Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trasy Górna nie trzeba przebijać do A1. Dłużej nie znaczy lepiej

Piotr Brzózka
Tomasz Frączek
Uroków budowy trasy Górna nie odczuliśmy jeszcze w pełni. Ale nic straconego. Zaległości nadrobimy latem, gdy na kilka miesięcy zostanie wyłączona z ruchu większa część skrzyżowania ul. Pabianickiej i al. Jana Pawła II. Czarny PR dla całej inwestycji gwarantowany, choć akurat ona do najgłupszych przedsięwzięć realizowanych w mieście nie należy.

Trasa Górna to 4,4 km całkowicie nowej drogi, będącej przedłużeniem alei Jana Pawła II, od ul. Pabianickiej do Rzgowskiej. To pierwsza tego kalibru inwestycja w mieście od połowy lat dziewięćdziesiątych, gdy z Retkini w kierunku centrum przebito ul. Bandurskiego. Koszt przedsięwzięcia - 425 milionów złotych, z czego blisko połowę wykłada Unia Europejska. Trasa jest brakującym ogniwem drogi krajowej nr 1 w Łodzi, która dziś, z braku lepszych rozwiązań, od skrzyżowania z ul. Pabianicką prowadzona jest w stronę centrum miasta, do ronda Lotników Lwowskich i dalej ulicami Paderewskiego i Rzgowską.

Zadaniem "Górnej" jest wyprowadzenie części ruchu z Chojen i skrócenie wyjazdu z miasta na południe kraju. W podobnym kształcie po raz pierwszy została wyrysowana już w latach siedemdziesiątych, a jej genezy należy szukać w jeszcze bardziej odległej przeszłości - pierwsze przymiarki robili już hitlerowscy projektanci w czasach okupacji. Inwestycję udało się jednak rozpocząć dopiero w roku 2012. Zakończenie prac zaplanowano na rok 2014, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą część przedsięwzięcia. Część druga, czyli dojazd do autostrady A1, odłożona jest na bliżej nieokreśloną przyszłość, zapewne nawet nie zostanie zrealizowana nigdy, co jest wygodnym argumentem dla wszystkich przeciwników budowy tej drogi - a jest ich wielu.

Jak w przypadku większości inwestycji, budowa Górnej napotyka rozliczne przeciwności. Przez lata problemem było wytyczenie samego przebiegu drogi, a to ze względu na fakt, że nie przebiega ona bynajmniej przez tereny dziewicze. Później wiele emocji wzbudziła sprawa wywłaszczeń, a w szczególności odszkodowań za utracone nieruchomości. Urząd wojewódzki nadał inwestycji rygor natychmiastowej wykonalności, co dla części właścicieli 600 działek musiało być doświadczeniem nader przykrym. Miasto nie zawsze chciało zapłacić za całą nieruchomość, kwestionowało też wyceny biegłych, odwołując się nawet do Ministerstwa Transportu. W związku z tym decyzje dotyczące wypłaty pieniędzy zapadają w niektórych przypadkach dopiero teraz.

Dotąd udawało się w związku z budową Górnej unikać skrajnych uciążliwości dla kierowców. Na dłuższą metę to jednak jest niemożliwe. Latem, najprawdopodobniej w sierpniu, zamknięte zostanie skrzyżowanie al. Jana Pawła II i ul. Pabianickiej. Jarosław Berger, radny SLD, podnosi larum, przekonując że miejsce to będzie w ogóle nieprzejezdne, Zarząd Dróg i Transportu odpiera, że częściowo przejezdność zostanie zachowana - możliwy ma być przejazd na wprost ul. Pabianicką, skręt w prawo z Jana Pawła II w stronę Pabianic, oraz z Pabianickiej (od strony ronda Lotników Lwowskich) na północ.

Niestety, wyłączone zostaną lewoskręty - co, analizując podstawowe kierunki ruchu, doprowadzi de facto do sytuacji, o której mówi Berger. W ten sposób przerwany zostanie bowiem bieg krajowej "jedynki" w kierunku Katowic, w dodatku codzienną udręką staną się też poranne dojazdy mieszkańców Pabianic do Łodzi. Przesunięcie terminu zamknięcia skrzyżowania na sierpień jest o tyle istotne, że prace potrwają kilka miesięcy. Istnieje więc poważne ryzyko, że nie zakończą się przed zimą. Co to oznacza, nie trzeba tłumaczyć. Jak zawsze pozostaje pytanie: czy warto?

Na pytania dziennikarzy, czy trasa Górna jest w ogóle potrzebna w zakresie, w jakim jest realizowana, prezydent Hanna Zdanowska odparła, że to pytanie należy zadać Dariuszowi Jońskiemu, który przygotował projekt. Wyraźnie czyni byłemu wiceprezydentowi z SLD zarzut z tego, że plany budowy "Górnej" skonkretyzowano tylko na odcinku do ul. Rzgowskiej, zapominając o dalszym jej przebiegu, w stronę autostrady A1. Ta wypowiedź pokazuje, że "Górna" nie jest ulubionym dzieckiem obecnych władz Łodzi, choć za ich kadencji przyszło ją budować.

Tak to bywa z projektami przygotowanymi przez poprzedników, zwłaszcza z innej opcji. Trasa Górna jest też tradycyjnym chłopcem do bicia dla wielu organizacji społecznych, sprzeciwiających się budowaniu "autostrad" w mieście i lobbujących za inwestycjami w transport zbiorowy. Górna z komunikacją masową faktycznie niewiele ma wspólnego, może dlatego jej budowa wzbudza większy opór, niż rujnująca obraz śródmieścia modernizacja trasy WZ, która jednakowoż będzie rewolucją poczynioną właśnie na rzecz miejskiego transportu.

Czy jest więc Górna drogą budowaną bez sensu i celu? Niekoniecznie. Przede wszystkim zanegować można logikę, w myśl której "Górna" miałaby sens tylko wtedy, gdy kolejne jej kilometry biegłyby przez pola, na wschód, w stronę autostrady A1. Spójrzmy na mapę. Budowana trasa wyprowadzi kierowców na starą drogę krajową nr 1, dwupasmową, a częściowo nawet trzypasmową, na tym już odcinku wyremontowaną. W przeciągu 10-15 minut dotrzemy nią do autostrady A1 i nie będzie to czas stracony, bo na płatną drogę dostaniemy się kilkanaście kilometrów dalej na południe, niż byłoby to w przypadku dojazdu "Górną". Oczywiście, przy założeniu, że celem jest wyprowadzenie ruchu na południe - lokalnie w kierunku Rzgowa i Tuszyna i szerzej - w kierunku Katowic.

Co więcej, od skrzyżowania "Górnej" z ul. Rzgowską, nie więcej niż 5 minut zajmie dojazd starą "jedynką" do węzła na trasie ekspresowej S8. Stąd już prosta droga do Wrocławia, albo jeśli ktoś koniecznie chce - w kierunku autostrady A1, choć taki wybór ma sens tylko dla podróżujących w stronę Strykowa i dalej Warszawy lub Gdańska. To pokazuje, że wydanie 425 milionów zł na inwestycję w zaproponowanym kształcie może mieć większy sens, niż wyłożenie kolejnych kilkuset na dodatkowy odcinek "Górnej", w tym miejscu niemal już równoległy do pobliskiej trasy S8.

Krytycy posługują się też argumentem, że trasa Górna, zapewniając wygodny przejazd przez Łódź, w rzeczywistości nasili jeszcze ruch tranzytowy na terenie miasta. Zwłaszcza, jeśli cały ciąg, razem z al. Jana Pawła II i al. Włókniarzy stanie się darmową alternatywą dla płatnej autostrady A1. Nie można tego wykluczyć, aczkolwiek taki scenariusz byłby bardziej logiczny, gdyby podobna trasa powstała na północy miasta, od alei Włókniarzy począwszy.

To jednak wydaje się mało prawdopodobne, jeśli przypomnimy ostatnią awanturę wokół planów tejże inwestycji na osiedlu Radogoszcz Zachód. Zresztą jasno powiedziane jest, że północne przedłużenie al. Włókniarzy powstanie tylko wtedy, gdy zbudowana będzie trasa ekspresowa S14, a na to nie zanosi się w dającej się przewidzieć perspektywie. Zresztą jeżeli S14 powstanie, racjonalne podstawy stracą tendencje do przedzierania się samochodem na południe kraju przez środek Łodzi.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Trasy Górna nie trzeba przebijać do A1. Dłużej nie znaczy lepiej - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki