Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Salski na festiwalu Dysonanse ŁDZ: Polska piłka klubowa dopiero niedawno zaczęła definiować potrzeby kibiców

R. Piotrowski
Tomasz Salski był gościem festiwalu Dysonanse LDZ [Fot. ŁKS Łódź]
- Naszym celem musi być odbudowywanie tkanki społecznej wokół klubu, która wiązałaby z ŁKS młodych ludzi - powiedział podczas festiwalu Dysonanse LDZ prezes łódzkiego klubu Tomasz Salski.

W środę w ramach festiwalu Dysonanse ŁDZ w Art_Inkubatorze przy ul. Tymienieckiego 3 w Łodzi miało dojść do niecodziennego spotkania przedstawicieli ŁKS i Widzewa, którzy przy otwartych drzwiach zamierzali dyskutować o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości biznesu sportowego. Anonsowano duet. Był występ solo. Anonsowano piłkarski dialog. Skończyło się na monologu (choć w formie rozmowy z jednym z organizatorów festiwalu).

Przyznajemy się bez bicia – prawda, odrobinę ostrzyliśmy sobie zęby na ciekawie zapowiadającą się merytoryczną quasi-konfrontację ŁKS z Widzewem przy festiwalowym stoliku, w końcu takiej otwartej wymiany myśli dwóch najpopularniejszych klubów sportowych miasta włókniarzy zwyczajnie w Łodzi brakuje.

Niestety, przedstawiciele Widzewa nie pojawili się na spotkaniu, więc na placu boju pozostał Tomasz Salski. Szczęście w nieszczęściu prezes Łódzkiego Klubu Sportowego o klubie, jego celach, problemach, planach, słowem wszystkim tym, co dotyczy beniaminka piłkarskiej ekstraklasy, opowiada z biglem, więc kilkudziesięciu minut poświęconych na wysłuchanie szefa ekipy al. Unii 2 nikt koniec końców nie żałował.

Dodajmy, bo to także ważne, że pomysłodawcy festiwalu, którego gościem był prezes ŁKS, za punkt honoru obrali sobie zderzenie różnych punktów widzenia, co miało z kolei pomóc zanalizować szeroko rozumiane zjawisko „zaburzeń w tkance miasta Łodzi” (z tego co zrozumieliśmy rozumianych tutaj jako siła inspirująca – na przykład młodych łodzian - do podjęcia inicjatywy).
Pozostaje się cieszyć, że są jeszcze ludzie, którzy mają ochotę organizować podobne wydarzenia, pozostaje się cieszyć, że w programie swojej imprezy uwzględnili i łódzki sport.

- To co wyróżnia Łódź na tle innych miast to aspekt historyczny. ŁKS był przed wojną jednym z założycieli polskiej ligi, a później grali w nim znani piłkarze na czele z Janem Tomaszewskim czy Mirosławem Bulzackim. Z drugiej strony jest Widzew z historią Zbigniewa Bońka, Józefa Młynarczyka czy Włodzimierza Smolarka. Pokolenia łodzian pamiętają o nich, więc historia na popularność obu klubów wpływa tutaj w dużym stopniu – wyjaśniał prezes ŁKS Tomasz Salski, tłumacząc przy okazji przyczyny kryzysu, który kilka lat temu dopadł tak ŁKS, jak i Widzew.

- Dziś zmienia się sposób finansowania klubów piłkarskich, dość powiedzieć że w zeszłym roku z tytułu praw transmisji Ekstraklasa SA przekazała do podziału drużynom występującym w piłkarskiej elicie w sumie 150 mln zł, a w tym sezonie będzie to kwota 250 mln zł. W przeszłości kluby nie mogły liczyć na tak poważny zastrzyk gotówki. Poza tym na to, co stało się z ŁKS i Widzewem kilka lat temu wpłynęły problemy organizacyjne oraz ówczesny brak zaplecza, czyli stadionowej infrastruktury – stwierdził piłkarski gość festiwalu.

Ale nie przeszłość była głównym tematem rozmowy z Tomaszem Salskim. Dyskutowano o tym, co ważne jest dziś, dyskutowany o tym, co ważne będzie jutro, dyskutowano w końcu także o odbiorcy futbolowego widowiska oraz sposobach towarzyszących procesowi „wiązania” fana ze sportową marką.

- Naszym celem musi być odbudowywanie tkanki społecznej wokół klubu, która wiązałaby z ŁKS młodych ludzi. Dziś naszymi sympatykami, rdzennymi kibicami, są przecież m.in. ludzie, którzy z ŁKS-em są od pokoleń i to ich przywiązanie do klubu przechodzi z ojca na syna – wyjaśnił Salski, a po chwili dodał, że zwiększenie liczby kibiców zależy od dwóch co najmniej czynników. - W Polsce wielu ludziom, choć na stadionach jest już bezpiecznie, piłka nożna nadal źle się kojarzy, co jest pokłosiem lat 90. Drugim problemem jest poziom sportowy – stwierdził Tomasz Salski.

Jak więc przekonać dotąd jeszcze nieprzekonanych do produktu, bo na tym poziomie dyskusji właśnie „produktem” staje się klub piłkarski? Zdaniem szefa ŁKS niezbędne są czas,pieniądze i dobre pomysły.

- Dziś w Polsce jesteśmy na etapie, w którym dopiero zaczęliśmy definiować potrzeby kibiców czyli tak naprawdę jeszcze raczkujemy – przyznał prezes ŁKS, a choć zauważył, że kierowany przez niego klub stawia m.in. na tzw. media społecznościowe, tę formę interakcji z kibicami i potencjalnymi kibicami szczególnie silnie dziś akcentując, rozwój klubu zależy nie tylko od zręczności polityki PR, pomysłów na zwiększanie liczby facebookowych „polubień” czy twitterowych „udostępnień”.

- Marketing jest ważny, ale choćby spece z tej dziedziny stawali na głowie, bez jakości sportowej, bez tego, co pozwolę sobie nazwać „piłką w piłce”, nie zdołamy przekonać ludzi do futbolu, a w naszym przypadku do ŁKS-u – powiedział Tomasz Salski nawiązując mimochodem do filozofii budowania drużyn piłkarskich, zarówno tej występującej dziś w ekstraklasie, jak i ich młodszych kolegów z Akademii ŁKS.

Łódzkiemu klubowi pomysłów ponoć nie brakuje, problemem jest natomiast brak trzech trybun, więc z realizację wielu z nich trzeba będzie się wstrzymać do zakończenia budowy stadionu, bo ta właśnie przestrzeń jest dziś społeczności skupionej wokół ŁKS potrzebna teraz najbardziej. Dlaczego?

- Normalny stadion pozwoli nam szerzej zaprezentować możliwości marketingowe, poza tym bardzo liczę na to, że ten nowy obiekt będzie miał różne funkcje „na zewnątrz” i „żyć” będzie nie tylko w dniu meczowym - powiedział szef ŁKS.

Tomasz Salski na festiwalu Dysonanse ŁDZ: Polska piłka klubowa dopiero niedawno zaczęła definiować potrzeby kibiców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki