Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Wójtowicz o porażce polskich siatkarzy w Londynie: Jestem zawiedziony. Miał być medal

Kamil Balcerek
Archiwum
- Dużo elementów złożyło się na naszą porażkę. Na pewno nasi siatkarze byli w słabszej dyspozycji, było to już widać w spotkaniu z Australią. Nie kończyliśmy ataków, słabo graliśmy blokiem, przyjęcie też nie było najlepsze. Można wymieniać więcej przyczyn, ale najważniejsze jest to, że w każdym z tych elementów byliśmy słabsi od Rosji. Gracze Sbornej wbijali nas w parkiet atakami ze środka - tak porażkę polskich siatkarzy na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie komentuje Tomasz Wójtowicz, mistrz olimpijski z Montrealu, ekspert Polsatu. I dla nas typuje zwycięzców.

Panie Tomku. Nie będzie powtórki Waszego sukcesu z Montrealu. Polacy odpadli z siatkarskiego turnieju olimpijskiego i nie zdobędą medalu. Jest Pan zawiedziony?
Oczywiście, że jestem. Nie tylko ja liczyłem na dużo lepszy wynik, na medal. Wszyscy tak myśleli przed startem, ale niestety rzeczywistość okazała się odmienna.

Przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Londynie Polacy byli uznawani za głównego faworyta do złotego medalu. Później mówiło się tylko o podium. Ostatecznie z dużej chmury mieliśmy mały deszcz…
Zdecydowanie było widać, że nasza kadra podczas turnieju słabnie. Przez to powietrze z mocno napompowanego balonu zaczęło schodzić. Media wykreowały nas jako głównego faworyta do złotego medalu, bo wcześniejsze wyniki naszej kadry sprawiały, że tak właśnie mogliśmy sądzić. Po pierwszym meczu z Włochami nie było żadnych przesłanek, że coś jest nie tak. Pierwsza porażka też nie była wielkim zaskoczeniem, bo Bułgaria to liczący się zespół. Później przyszedł jednak mecz z Australią. Aby zająć pierwsze miejsce w grupie i skorzystać z prezentu, wystarczyło nam wygrać. A jednak przegraliśmy i to z zespołem, który wygraną z nami okrzyknął największym sukcesem w historii.

Czyli podziela Pan opinię, że igrzyska przegraliśmy właśnie spotkaniem z Australią, a nie meczem z Rosją?
Na pewno lepiej byłoby zagrać w ćwierćfinale z Niemcami niż z Rosją. Z drugiej strony, układ nie miałby dla nas żadnego znaczenia, gdyby kadra była w znakomitej formie. Wówczas z każdym bylibyśmy w stanie wygrać. Z Rosją też, w końcu nieraz nam się to już udawało.

Rozkładając mecz ze Sborną na czynniki pierwsze, co by Pan wskazał na główną przyczynę porażki. Słabą zagrywkę, złe rozegranie czy może brak środka?
Dużo elementów złożyło się na naszą porażkę. Na pewno nasi siatkarze byli w słabszej dyspozycji, było to już widać w spotkaniu z Australią. Nie kończyliśmy ataków, słabo graliśmy blokiem, przyjęcie też nie było najlepsze. Można wymieniać więcej przyczyn, ale najważniejsze jest to, że w każdym z tych elementów byliśmy słabsi od Rosji. Gracze Sbornej wbijali nas w parkiet atakami ze środka. Na ich tle wyglądaliśmy tak, jak byśmy byli bez formy.

Edward Skorek w wywiadzie powiedział, że być może forma przyszła za wcześnie. Jeszcze w lipcu na Ligę Światową, a nie na igrzyska?
My podczas Ligi Światowej graliśmy znakomicie. Byliśmy w formie, którą trzeba było utrzymać na czas igrzysk olimpijskich. Wcześniej taką strategię przygotowań stosował zespół USA i zdobywał złoto. Tym razem inne zespoły poszły jednak inną drogą. Włosi i Rosjanie całkowicie odpuścili Ligę Światową i skupili się na turnieju olimpijskim. Czy to była strategia słuszna? Oba zespoły są w półfinale, jak będzie dalej, zobaczymy.

Dla nas turniej już się skończył. Obserwując wszystkie mecze naszej kadry może Pan wskazać zawodników, którzy najbardziej zawiedli?
Nie chcę rzucać nazwisk, bo nie o to chodzi. Na pewno ci zawodnicy, którzy spędzili najwięcej czasu na boisku, nie pokazali się z najlepszej strony. Jeśli zaś chodzi o pozostałych siatkarzy, nie można ich ocenić, bo grali zbyt krótko. Zmian było bardzo mało. Zagumny wchodził na boisko, kiedy już nie można było odwrócić losów meczu. Jarosz gdy grał, był najlepszym zawodnikiem w ataku, ale grał rzadko. Rezerwowi nie dostali tak naprawdę szans. U graczy z pierwszego składu było natomiast widać niemoc fizyczną, a to przekładało się także na psychikę. Na analizy przyjdzie jeszcze czas. W tej chwili wiemy tyle, że nie wszystko wyszło. Tak jak powiedział Marcin Możdżonek, kadra zagrała słabo. Dlaczego tak było? To trzeba teraz wyjaśnić.

Nas w rywalizacji już nie ma, ale inni grają o medale. Jak Pan myśli, która z drużyn sięgnie po złoto?
Na pewno wszystkie cztery drużyny są silne i mają szansę. Już nieraz w Londynie przekonaliśmy się, że siatkówka zaskakuje. Mimo wszystko nie zmienię zdania. W meczu z Bułgarami faworytem jest Rosja. Jeśli chodzi o drugi półfinał, sprawa jest trudniejsza. Brazylijczycy grają na turnieju dobrze, a Włosi się rozkręcają. Ci drudzy przecież zajęli czwarte miejsce w grupie, a następnie bez problemów pokonali USA.

Brak medalu w Londynie sprawia, że za cztery lata będziemy pisać, że na powtórkę sukcesu z Montrealu czekamy już 40 lat. To sporo czasu. Wasze pokolenie się starzeje, a Wy nadal nie macie następców. Nie tak miało być...
No tak, czekaliśmy na sukces w Londynie. Na to, że przekażemy przysłowiową pałeczkę obecnemu pokoleniu. Nie udało się, więc dalej będziemy pełnić rolę eksponatów muzealnych. Takie życie, co zrobić…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tomasz Wójtowicz o porażce polskich siatkarzy w Londynie: Jestem zawiedziony. Miał być medal - Kurier Lubelski

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki