Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny pościg policyjny w Łodzi. 35-letni funkcjonariusz usłyszał zarzut

mek
Wypadek miał miejsce w nocy z 14 na 15 lutego
Wypadek miał miejsce w nocy z 14 na 15 lutego Jarosław Kosmatka/archiwum Dziennika Łódzkiego
Zarzut spowodowania wypadku, w wyniku którego zginęły dwie osoby, usłyszał 35-letni funkcjonariusz policji z Łodzi. Mężczyzna prowadził radiowóz, który w lutym br., zderzył się podczas pościgu z osobową mazdą, na skrzyżowaniu ul. Tymienieckiego i Kilińskiego.

Wypadek miał miejsce w nocy z 14 na 15 lutego br. Dwaj policjanci - 35-letni sierżant sztabowy i 29-letni sierżant - ścigali nieoznakowanym radiowozem, kierowcę bmw, który nie zatrzymał się do kontroli.

- Policjanci prowadząc pościg używali sygnałów świetlnych i dźwiękowych - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury okręgowej w Łodzi. - W tym czasie na skrzyżowaniu ul. Tymienieckiego i Kilińskiego nie działała już sygnalizacja świetlna - pulsowały jedynie żółte światła. Ulica Tymienieckiego jest podporządkowana w stosunku do Kilińskiego. Jako pierwszy skrzyżowanie to przejechał samochód BMW. Analiza dokonanych ustaleń skłania do wniosku, że mimo, iż kierowca radiowozu policyjnego poruszał się pojazdem uprzywilejowanym, przed skrzyżowaniem nie zachował szczególnej ostrożności, nie zastosował się do znaku „ustąp pierwszeństwa przejazdu” i wjeżdżając na nie doprowadził do zderzenia z jadącym ulicą Kilińskiego samochodem Mazda. Kierowca Mazdy poniósł śmierć na miejscu.

Ciężko ranni policjanci zostali przewiezieni do szpitala. 29-letni pasażer radiowozu zmarł, mimo wysiłków lekarzy. 35-latek musiał przejść długotrwałe leczenie.

- Przesłuchanie go, jako podejrzanego odbyło się w miejscu zamieszkania, co podyktowane było niemożnością stawienia się w prokuraturze - zaznacza Krzysztof Kopania. - Powołany biegły dopuścił możliwość udziału podejrzanego w czynnościach procesowych, ale jedynie w miejscu, gdzie przebywa. 35–latek nie ustosunkował się do treści ogłoszonych zarzutów. Odmówił złożenia wyjaśnień. Wskazał, iż nie pamięta tego, co wydarzyło się krytycznej nocy. Wyraził żal, w związku z zaistniałym zdarzeniem.

Jak udało się ustalić śledczym, uciekający przed policjantami 34-latek, prowadził bmw które pochodziło z przestępstwa: zostało skradzione w czerwcu 2012 r. na Bałutach. Porzucone i częściowo spalone auto zostało odnalezione w rejonie Tomaszowa Mazowieckiego.

- W dniu 14 lutego 2014 r. 34–latek opuścił zakład karny na przepustkę - informuje Krzysztof Kopania. - Odbywał karę pozbawienia wolności za kradzieże z włamaniem, w warunkach recydywy. W dniu 19 lutego 2014 r. w prokuraturze bałuckiej usłyszał zarzut paserstwa. W ostatnich dniach przeciwko niemu, za ten czyn, skierowany został akt oskarżenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki