Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tramwaje w Łodzi jadą wolniej niż rowery! [NASZ TEST]

Maciej Kałach, Matylda Witkowska, Agnieszka Magnuszewska
Z Widzewa na Retkinię jechali (od prawej): autem Agnieszka Magnuszewska, tramwajem Matylda Witkowska i rowerem Maciej Kałach
Z Widzewa na Retkinię jechali (od prawej): autem Agnieszka Magnuszewska, tramwajem Matylda Witkowska i rowerem Maciej Kałach Jarosław Kosmatka
Czym najszybciej dojechać do pracy w Łodzi? Autem. Przynajmniej sprawdziło się ono na trasie między Widzewem a Retkinią. Jako drugi pokonał ją rower, a na szarym końcu znalazł się tramwaj. Jak w ten sposób zachęcić łodzian do korzystania z komunikacji miejskiej?

Zbiórka tuż przed godz. 7.30 u zbiegu ul. Rokicińskiej i Augustowa (przy krańcówce tramwajowej). Stąd mamy dotrzeć do skrzyżowania al. Wyszyńskiego-ul. Retkińska. To ostatni punkt, gdzie droga rowerowa styka się z linią tramwajową i można zestawić czasy przejazdu "10", roweru i auta. Do Dworca Kaliskiego trasa jest dla całej trójki prosta - potem się rozdziela. Kierowca do mety przy al. Wyszyńskiego dojechał al. Bandurskiego, tramwajowe tory wiodą ul. Bratysławską, zaś ścieżka rowerowa - ul. Retkińską.

rowerzysta: 11,2 km w 35 minut, średnia prędkość 19,2 km/h, spalone 219 kcal

Początek nie jest dla mnie optymistyczny. Auto tracę z oczu po kilkunastu sekundach od startu, a czerwone światło na przejeździe rowerowym przez rondo Inwalidów sprawia, że ucieka mi także tramwaj. Chociaż pedałuję z górki, przeciwny do kierunku jazdy wiatr nie pozwala na rozwinięcie dużej szybkości. Na skrzyżowanie Piłsudskiego z Niciarnianą zaraz po trzecim kilometrze jazdy docieram po 10 minutach od startu.

Za to na skrzyżowaniu "marszałków" (ok. 5 km od startu, 15. minuta jazdy) niespodzianka. Tramwaj na dobre utknął tam na światłach. Droga przede mną wciąż "z górki", a że nie wieje tak mocno jak na Widzewie Wschodzie, wagony "10" zostawiam daleko z tyłu.

Przy Centralu (6,5 km) jestem po 21 minutach jazdy. "Dziesiątki" nawet nie widać. Przewaga, którą zyskałem dzięki sygnalizacji na skrzyżowaniu "marszałków", okazuje się wystarczająca, aby na mecie (11 km, 35 minut jazdy) także zameldować się przed tramwajem.

Jechałem zgodnie z przepisami. Najczęściej wytykanego rowerzystom wykroczenia, czyli przejeżdżania po pasach, nie miałem nawet okazji popełnić. Na wszystkich skrzyżowaniach rowerowej trasy W-Z są już wymalowane specjalne przejazdy, dzięki którym rowerzysta nie musi odrywać się od siodełka.

Po długim oczekiwaniu aż zmieni się czerwone światło przy rondzie Inwalidów, na późniejszych przejazdach miałem raczej szczęście do "zielonej fali". Pod względem bezpieczeństwa moja trasa okazała się zupełnie bezstresowa, np. nikt nie próbował wymusić na mnie pierwszeństwa. Jednak na pozbawionym sygnalizacji przejeździe na al. Mickiewicza przez Wólczańską inny rowerzysta został potrącony przez samochód i razem z kierowcą czekał na przybycie służb.

kierowca: 24 minuty wystarczają na pokonanie 11,3 km, średnia prędkość 28,3 /h, spalone 54 kcal

Podobnie do rowerzysty rozpoczynam jazdę minutę po tym, jak tramwaj odjechał przed czasem z przystanku. Wystarcza minuta, by dotrzeć do ronda Inwalidów, gdzie ostatni raz widzę w lusterku "10". Po kolejnych 6 minutach jestem przy skrzyżowaniu Piłsudskiego - Niciarniana. Tu zaczyna się spory korek. Dlatego do skrzyżowania "marszałków" dojeżdżam dopiero po 10 minutach od startu, do Centralu po 15 minutach.

Za dworcem Łódź Kaliska, który mijam o godz. 7.49, na jezdni robi się luźniej, aż kusi żeby zlekceważyć przepisową prędkość. Jednak zasady to zasady. Tak jak rowerzysta przestrzegam przepisów. Po trzech minutach przejeżdżam przez skrzyżowanie Kusocińskiego - Bandurskiego, a godz. 7.54 jestem przed restauracją McDonalnd's (skrzyżowanie Wyszyńskiego - Retkińska). Rowerzysty jeszcze nie widać, a pasażerka tramwaju jest dopiero przy skrzyżowaniu al. Kościuszki i Mickiewicza.

pasażerka tramwaju linii nr 10: 37 minut, 11,6 km, średnia prędkość 18,8 km/h, spalone 36 kcal

Dziesiątka, która o godz. 7.29 startuje z pętli przy ul. Augustów telepie się i nawet nie próbuje się rozpędzić. Komfort jazdy nie poraża: z nogami upchniętymi za zepsutym oparciem fotela ledwo mogę się ruszyć. Z każdym przystankiem tłok jest większy. Przy Niciarnianej jestem po 9 minutach, na skrzyżowaniu marszałków po 14. Tam po raz pierwszy widzę rowerzystę. Wykorzystując zielone, które nie obejmuje tramwaju wysuwa się na prowadzenie.

Pod Centralem jestem po 23 minutach i już wiem, że przegrałam: auto jest już na Retkini, rowerzysta wciąż przede mną. Za to w tramwaju robi się pusto. Na miejsce dojeżdżam po 37 minutach. Do tego trzy minuty zajmuje odczekanie na światła i dojście na miejsce.

Dlaczego tramwaj był najwolniejszy?

Przyczyną są światła i stan torowiska. - Prędkość, z jaką przemieszczają się tramwaje po trasie W-Z, zwiększy się po jej przebudowie. Jednym z elementów tej inwestycji jest włączenie skrzyżowań na trasie W-Z do systemu obszarowego sterowania ruchem - wyjaśnia Grzegorz Nita, dyrektor Zarządu Dróg i Transportu. - Docelowo do systemu włączonych zostanie 280 skrzyżowań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki