Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na Górnej. Wyrok w sprawie skatowania Amelki kolejny raz odroczony

wp
Łukasz Kasprzak
Wyrok w głośnej sprawie skatowania dwumiesięcznej Amelki zapadnie dopiero 12 października. Niewykluczone, że Łukasz N. będzie odpowiadał za nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu dziewczynki.

W poniedziałek (28 września) w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Widzewa miał zapaść wyrok w głośnej sprawie skatowania dwumiesięcznej Amelki.

Wyrok nie zapadł, ponieważ sędzia Grzegorz Gułajewski uprzedził strony procesowe, czyli obrońcę oskarżonego i oskarżyciela publicznego, o możliwości zmiany kwalifikacji czynu 31-letniego Łukasza N. Do tej pory miał zarzut, że poprzez działanie umyślne spowodował uszczerbek na zdrowiu dziecka, za co groziło mu do 10 lat więzienia.

Teraz sędzia Gułajewski oznajmił, że oskarżony mógł działać w sposób nieumyślny, co oznacza, że grozi mu nieco mniej - do ośmiu lat pozbawienia wolności. Broniący oskarżonego adwokat Piotr Zawieja powiedział nam, że w praktyce nie ma to większego znaczenia, bowiem prokurator zażądał dla Łukasza N. sześciu lat więzienia i zdania swego nie zmienił.

Po uprzedzeniu o zmianie kwalifikacji czynu sędzia musiał dać stronom czas na przygotowanie się do nowej sytuacji procesowej. Dlatego rozprawa została odroczona do 12 października i wtedy najpewniej poznamy wyrok w tej pamiętnej, bulwersującej sprawie.

- Ewentualna zmiana kwalifikacji czynu to dla mnie ogromne zaskoczenie. Dla oskarżonego jest bez znaczenia czy działał on w sposób umyślny, czy też nieumyślny. Chodzi o to, że mój klient konsekwentnie kwestionuje swój dział w zarzucanym mu zdarzeniu - oznajmił na sądowym korytarzu adwokat Piotr Zawieja.

Obrońca zwrócił przy tym uwagę, że nie ustalono dokładnie kiedy doszło do skatowania Amelki, w wyniku którego dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala. Według Piotra Zawiei rozpiętość czasowa jest bardzo duża, gdyż wynosi od jednego do 14 dni.

- I teraz należałoby zbadać, kto był z Amelką przez te dwa tygodnie - stwierdził obrońca.

Dał też do zrozumienia, że zarzuty pod adresem jego klienta w pewnym stopniu są efektem nieporozumienia. Otóż dziewczynka w wyniku pobicia doznała krwiaków. Biegły na początku stwierdził, że powstały one w ciągu trzech dni - tuż przed tym, gdy Amelka trafiła do szpitala.

- Biegły wycofał się potem z tej opinii, jednak wcześniej podchwyciła ją matka Amelki i skierowała podejrzenia na Łukasza N. - oznajmił adwokat. Podkreślił też, że jego zdaniem nie ma żadnych dowodów na to, że jego klient jest sprawcą pobicia dziecka. Dlatego jest za tym, aby został uniewinniony.

Na jednej z rozpraw zeznawał jako świadek neurochirurg, który operował Amelkę w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. Podkreślił, że podczas zabiegu usunął dwa krwiaki, co nastąpiło w wyniku trepanacji czaszki.

Który z nich zagrażał życiu dziecka? - dociekał obrońca oskarżonego.

- Każdy z nich mógł powodować ciasnotę śródczaszkową i prowadzić do śmierci małej pacjentki - podkreślił neurochirurg. I dodał, że oba krwiaki trzeba było pilnie usunąć, ponieważ zagrażały życiu pobitej Amelki.

Jej stan - z powodu krwiaków - stale się pogarszał. Dlatego po niezbędnych badaniach i diagnozach zapadła decyzja o operacji.

Sprawa została odroczona do 12 października.

Do pobicia Amelki doszło w październiku 2013 roku w mieszkaniu przy ulicy Kolumny na Górnej. Dziewczynka mieszkała tam z matkę, jej siostrą, czyli ciocią i oskarżonym, czyli cioci konkubentem. To właśnie ciocia, zaniepokojona stanem dziewczynki, przywiozła ją do szpitala. Na ciele Amelki były krwiaki, co oznaczało, że mogła być maltretowana.

CZYTAJ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki