Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na S8. Rozmowa z ratownikiem medycznym Wiktorem Łapińskim

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Wiktor Łapiński
Wiktor Łapiński Archiwum prywatne
Rozmawiamy z Wiktorem Łapińskim, ratownikiem medycznym, który przejął na miejscu wypadku na S8 koordynację działań ratownictwa medycznego.

Jak Twoimi oczami wyglądała sytuacja na S8?
Pierwszą, najważniejszą kwestią na miejscu zdarzenia jest prawidłowa i szybka ocena sytuacji. Podczas dojazdu na miejsce mijaliśmy korek złożony z kilkudziesięciu tirów, co sugerowało już wtedy powagę i rozmiar zdarzenia. W trakcie zbliżania się do miejsca akcji zza mgły zaczął wyłaniać się obraz pogiętych, rozrzuconych po drodze samochodów osobowych i dwóch ciężarówek, z których jedna zajmowała przeciwległy pas ruchu. Na miejscu były już liczne zastępy strażackie i trzy lub cztery karetki. Zabezpieczali najciężej rannych. Po miejscu wypadku poruszały się osoby postronne oraz pacjenci określani w procedurze TRIAGE jako pacjenci zieloni (nie wymagający pomocy medycznej). Strażacy starali się uwolnić uwięzionych we wrakach. Przede wszystkim kobietę która zakleszczona była pomiędzy fotelami auta dostawczego oraz pasażerów auta osobowego, dosłownie wprasowanego pod naczepę tira. Pacjenci uwolnieni przed naszym przybyciem siedzieli w karetkach, niektóre ambulansy odjechały chwilę po naszym przybyciu. Załogi innych karetek pomagały nam we wdrożeniu procedur zdarzenia masowego. Serdeczne ukłony dla kolegów z Rawy Mazowieckiej.

Co było najcięższym zadaniem
Wielu osobom wydawać się może, iż w zdarzeniach takich, jakim był karambol w Kowiesach, najtrudniejszą rzeczą do opanowania przez ratowników może być strach i niemoc. Podczas codziennej pracy i niemałego doświadczenia z sytuacjami ekstremalnymi każdy z nas wyrobił w sobie automatyzm niesienia pomocy jak największej liczbie osób, w jak najkrótszym czasie.
Najtrudniejszym zadaniem jest opanowanie osób postronnych i uczestników zdarzenia najmniej poszkodowanych, jak już wspomniałem oznaczanych kolorem zielonym, bezwzględnie przyznawanym we wczesnym TRIAGE osobom chodzącym samodzielnie. Osoby te najczęściej pod wpływem emocji i szoku nie są w stanie skupić uwagi na poleceniach wydawanych im przez służby ratownicze. Trudnością jest utrzymanie tych osób z dala od strefy zagrożenia wtórnymi czynnikami. Zdarza się, że ciekawscy użytkownicy pojazdów oczekujących w "korku" za miejscem zdarzenia, podchodzą do strefy niebezpiecznej i tam w oparach różnorodnych łatwopalnych cieczy rozlanych z pojazdów potrafią palić papierosa.
Kolejnym bardzo trudnym zadaniem jest skuteczna komunikacja między służbami ratowniczymi w miejscu zdarzenia. W tej sytuacji obszar miejsca zdarzenia był rozległy, co utrudniało i wydłużało czas podejmowania niektórych decyzji.

Czy zadziałały procedury?
Procedury ustalone i wdrożone w naszej firmie (FALCK), z którymi zostaliśmy zaznajomieni podczas wyczerpujących szkoleń z zakresu organizacji i ratownictwa w zdarzeniach masowych pozwoliły nam działać schematycznie, krok po kroku. Dzięki temu skróciło to znacznie czas potrzebny do podejmowania decyzji i segregacji poszkodowanych. Ważne jest, aby procedury były stosowane przez wszystkich zaangażowanych w akcję ratowniczą tzn. koordynatora medycznego, dyspozytorów w centrach zgłoszeniowych oraz lekarzy i ratowników na miejscu wypadku. Karambol w Kowiesach pokazał, że wdrażanie i korzystanie z procedur pozwala osiągnąć cel najbliższy zamierzonemu.

Czego najbardziej brakowało w czasie akcji
Najbardziej zabrakło satysfakcji z możliwości uratowania wszystkich poszkodowanych. Jak wiemy mieliśmy trzy ofiary śmiertelne. Technicznie natomiast, jeśli mogę mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, to brak wcześniejszego wdrożenia procedur wypadku masowego.

Czy wcześniej już prowadziłeś koordynację na podobnej akcji?
W przeszłości miałem do czynienia z wypadkami mnogimi, gdzie liczba poszkodowanych nie przekraczała sił i środków rejonu operacyjnego. Również w takich sytuacjach zespół ratownictwa, który jest pierwszy na miejscu zdarzenia, odpowiada za przeprowadzenie segregacji poszkodowanych. Natomiast koordynatorem działań medycznych na miejscu wypadku masowego byłem po raz pierwszy. Akcja na S8 była swoistym chrztem bojowym w takich warunkach. Mam nadzieję, że w pełni służyłem zdobytą wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem, jak i byłem pomocnym łącznikiem w kontaktach między służbami ratownictwa medycznego ze strażą pożarna oraz policją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki