Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Top Secret świętuje dwudzieste urodziny

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Radosław Wiśniewski pierwsze interesy robił jako nastolatek. Dzisiaj jego firma zarządza siecią 185 salonów Top Secret, nie tylko w Polsce, ale również m.in. na Ukrainie, w Rosji, Czechach, Bułgarii, Kazachstanie, Kirgistanie, Mołdawii, na Białorusi.

Łódzka marka odzieżowa Top Secret świętuje jesienią 20. urodziny. Historia brandu stworzonego w połowie lat dziewięćdziesiątych przez Radosława Wiśniewskiego, młodego absolwenta Akademii Medycznej, to jedna z ciekawszych tego typu historii na polskim rynku mody.

Opowieść jest właściwie nieco dłuższa, sięga końca lat osiemdziesiątych. Wtedy to, 18-letni wówczas Wiśniewski zaczynał jeździć do Turcji, skąd w plecaku przywoził do Polski ubrania na sprzedaż.

Przed laty, na łamach Dziennika Łódzkiego, przedsiębiorca tak wspominał początki:

- Wszystko odbywało się od przypadku do przypadku. Kiedy zacząłem prowadzić pierwsze biznesy, nie wiedziałem, w jakim kierunku to pójdzie. Zwłaszcza że byłem bardzo młody. Myślałem kategoriami: zarobię na mieszkanie, samochód, a tak naprawdę to chciałem być lekarzem - mówił nam Wiśniewski. Lekarzem faktycznie został, a przynajmniej skończył Akademię Medyczną. Bo zawodowo pozostał jednak przy ubraniach. Na początek było kilka szwalni a także import. W 1996 roku powstała firma Redan, która wkrótce miała wykreować markę Top Secret. Wówczas zatrudniała dziesięć osób i miała obroty rzędu 4 milionów złotych. Zaopatrywała podłódzkie targowiska w ciuchy bez metek. Ubrania te trafiały potem na rynek wschodni. Tyle, że zaraz potem nadszedł rok 1997, bardzo zły dla branży odzieżowej w regionie łódzkim. W związku z kryzysem finansowym w Rosji, kompletnie załamał się eksport. W regionie padło wówczas wiele firm, i tych nowych, i tych starych, które przeżyły pierwsze ciężkie lata transformacji. Przedsiębiorcy tonęli w długach, bezrobocie zaczęło szybować w niebezpieczne rejony 20 procent. Redan przeżył, stawiając na budowę własnej marki.

- Żyjemy w kraju średniej wielkości, gdzie mieszka 40 milionów ludzi, których trzeba w coś odziać. Ubierają się przecież wszyscy, więc odzież jest bardzo popularnym towarem. Myślenie, że nie pozostało nic innego, jak tylko usiąść i się rozpłakać, bo interes się nie powiedzie, jest kompletnie bez sensu. Rynek jest, i to ogromny, trzeba tylko mieć pomysł - mówił w 2003 roku Wiśniewski.

Pomysł faktycznie miał. Patent, dzięki któremu firma osiągnęła sukces, był znany od dawna na Zachodzie, w Polsce jednak był wtedy zabiegiem nowatorskim. Redan ze swoim Top Secret, uchodzi (obok firmy LPP, właściciela marki Reserved), za pioniera, jeśli chodzi o wykorzystanie dalekowschodnich mocy przerobowych. Ubrania Top Secret od początku szyte były w Azji, w Polsce firma nie posiadała własnych szwalni. Ze względu na różnicę kosztów pracy, musiało to przynosić przewagę nad konkurencją. Ale nie o pieniądze jedynie chodziło, lecz także elastyczność, której nie dawała własna, wielka fabryka.

Obecnie w każdym sezonie powstają niemal dwa miliony sztuk ubrań Top Secret. Cała kolekcja Top Secret projektowana jest w Polsce, zaś produkowana w ponad stu fabrykach, mieszczących się między innymi w Chinach, Indiach, Bangladeszu, Turcji, Hongkongu, Pakistanie. Aczkolwiek coraz większy odsetek ubrań - obecnie dwanaście procent kolekcji - jest odszywany w Polsce.

Istotna w historii Top Secret były reklama i marketing, przed laty firma zainwestowała między innymi w spot z udziałem aktora Pawła Deląga. Sponsorowała też wybory miss nastolatek, piłkę plażową, częstochowski klub żużlowy Włókniarza (w Częstochowie akurat otwierał się salon Top Secret). Od początku „grała” też zagraniczna nazwa. W owych czasach wszystko co zachodnie wydawało się klientom. Nie ukrywano wprawdzie za wszelką cenę, że za ubraniami stoi łódzka firma, ale też nikt tego szczególnie nie podkreślał. Poza tym „Top Secret” po prostu brzmiało lepiej, niż „Ściśle Tajne”.

O „łódzkości”, czy w ogóle „polskości” marki Top Secret zaczęto mówić kilkanaście lat temu. Być może dlatego, że dostrzeżony został jej twórca. Na początku ubiegłej dekady, tygodnik Wprost umieścił Radosława Wiśniewskiego w pierwszej setce najbogatszych Polaków. Miał on wówczas niewiele ponad 30 lat. Wiśniewski nie został jednak celebrytą rodzimego biznesu, zamiast bywać, pozostał raczej skryty. Jedyną „sensacją” towarzyską była informacja, że jego żona pochodzi z Tajlandii.

Jeśli Wiśniewski dał się z czegoś poznać osobiście, to z działalności charytatywnej, co zresztą zaowocowało przyznaniem mu zaszczytnego tytułu Łodzianina Roku 2011. Było to ukoronowanie zaangażowania w fundację Happy Kids, której był założycielem w 2000 roku. Fundacja zakłada rodzinne domy dziecka, wszystko zaś zaczęło się od historii 12-letniego wówczas Adasia, żebrzącego pod jednym z łódzkich supermarketów. O Wiśniewskim głośno było wówczas w prasie, pisano, że przedsiębiorca wynajął matce chłopca i jego rodzeństwu duże mieszkanie, kobiecie dał pracę sprzątaczki w Redanie, potem opłacił naukę Adasia w salezjańskim gimnazjum. Choć nikt nie kwestionował szczerych odruchów serca, marketingowo historia ta na pewno nie szkodziła, a wręcz przeciwnie. Podobnie jak działalność fundacji, której nazwa była identyczna z marką ubranek dziecięcych sprzedawanych przez Redan.

Nie znaczy to wszystko, że historia Top Secret i całego Redanu była usłana różami. Spółka weszła wprawdzie na giełdę, ale potem przechodziła wiele lat chudych. Swego czasu w roli „zbawców” występowali Sylwester i Dorota Cackowie. Przedsiębiorcy z Piaseczna w krótkim czasie zainwestowali w klub piłkarski Widzew, spółkę Sfinks zarządzającą znanymi restauracjami i właśnie w Redan.

Obecnie w Polsce działa 185 sklepów Top Secret, salony są też na Ukrainie, w Rosji, w Czechach, Bułgarii, Kazachstanie, Kirgistanie, Mołdawii, na Białorusi. Był (ale już nie ma) sklep Top Secret na Krymie, otwarty niedługo przed aneksją półwyspu przez Rosję. Miesięcznie Redan sprzedaje ubrania swoich trzech marek (oprócz Top Secret, także Troll i DryWash) za około 20 milionów złotych - we wrześniu salony miały obroty 18 milionów zł, do tego dwa miliony przychodu dały sklepy internetowe Top Secret w Polsce i na Ukrainie.

Radosław Wiśniewski: Nie wystarczy ryba, trzeba dać wędkę

Ogółem, w I półroczu 2016 roku, Redan zanotował przychody na poziomie 285 milionów złotych, co oznacza wzrost o 11,6 procent w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku.

Obok ubrań markowych, Redan sprzedaje też ciuchy w swoich dyskontach Textilmarket i to one lat uchodzą za lepiej prosperującą w sensie finansowym część spółki. O ile w pierwszym półroczu 2016 roku część modowa, czyli wymienione wyżej marki przyniosły ponad 5 mln zł straty (przed opodatkowaniem), o tyle dyskonty dały 5,4 mln zysku.

Mając na uwadze te wyniki, Radosław Wiśniewski podjął wiosną próbę „ściągnięcia” Redanu z giełdy, po to by wprowadzić na parkiet jedynie spółkę TXM S.A. zarządzającej sklepami Textilmarket. W branżowej prasie pisano o fiasku operacji, Wiśniewski wciąż jednak deklaruje, że chce skupić od pozostałych akcjonariuszy udziały w Redanie.

Redan poza giełdą?

Radosław Wiśniewski ogłosił wiosną wezwanie do zapisywania się na sprzedaż akcji Redanu, będących w posiadaniu pozostałych akcjonariuszy. Cel wycofanie Redanu z giełdy i wprowadzenie na parkiet spółki TXM S.A. będącej lepiej prosperującą częścią biznesu.

- Dla optymalnej wyceny aktywów GK Redan w większy sens miałoby upublicznienie TXM S.A. i dokończenie restrukturyzacji mającej poprawić efektywność części fashion grupy poza rynkiem regulowanym - mówi Radosław Wiśniewski.

Wycofanie Rednau z giełdy póki co się nie udało, ale...

- W efekcie wezwania zwiększyłem swoje zaangażowanie w spółkę poprzez dokupienie od mniejszościowych akcjonariuszy ponad miliona akcji - mówi Wiśniewski.- Jestem wciąż otwarty na zwiększanie tego zaangażowania. Większość inwestorów mniejszościowych ma co do tego pełną wiedzę. W przypadki pojawienia się z ich strony woli sprzedania istotnego pakietu akcji z pewnością poważnie rozważę taką opcję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki