Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny pożar na Limanowskiego. Ojciec i córka nie żyją. Ranni: matka i 4 dzieci [ZDJĘCIA+FILM]

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Ojciec i dziecko zginęli w pożarze, który wybuchł w nocy z poniedziałku na wtorek w mieszkaniu przy ul. Limanowskiego 66 w Łodzi.

O godz. 0:31 w nocy z poniedziałku na wtorek strażacy zostali wezwani do pożaru na Limanowskiego 66 w Łodzi. Zaledwie 2 minuty później pierwsze zastępy były na miejscu. Paliło się w mieszkaniu na parterze w prawej oficynie 3-piętrowej kamienicy. Gdy strażacy wbiegli na podwórku ich oczom ukazały się rozgrzane do czerwoności szyby w oknach mieszkania ogarniętego pożarem. Nie mogli łatwo dostać się do środka. Drzwi prowadzące z klatki schodowej do mieszkania były z potężnymi skoblami i wiadome było, że ich rozcinanie zabierze cenny czas.

Dodatkowo we wszystkich oknach mieszkania zainstalowano metalowe kraty. Natychmiast strażacy rozpoczęli ich wycinanie. Zgromadzeni na podwórku przerażeni lokatorzy innych mieszkań kamienicy nie potrafili wskazać strażakom innej drogi prowadzącej do środka mieszkania. Strażacy jednak szybko zorientowali się, że do płonącego mieszkania prowadzą jeszcze jedne drzwi - bezpośrednio z podwórka kamienicy.

Niemal jednocześnie do mieszkania ratownicy wpadli trzema drogami. Przez dwoje drzwi oraz okno. Z płonącego mieszkania wynieśli czworo małych dzieci oraz kobietę. Po chwili przyjechały karetki pogotowia ratunkowego. Razem 6 zespołów ratowników. Medycy przejęli od strażaków rannych i obowiązek ratowania tych osób. Niestety strażacy znaleźli w mieszkaniu również mężczyznę i jeszcze jedno dziecko bez jakichkolwiek oznak życia.

Dwóch rannych chłopców w wieku 12 i 3 lat zostało odwiezionych do szpitala im. Marii Konopnickiej, a dwóch (w wieku lat 4 i 10) do Centrum Zdrowia Matki Polki. 34-letnią matkę dzieci w bardzo ciężkim stanie odwieziono do szpitala im. Kopernika. Na miejscu zdarzenia udzielono jeszcze pomocy medycznej kilku sąsiadom. Niestety 42-letniego ojca i jego 10-miesięcznej córeczki nie udało się uratować.

- Stan 34-letniej kobiety jest ciężki, ale stabilny. Po zaopatrzeniu na szpitalnym oddziale ratunkowym w Szpitalu im. Kopernika została przetransportowana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Szpitala w Łęcznej, gdzie znajduje się oddział leczenia oparzeń dla dorosłych - mówi Adrianna Sikora, rzecznik prasowy Szpitala im. Kopernika.

Prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez jedno z rodziców. Okoliczności zdarzenia wyjaśniać będą policjanci pod nadzorem prokuratury Łódź-Bałuty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki