Do tragedii doszło w marcu 2013 roku. Staś Kunert urodził się martwy, bo matce nie wykonano cesarskiego cięcia. Rodzice maleństwa skierowali sprawę do prokuratury. Ich zdaniem, zawinił lekarz prowadzący ciążę. W czwartek rozpoczął się proces w tej głośnej w całej Polsce sprawie.
Akt oskarżenia przeciw ginekologowi Andrzejowi L. odczytała prokurator Agnieszka Mikołajczyk z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
- Lekarz nie uwzględnił w badaniu USG z marca 2013 r., że obwód brzucha płodu był większy od obwodu głowy, nie wykonał ginekologicznego badania wewnętrznego pacjentki oraz zaniechał wykonania pomiarów miednicy, a także wykonania USG płodu. Zaniechania te spowodowały, że lekarz błędnie ocenił masę i rozmiar dziecka i nie podjął decyzji o cesarskim cięciu. Naraziło to rodzącą na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w drugim okresie porodu. Tym samym ginekolog miał też nieumyślnie doprowadzić do śmierci dziecka, które zmarło z powodu niedotlenienia w związku z niemożnością opuszczenia przez nie kanału rodnego - odczytywała prokurator Mikołajczyk.
Oskarżony lekarz nie przyznał się do winy. Odmówił też składania wyjaśnien i zapowiedział, że będzie odpowiadał na pytanie tylko swoich obrońców. Adwokat oskarżonego Piotr Kaszewiak uważa, że na korzyść jego klienta świadczą m.in. długoletnie doświadczenie i dobra opinia.
- Historia kariery zawodowej mojego klienta to przeszło tysiąc odebranych porodów i nigdy takie sytuacje nie miały miejsca. Myślę, że daje nam to rękojmię co do tego, że część twierdzeń oskarżenia, dotyczących niestaranności w prowadzeniu tej ciąży nie jest prawdziwa. I myślę, że wykażemy to przed sądem - powiedział adwokat.
Podczas wczorajszej rozprawy zeznawali rodzice Stasia, którzy są także oskarżycielami posiłkowymi w tym procesie. Kamila Kunert szczegółowo opowiadała o przebiegu ciąży i porodu. Podkreślała, że Andrzej L., który prowadził jej ciążę, przyczynił się do śmierci Stasia.
- Ufałam mu bezgranicznie. Prowadził moją poprzednią ciążę i znał powikłania, bo moja pierwsza córeczka ważyła w chwili porodu 4 kg - mówiła pani Kamila. - Podczas wizyty w lutym, na której był także mój mąż, roz-mawialiśmy o cesarskim cięciu. Dostaliśmy wywód, że cesarskie cięcia na życzenie nie są zbyt dobre, o komplikacjach, że może lepiej spróbować naturalnie, a na cesarkę zawsze się zdąży. Przekonywał mnie i zapewniał, że dziecko nie będzie tak duże. Dawał bardzo duże poczucie bezpieczeństwa i komfortu.
Zeznając na temat samego porodu kobieta nie potrafiła ukryć łez i emocji. - To był moment, kiedy życie zawaliło nam się kompletnie. Straciliśmy dziecko - powiedziała.
Ojciec Damian Kunert nie ukrywa, że od początku z żoną postanowili, że nie mogą zostawić tak tej sprawy i doprowadzą do ukarania winnych.
Proces może potrwać kilka miesięcy. Na razie sędzia Magdalena Śliwińska wyznaczyła dwa najbliższe terminy: na 26 marca i 9 kwietnia. Zeznawać będzie m.in. personel zduńskowolskiego szpitala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?