Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tona kurczaków z nielegalnego uboju

Beata Dobrzyńska
Nielegalny ubój był prowadzony w zakładzie w Łazisku pod Tomaszowem Mazowieckim.
Nielegalny ubój był prowadzony w zakładzie w Łazisku pod Tomaszowem Mazowieckim. Beata Dobrzyńska
Inspektorzy Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej w Tomaszowie znaleźli w zakładzie produkcji drobiu w Łazisku, który miał zakaz prowadzenia działalności, tonę kurczaków. Część z nich była już ubita, część dopiero czekała na ubój. Na teren zakładu inspektorzy wkroczyli w asyście policji w poniedziałek. Na miejscu znaleźli około 600 kurczaków już ubitych oraz kolejnych 900 sztuk przygotowanych do uboju, w sumie około tony drobiu.

- Zakład przetwórstwa drobiu w Łazisku dostał pod koniec ubiegłego roku decyzję o wstrzymaniu produkcji do czasu usunięcia uchybień stwierdzonych przez naszych inspektorów - tłumaczy Krzysztof Zając, powiatowy lekarz weterynarii w Tomaszowie.

Jak dodaje, zaniedbania dotyczyły warunków panujących w zakładzie i były na tyle poważne, że właściciel otrzymał decyzję o nakazie wstrzymania produkcji do momentu ich usunięcia.

- Mimo upływu czasu właściciel nie zgłosił nam, by uchybienia zostały usunięte, a my chcieliśmy sprawdzić, co dzieje się na miejscu. Stąd wizyta naszych inspektorów - mówi lekarz.

Zabezpieczony drób nie miał żadnych badań i został uznany za niezdatny do spożycia przez ludzi, a następnie przekazany do utylizacji. Właścicielowi za ten proceder grozi grzywna, którą wymierzy inspekcja weterynaryjna, zresztą podobną karę na przedsiębiorcę nałożono także pod koniec ubiegłego roku, gdy dostał z inspekcji zakaz produkcji.

Znacznie poważniejsze konsekwencje mogą grozić mu ze strony policji i prokuratury. Jak ustaliliśmy, śledztwo prowadzone jest w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób.

Nam udało się porozmawiać z właścicielem skontrolowanego zakładu.

- Ubój był prowadzony na własne potrzeby - twierdzi. - Mamy hodowlę kurczaków, one urosły i trzeba było je ubić. Działalność sam zawiesiłem, bo prowadziłem rozbudowę zakładu - dodaje, czemu zaprzecza lekarz weterynarii, który potwierdza, że wydana została decyzja o wstrzymaniu produkcji.

To niejedyny zakład w powiecie tomaszowskim, który w ostatnich dniach skontrolowali inspektorzy weterynarii. Odwiedzili także zakład uboju w Dąbrowie w gminie Lubochnia. Tam także, pomimo że właściciel zawiesił produkcję, chcieli sprawdzić, co dzieje się w firmie i również mają przypuszczenia, że ubój był prowadzony. O sprawie powiadomiono policję.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki