Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia pod Działoszynem. Przesłuchanie matki dzieci, które utonęły w Warcie

Zbyszek Rybczyński
Akcja służb ratunkowych na Warcie trwała dwa dni
Akcja służb ratunkowych na Warcie trwała dwa dni Daniel Sibiak
Po dwóch miesiącach od utonięcia czworga dzieci w Warcie koło Działoszyna śledczy przesłuchali 36-letnią matkę, na oczach której rozegrał się dramat. Wcześniej nie pozwalał na to jej stany psychiczny.

- Kobieta została przesłuchana w charakterze świadka. W przesłuchaniu uczestniczył psycholog. Postępowanie w dalszym ciągu jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komuś. Za około dwa tygodnie powinny zostać podjęte decyzje w tej sprawie - mówi Józef Mizerski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.

CZYTAJ: Rzeka Warta porwała dzieci w okolicach Działoszyna

Do tragedii na dzikim kąpielisku w Trębaczewie niedaleko Działoszyna doszło 6 sierpnia. Prawdopodobnie najpierw zaczęło topić się jedno dziecko, a pozostałe ruszyły mu na ratunek. Wszystkie zostały porwane przez rzekę. Jeszcze tego samego dnia służby ratunkowe wyciągnęły z wody dwie dziewczynki w wieku 7 i 11 lat oraz 15-letniego chłopca. Nie udało się ich uratować. Ciało ostatniej ofiary, 14-letniego chłopca, znaleziono w wodzie rankiem 8 sierpnia.

Matka próbowała ratować dzieci. Jednak nurt rzeki był tak silny, że 36-letnia mieszkanka Trębaczewa o mało sama nie została porwana.

- Starała się chwytać gałęzi, ale nie miała szans wyciągnąć dzieci z wody. Również inne osoby, znajdujące się w pobliżu, próbowały pomóc - dodaje prokurator Mizerski.

Przypomnijmy, że razem z rodziną z Trębaczewa nad rzekę wybrała się asystentka z ośrodka pomocy społecznej. Z jej zeznań wynika, że przebywała na brzegu, opiekując się piątym, najmłodszym dzieckiem.

- W relacji opiekunki są pewne nieścisłości. Nie do końca jest jasne, czy widziała kąpiących się, czy nie - mówi prokurator Mizerski.

CZYTAJ: Tragedia na Warcie. Pracownica pomocy społecznej świadkiem utonięcia dzieci

Prowadząca dochodzenie Prokuratura Rejonowa w Wieluniu przeprowadziła również działania w terenie, m.in. wykonując pomiary dna rzeki. W miejscu, w którym doszło do tragedii, przy brzegu jest płytko. Wcześniej kąpało się tam wiele osób, ale nikomu krzywda się nie stała. 6 sierpnia dzieci prawdopodobnie zbytnio oddaliły się od brzegu i znalazły w miejscu, gdzie płytkie dno nagle się urywa. Poza tym Warta płynie tam po dużym łuku, co powoduje silne wiry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki