Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Sadzyński: Powrót Żydowicza jest nie do zaakceptowania

Sławomir Sowa
Tomasz Sadzyński
Tomasz Sadzyński Krzysztof Szymczak
Z Tomaszem Sadzyńskim, komisarzem zarządzającym Łodzią w 2010 roku, rozmawia Sławomir Sowa

W maju 2010 roku, kiedy zarządzał Pan Łodzią jako komisarz, podjął Pan decyzję, żeby miasto odebrało Fundacji Sztuki Świata EC1, odkupując obiekt za taką samą sumę, jaką Fundacja zapłaciła, czyli 4 tys. zł. Nie było innego wyjścia? To było dobre rozwiązanie, patrząc z perspektywy czasu?
To było jedyne dobre rozwiązanie dla Łodzi. Dziś zrobiłbym dokładnie tak samo.

Ale dlaczego Pan wtedy tę decyzję podjął? Czy było jakieś szczególne zagrożenie dla tej inwestycji? Czy może z powodu doświadczeń, jakie Pan już zdążył mieć z Markiem Żydowiczem? A miał Pan z nim parę starć.
To był czas, kiedy Marek Żydowicz zachowywał się tak, a nie inaczej. Decyzja, którą podjąłem, była bardzo głęboko przeanalizowana. Po pierwsze, trzeba zwrócić uwagę na to, że w tamtym czasie Fundacja Sztuki Świata nie była w stanie wywiązać się ze wszystkiego, co było zawarte w umowie z miastem. To był jeden z powodów, dla których odkup został dokonany. Po drugie, pamiętajmy o tym, że wtedy pozostało już bardzo niewiele czasu na podjęcie decyzji o odkupieniu EC1 za taką samą sumę, za jaką miasto ją sprzedało. Było to ledwie kilka miesięcy.

Ma Pan na myśli pięcioletni okres zawarty w umowie, w którym miasto mogło jeszcze odkupić EC1 za taką samą sumę, za jaką sprzedało obiekt?
Dokładnie. Fundacja Sztuki Świata w tamtym czasie nie miała pieniędzy na zrealizowanie wszystkiego tego, co zadeklarowała w umowie z miastem. W takiej sytuacji nie mogłem dopuścić do tego, aby to na miasto spadło pokrycie stu procent kosztów całej inwestycji i wyposażenia przy zachowaniu własności i wszelkich praw do obiektu przez Fundację.

Czy analizował Pan wówczas inne aspekty umowy zawartej z Fundacją Sztuki Świata za rządów Jerzego Kropiwnickiego? Mam na myśli zapis gwarantujący Fundacji Sztuki Świata prawo do wskazania kandydata na dyrektora EC1.
Każdy, kto znał umowę, miał taką wiedzę, ale byliśmy wtedy na zupełnie innym etapie projektu. Decyzją najważniejszą było odkupienie EC1 i to zostało zrobione. Ważne było to, aby nieruchomość należała do miasta.

Sprawa obsady stanowiska dyrektora EC1 wypadła jak trup z szafy. Skończyła się kadencja Adama Komorowskiego na stanowisku dyrektora EC1 i nagle wielkie zaskoczenie, że to Fundacja Sztuki Świata ma prawo wskazać dyrektora. A to przecież było oczywiste od dawna, gdyby ktoś poczytał zapisy tej umowy.
Trudno mi to teraz oceniać, nie zajmuję się od dawna tą problematyką, nie uczestniczę w sesjach Rady Miejskiej. Mogę tylko wyrazić swoje zdanie jako łodzianin. Jeżeli miasto jest właścicielem nieruchomości i ponosi ogromny ciężar związany z inwestycją, powinno też mieć prawo do zarządzania całą instytucją EC1 i obsadzenia na stanowisku dyrektora świetnie przygotowanej profesjonalnie osoby. Nie uważam, że wygasająca kadencja dyrektora była dla kogokolwiek zaskoczeniem.

Czy zastanawiał się Pan wtedy nad zapisami w umowie między miastem a Fundacją Sztuki Świata? Czy interesy miasta zostały dostatecznie zabezpieczone, czy nie popełniono błędów?
Nie chciałbym tego komentować nie mając przed sobą dokumentów. Najważniejsze było wtedy wykorzystanie zapisu o prawie miasta do odkupienia obiektu i to właśnie zrobiłem. Przypominam, że czasy obecności Marka Żydowicza to czas okupacji sali obrad Rady Miejskiej, nieustających ataków na zarządzających miastem, marszów żałobnych etc. Nie było dialogu, był szantaż.

Dziś prezydent Zdanowska próbuje pozbyć się Marka Żydowicza za cenę 4,8 mln zł, radni się na to nie godzą. Jakie Pańskim zdaniem rozwiązanie w tej sprawie jest dobre dla Łodzi?
Nie uczestniczę w tych dyskusjach. Jako łodzianin jestem jak najbardziej za tym, aby Marek Żydowicz nie zarządzał tym obiektem, bo proces, który ja rozpocząłem, odkupując od Fundacji EC1, powinien być zakończony. Myślę, że jest tutaj zbyt dużo negatywnych emocji i zbyt dużo zaszłości, aby pozwolić Markowi Żydowiczowi na zarządzanie EC1. Poza tym jest wielu wspaniałych łodzian, którzy mogliby to robić.

Czy uważa Pan, że powrót Marka Żydowicza do Łodzi w jakiejkolwiek formie jest możliwy, pożądany i byłby w interesie Łodzi? Na przykład z Camerimage...
Jako łodzianin uważam, że powrót Marka Żydowicza jest absolutnie nie do zaakceptowania. Jest osobą, która konfliktuje środowiska i do tego się ograniczę. Proszę zobaczyć, co dzieje się w Bydgoszczy i każdym innym mieście, w którym pojawił się Marek Żydowicz. A powrót Camerimage? Tak, ale tylko na warunkach miasta.

Z Żydowiczem czy bez?
To jest jego brand, jego festiwal, ale ­co wszyscy dobrze wiemy i Pan Żydowicz głośno tego nie powie - Łódź jest jedynym miastem, które może realizować taki festiwal na odpowiednim poziomie.

Rozmawiał Sławomir Sowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki