Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tradycyjne kina dalej są widzom potrzebne! [ROZMOWA]

rozm. Anna Gronczewska
Sławomir Fijałkowski: Dziwi mnie, że wokół kina "Bałtyk" nie toczy się żadna dyskusja dotycząca tego, co będzie z tym miejscem
Sławomir Fijałkowski: Dziwi mnie, że wokół kina "Bałtyk" nie toczy się żadna dyskusja dotycząca tego, co będzie z tym miejscem Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa ze Sławomirem Fijałkowskim, prezesem stowarzyszenia "Filmowa Łódź".

Bywał Pan w kinie "Bałtyk"?
Oczywiście! Było to moje najważniejsze kino w czasach dzieciństwa i młodości. Było kinem klasy premium i każdy chciał obejrzeć w nim film. Pamiętam, że to w "Bałtyku" oglądałem "E.T.", Gwiezdne wojny", ale też w ramach "Konfrontacji filmowych" "Fisher Kinga". Było to najważniejsze miejsce w Łodzi jeśli chodzi premiery filmowe.

Pewnie kilka lat temu nie przyszło panu nawet do głowy, że "Bałtyk" przestanie istnieć?
Pewnie nikt tego się nie spodziewał. To kino zajmowało ważne miejsce na mapie miasta. Nie ma tu drugiej takiej sali kinowej, o takich parametrach, można powiedzieć festiwalowych. W "Bałtyku" odbywały się najważniejsze premiery łódzkich filmów. Od "Krolla", "Vabanków", po prezentacje różnych festiwali. Szkoda by było, aby takie miejsce popadło w ruinę. Będą je przecież pamiętać całe pokolenia łodzian.

"Bałtyk" znika z filmowej mapy miasta bo jest za dużo kin?
Powody są inne. Zamknięcie "Bałtyku" wynika z tego, że właściciel kina zmienia miejsce jego funkcjonowania. Przenosi je do budowanej Sukcesji. To, że jest nakierowany na rachunek ekonomiczny to jedno. Kilkanaście lat temu, zanim w Polsce pojawiły się multipleksy, istniały tylko kina tradycyjne. W większości miały jedną, co najwyżej dwie sale. Teraz rzeczywistość odbioru kinowego się zmieniła. Jest o wiele więcej bodźców, które docierają z zewnątrz. Choćby poprzez Internet, wiele kanałów telewizyjnych. "Bałtyk" zawsze się bronił swoją innowacyjnością. Zawsze miał najlepszy ekran w Polsce, najlepszy dźwięk. Był magnesem dla publiczności. Teraz jednak zmienił się styl życia Polaków. Idą do kina, ale po drodze chcą odwiedzić jakiś show room. Cała rzeczywistość multipleksowa koncentruje się w oparciu o galerie handlowe. Nie ma się jednak co obrażać. Rachunek ekonomiczny to argument ze strony właściciela, który w sposób komercyjny prowadzi obiekt. Natomiast trzeba powiedzieć, że tradycyjne kina wracają do łask. Niedawno czytałem informację o kinie w Wielkiej Brytanii, które było zamknięte przez trzydzieści lat. Ale publiczność stwierdziła, że chce je odremontować i do niego chodzić. Wydaje się, że pewnego stylu życia nie da się zmienić. Obowiązkiem samorządów jest ochrona tych miejsc. W przypadku kin "Polonia" czy "Bałtyk", jednych z najstarszych obiektów kinowych w Polsce, ich sale mogłyby dalej odgrywać ważną rolę. Dlatego dziwi mnie, że wokół kina "Bałtyk" nie toczy się żadna dyskusja dotycząca tego, co będzie z tym miejscem.

Myśli Pan, że jeszcze kiedyś kino "Bałtyk" będzie przeznaczone do szeroko rozumianych celów filmowych?
Mam taką nadzieję, ale musi zafunkcjonować taka wizja w myśleniu samorządowców. Łatwo coś zniszczyć, a uruchomienie czegoś od nowa wymaga wytężonej pracy. Przykładem niech będzie samorząd w Warszawie. Tam uważa się, że jest niezbędne podtrzymywanie kilku tradycyjnych kin. Służą bowiem budowaniu więzi społecznej. Mogą one liczyć na 90 procent upustu przy płaceniu podatku od nieruchomości. W Łodzi takiej wizji i myślenia brakuje. Kino to przecież nie jest "Biedronka", nie stanie się obiektem komercyjnym. Zwłaszcza, gdy dotyczy to jednej czy dwóch sal. Takie kina nie utrzymają się tylko z widzów. "Bałtyk", i inne tradycyjne kina, miał swój czas w latach 60., kiedy odwiedziło je statystycznie ponad 200 milionów widzów. Dziś widzowie mają wybór. Ale choćby z powodu filmowości Łodzi, na którą wszyscy się chętnie powołują, utrata takich miejsc bardzo boli. To utrata nie tylko kolejnego obiektu, ale i pewnej tożsamości.

A może czas tradycyjnych kin się skończył, jest tylko era multipleksów?
To nieprawda. Na świecie to wszystko ładnie się podzieliło. Z jednej strony mamy multipleksy, które są nowoczesnymi obiektami nastawionymi na zysk, a z drugiej strony kina tradycyjne. Te ostatnie spełniają rolę miejsc podnoszących świadomość widza, edukowania go w obszarze kultury filmowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki