa, zarówno wewnętrznym i zewnętrznym, ale również kwestiami związanymi z walką z przestępczością. PiS złożyło projekt ustawy o policji, której jestem współautorem. Proponujemy wyodrębnienie Centralnego Biura Śledczego ze struktur Komendy Głównej Policji, co usprawni funkcjonowanie tego biura w walce z przestępczością zorganizowaną. Cieszę się, że mogę być głosem funkcjonariuszy i ich reprezentować w Sejmie. Nie tylko policjantów, strażaków, ale również funkcjonariuszy służb specjalnych. Kilkanaście lat pracowałem w różnych strukturach policji. Nikt inny w Sejmie dziś tak dobrze nie rozumie specyfiki pracy tych ludzi.

Nadal wspiera się Pan sławą "agenta Tomka". Zarówno na plakatach wyborczych, jak i na plakatach, informujących o spotkaniach z wyborcami jest podawany Pana przydomek "agent Tomek"...

I bardzo dobrze. Taki dopisek będzie widniał zawsze. Nie widzę w tym nic złego. Ten przydomek, nadanymi przez media, wykorzystuję dziś do tego, by zaistnieć w świadomości ludzi. Rzeczywiście, w kampanii wyborczej musiałem poinformować ludzi, że Tomasz Kaczmarek i "agent Tomek" to ta sama osoba. Bo nie dla wszystkich było to oczywiste.

Nie przeszkadza Panu, że taki przydomek brzmi trochę niepoważnie?

W poprzedniej pracy posługiwałem się różnymi nazwiskami i imionami. Były to narzędzia potrzebne do tego, by rozliczać przestępców. Czy brzmi to niepoważnie? Dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia. Ci, którzy mnie dziś krytykują muszą sobie zdawać sprawę, że w swoich szeregach też mają agentów. I nie są to agenci, którzy w wolnej demokratycznej Polsce stawiali czoła przestępcom. Myślę o takich agentach jak na przykład "agent Michał" ( aluzja do Michała Boniego, ministra w rządzie Tuska, który przyznał się do współpracy z SB - przyp. J.L.)

Sporo Pan jeździ po Polsce. Jaka jest dzisiejsza Polska w pana oczach?

W dużej mierze jest podzielona: na tę "lepszą" na Zachód od Wisły i na "gorszą", na Wschód od Wisły. To jest podział, wynikający z postawy obecnego obozu władzy i samego Tuska. Pieniądze publiczne bardziej są lokowane w bogatsze zachodnie gminy, a zapomina się o wschodzie. Z uwagi na moją poprzednią pracę ludzie poruszają tematy, związane z aferami w Polsce, od hazardowej po Amber Gold, które bezpośrednio dotknęły pieniędzy Polaków. W związku z aferą Amber Gold Polacy stracili często oszczędności całego życia. Zadają pytania: Co Donald Tusk zrobił by uchronić ludzi przed oszustem i złodziejem? Odpowiadam wprost - NIC!

Jak Pan ocenia teraz, kiedy opadły już emocje, jaki błąd Pan popełnił, że został pan zdekonspirowany jako agent CBA, co było końcem Pana kariery w tym fachu? Nie uważa Pan, że błędem operacyjnym było to, że w nieodległym czasie prowadził Pan sprawy posłanki PO Beaty Sawickiej i celebrytki Weroniki Marczuk, a tę ostatnią wręcz równolegle ze sprawę państwa Kwaśniewskich, którzy rzekomo mieli kupić dom w Kazimierzu Dolnym przez podstawioną osobę. Czy wpadł Pan, z powodu poruszania się w zbliżonych środowiskach?

Kto wydawał takie oceny?

M.in. Piotr Niemczyk, były wysoki funkcjonariusz UOP, który w tamtym okresie twierdził, że zdradzał Pan talent jako agent.

Dziękuję za miłe słowa, ale doświadczenie pana Niemczyka w zakresie pracy operacyjnej w mojej ocenie jest żadne. Poza tym od lat jest oderwany od realiów funkcjonowania służb specjalnych. Nie, nie widzę błędu ze swojej strony. Zdjęcia, które trafiły do mediów dostarczyła osoba bardzo blisko związana z parą prezydencką, państwem Kwaśniewskich. Odczytuję to jako akt zemsty za moje zgodne z prawem działania przy sprawie związanej z domem w Kazimierzu Dolnym. Media, które ujawniły mój wizerunek postąpiły nieodpowiedzialnie. Dziennikarze publikujący zdjęcia nie wzięli pod uwagę faktu, że pracowałem także przy rozpracowywaniu poważnych struktur przestępczości zorganizowanej. Przypomnę, że infiltrowałem od wewnątrz struktury handlarzy narkotyków czy broni. Przez te publikacje można powiedzieć, że zostałem wystawiony bandytom na tacy. Dziś korzystając z przysługującego mi prawa wynikającego z wykonywania poselskiego zrobię wszystko, by żaden z funkcjonariuszy, żołnierzy pracujących pod przykryciem nie został ujawniony przez media. Państwo powinno dbać o nich w sposób szczególny.

Nadal nie przyznaje się Pan do uwodzenia pań Marczuk i Sawickiej. Ale przyzna Pan, że te piękne kwiaty, jakie Pan wręczał posłance Sawickiej wymykają się z ram czysto biznesowych relacji, jakie was wtedy miały łączyć..

A skąd pani wie, czy ja wręczałem jakiekolwiek kwiaty? To są kłamstwa rozpowszechniane przez media. Nikomu nie wręczałem kwiatów. Przypomnę, że oskarżony w procesie karnym może kłamać. Beata Sawicka z tego prawa skorzystała.

Ale widzieliśmy film, na którym wręcza Pan w parku bukiet kwiatów pani Sawickiej...

Jest pani pewna, że to jestem ja? Twarz tego mężczyzny jest zasłonięta. Materiał jest tajny i nie mogę o tym mówić, ponieważ obowiązuje mnie w tym zakresie tajemnica. Gdybym ją złamał, usłyszałbym zarzuty karne. Beata Sawicka została skazana, wprawdzie wyrokiem nieprawomocnym, ale wierzę, że ten wyrok się utrzyma. Sąd stwierdził też, że CBA działo zgodnie z prawem. Sprawę Weroniki Marczuk umorzono, co nie jest równoznaczne z uniewinnieniem. Moim zdaniem, sprawa ta została umorzona, dlatego że prokurator wykorzystał lukę prawną, kwestionując decyzję swojego przełożonego, czyli prokuratora generalnego, który wydał zgodę, by w tej sprawie przeprowadzić kombinację operacyjną, zgodną z ustawą o CBA. Takie działania operacyjne przeprowadzono, zebrano materiał dowodowy, ale prokurator, kwestionując ową zgodę na działania operacyjne, pozbył się dostarczonych materiałów dowodowych i tym samym faktów dzięki którym mógł sporządzić akt oskarżenia. W mojej ocenie pani Weronika Marczuk powinna mieć postawione zarzuty karne i za nie odpowiedzieć. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Ubolewam nad tym, że niektórzy prokuratorzy nie mają odwagi zmierzyć się z mocnym materiałem dowodowym, zamiatając sprawy pod dywan.

Dużo nerwów Pana kosztowało ujawnienie słynnego zdjęcia, na którym siedzi Pan z nagim torsem nad walizką pieniędzy, które nadszarpnęło Pana reputacją? Piotr Niemczyk skwitował to słowami: "Jaki kraj, taki agent".

Myślę, że nadszarpnęło to reputacją ludzi, którzy te zdjęcia wykonali i dostarczyli dziennikarzom. Kiedyś byli funkcjonariuszami, dziś okazali się zwykłymi zdrajcami, którzy sprzedali się za pieniądze. Nie byłem świadomy, że te zdjęcia były wykonywane.

Wygląda na to, że był Pan. Patrzył pan prosto w obiektyw.

Zdjęcie zostało wykonane wbrew mojej woli. W tej sprawie złożyłem zawiadomienie do Prokuratora Generalnego i prowadzone jest śledztwo. Obecnie żyję sprawami związanymi z bezpieczeństwem Polski. Ustawa o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej trafia właśnie pod obrady komisji. Sprawy związane z bezpieczeństwem Polaków to są dla mnie dziś kwestie najważniejsze i priorytetowe.

Co Pana dotąd najbardziej zbulwersowało w polityce?

Dzień, w którym posłowie składali zaprzysiężenie. A konkretnie chamstwo i grubiaństwo, jakie zaprezentowali działacze PO, kiedy składałem przysięgę poselską. Przedstawiciele PO zaczęli wtedy na sali plenarnej buczeć i tupać. Będąc funkcjonariuszem CBA i pracując pod przykryciem niejednokrotnie się z nimi spotykałem, znali mnie jako biznesmena. Rozmawialiśmy na różne tematy. Zapewniam, że pod tymi iluzorycznymi płaszczykami mężów stanu kryją się całkiem inne osoby. Mogę przypuszczać, że była to reakcja na PRAWDĘ. Wiem jakimi naprawdę są ludźmi.

Myślałam, że powie Pan o poziomie dyskusji sejmowej na temat związków partnerskich. O poglądach posłanki Pawłowicz, która określiła związki homoseksualne jako jałowe...

Pani Profesor nie powiedziała niczego, z czym bym się nie zgodził. Zgodnie z prawem każda para dziś może podpisać wszelkie dokumenty, pełnomocnictwa u notariusza. Nie widzę potrzeby zmian przepisów obecnie obowiązujących. Natomiast na adoptowanie dzieci przez pary homoseksualne nie ma mojej zgody.

Jak jest Pan przyjmowany na spotkaniach z wyborcami?

Zapraszam na takie spotkanie, będzie mogła Pani sama to ocenić. Spotykam się z wyrazami uznania i szacunku za to, co dotychczas zrobiłem. Ludzie życzą mi wytrwałości w dalszej służbie Ojczyźnie.

Zdarza się, że jakaś starsza pani rzuca się na Pana z okrzykiem: "Ratuj, Polskę"?

(śmiech) Jedynie moja narzeczona rzuca mi się na szyję z okrzykiem: "Tomek, ratuj Polskę!".

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki