18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trela: Kampanię prowadzimy już od pierwszego dnia po wyborach

rozm. Marcin Darda
Tomasz Trela
Tomasz Trela Grzegorz Gałasiński
Rozmowa z Tomaszem Trelą, miejskim radnym i szefem Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Łodzi.

Czy Pan naprawdę wierzy, że jeśli SLD zdobędzie odpowiednią ilość podpisów, to minister transportu Sławomir Nowak przywróci dofinansowanie trasy ekspresowej S-14 przed 2020 rokiem?
Uważam, że zbiórka podpisów to tylko jeden z elementów na rzecz przywrócenia S-14 dla Łodzi i regionu. Zaproponowaliśmy także inne rozwiązania, choćby wspólną sesję Rady Miejskiej i łódzkiego sejmiku z udziałem ministra Nowaka. W naszym przekonaniu każdy, bez względu na to, czy reprezentuje SLD, PO czy PiS, w tę inicjatywę powinien się włączyć, tak abyśmy wspólnie walczyli o S-14. Inne regiony pokazały, że wspólne i jednoznaczne stanowisko, ponad podziałami partyjnymi, jest w stanie przekonać decydentów w Warszawie. Liczymy, że tak się również stanie w przypadku S-14.

I wierzy Pan, że minister Nowak przybędzie na tę wspólną sesję? Nie przyszedł na posiedzenie komisji doraźnej ds. Nowego Centrum Łodzi łódzkiej Rady Miejskiej nawet gdy ta wybrała się do Warszawy, nie przyszedł też na sejmową komisję infrastruktury, choć przed nią odpowiada.
Minister Nowak ma niestety to do siebie, że uchyla się od odpowiedzialności, ale wierzę, że jeżeli łódzcy radni spotkają się na wspólnym posiedzeniu z radnymi wojewódzkimi, czego jeszcze w naszym województwie nie było, i przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi wspólnie z przewodniczącym sejmiku Markiem Mazurem zaproszą ministra Nowaka, to on przybędzie. Wspólnie mamy szansę go przekonać, a podpisy będą mocnym argumentem. Liczę na to, że ktoś pójdzie po rozum do głowy i uzna, że 1,5 miliarda zł w skali budżetu krajowego, to nie jest nadmierny wydatek i powinno się tę inwestycję kontynuować.

Na moje oko ta wasza akcja to bardzo fajny pretekst, by się pokazać publiczności. Uścisnąć dłoń, odebrać podpis. Ludzie takie rzeczy pamiętają, przypomną sobie przy wyborach.
Dziś jest tak, że to co PO obiecywała w kampanii wyborczej 2010 i 2011 roku, w tym przypadku nie jest realizowane. Oczywiście, moglibyśmy tylko rozliczać Platformę z jej obietnic, ale nie chcemy być bierni. Chcemy powalczyć o inwestycję, która jest niezbędna dla przyszłości naszego miasta. Platforma Obywatelska boi się protestów. Jak widzi duży opór społeczny, czego przykładem było kilka naszych inicjatyw w Łodzi, to ustępuje, ugina się. To jest oczywiście funkcjonowanie fatalne, bo jeśli podejmuje się decyzje, to powinno się konsekwentnie ich trzymać. Ale jest też tak, że do błędów trzeba się przyznawać. Liczę więc na to, że tak się stanie i w przypadku S-14. Inicjatywy ze zbiórką podpisów to też nie jest nic nowego jeśli chodzi o SLD, bo organizujemy je regularnie i jest bez znaczenia, czy do wyborów jest blisko, czy daleko. To po prostu dobry sposób na działanie wobec tak słabej władzy, jaką reprezentuje Platforma Obywatelska.

Jest to też doskonały sposób na dowalenie Platformie.
Kiedy inwestycje są realizowane, to my próbujemy je wspierać. Ale w tym przypadku prominenci Platformy, którzy wcześniej obiecywali S-14, dziś schowali się pod ziemię. Trzeba ich wyciągnąć, pokazać, że albo cynicznie oszukiwali, albo mijali się z prawdą. Nas nie interesują wewnętrzne waśnie w Platformie, nie interesuje nas, czy były minister Cezary Grabarczyk lubi się, czy nie lubi z ministrem Nowakiem. Nam chodzi o rozwój miasta i regionu. Gdy inne regiony walczyły o inwestycje, to marszałek województwa małopolskiego był na posiedzeniu rządu, kiedy przyjmowany był załącznik nr 5 do listy dofinansowań do inwestycji infrastrukturalnych. 4 mld zł dla województwa małopolskiego! Od nas nikt nie pojechał. Kilka dni wcześniej Donald Tusk bawił w Łasku i krótko na Lublinku, a minister Nowak w Pabianicach. Ani marszałek województwa, ani prezydent miasta, ani prominentni posłowie Platformy, panowie Grabarczyk i Biernat, nie spotkali się z nimi, aby lobbować na rzecz inwestycji. Albo minister i premier nie chcieli się z nimi spotkać, albo ci łódzcy prominenci Platformy nawet nie wiedzieli, że przybywają.

Zatem to "ponad podziałami" kierujecie też do PO?
Tak, zwróciliśmy się w tej sprawie i do pani prezydent Zdanowskiej i do pana marszałka Stępnia, a także do pani wojewody. W tym tygodniu skieruję też pismo do przewodniczących innych partii politycznych w Łodzi, by również przyłączyły się do zbiórki podpisów.

Może sztafeta by pomogła? Parę lat temu PO pobiegła i pomogło, choć połowicznie...
Nie myślimy o tym. Niektórzy biegali, inni jeździli na rowerach, a z tej bieganiny i jazdy rowerem wyszło tyle, że S-14 najprawdopodobniej przez siedem lat nie będzie realizowane. To dziś jest ten moment, aby wspólnie pokazać, że nam zależy i pokazać jak Łódź wobec tych dużych inwestycji infrastrukturalnych, które toczą się wokół niej, może się rozwijać. To jest rola prezydenta miasta i marszałka województwa, by o to zabiegać. Ale z tego co widzę, to pani Zdanowska jest bardzo bierna, pan marszałek Stępień jeszcze bardziej, liczę więc na to, że radni obu samorządów będą bardziej aktywni i wspólnie o to zawalczymy.

Miażdżące recenzje Pan tej Platformie wystawia, a może za 2 lata będziecie z nią w koalicji, bo Donald Tusk już SLD zaprosił. To może wtedy przyciśniecie jako władza o powrót S-14?
Myślę, a jestem bardzo stanowczy w tej kwestii, że o koalicjach rozmawia się po wyborach, a nie przed nimi. Niespecjalnie rozumiem wypowiedzi premiera, który już dziś uśmiecha się w lewą stronę, choć najbliższe wybory mamy za rok do Parlamentu Europejskiego, do wyborów samorządowych jest półtora roku, do parlamentarnych ponad dwa lata. Jeśli Platforma nadal w ten sposób będzie postępować, to nie ona będzie decydować kto będzie z nią w koalicji, tylko będzie się musiała prosić, by ktoś ją do koalicji dobrał. Do wyborów samorządowych przygotowujemy się bardzo poważnie, ale nie po to, by zostać przystawką innej partii, tylko po to, by zdecydować, kto z nami może współpracować. Ale ta współpraca ma być oparta na założeniach programowych, a nie sympatiach osobistych.

Wylicza Pan terminy tych wszystkich wyborów, ale sami de facto już kampanię prowadzicie. To zdjęcie, na którym jest m.in. Pan, a w tle mapa z S-14, wygląda jak wyborcza ulotka.
SLD prowadzi kampanię wyborczą już od pierwszego dnia po zakończonych wyborach. Spotkania z mieszkańcami Łodzi i, niestety, ciągła walka o inwestycje, które obiecała albo zepsuła Platforma. Nie chodzi tylko o S-14, której potrzebujemy, ale też o projekt obywatelski przeciw budowie trasy Nowokonstytucyjnej. Będzie wiele spotkań z mieszkańcami. Poza tym zaczynamy przygotowania do tworzenia programu samorządowego. Przez całe wakacje będziemy pytać łodzian o ich problemy, diagnozę stanu obecnego oraz co w pierwszej kolejności chcieliby zmienić w naszym mieście. Ta aktywność będzie jeszcze większa. Zdecydowanie większa.

Taka jak w referendum z 2010 r.? Teraz do referendum SLD się nie przyłączył.
Tylko i wyłącznie ze względów kalendarzowych oraz proceduralnych. Gdyby doszło do odwołania pani prezydent Zdanowskiej i Rady Miejskiej w Łodzi, premier nie musiałby zarządzać wyborów. Mogłoby się okazać, że p.o. prezydenta zostałby inny polityk Platformy, a drugi w miejsce Rady Miejskiej. Oni przez rok do wyborów prowadziliby nasze miasto. W wielu punktach zgadzamy się z inicjatorami referendum, moglibyśmy wymienić jeszcze więcej przykładów niekompetencji pani prezydent. Ale dziś nie jest czas na referendum, dziś jest czas na przekonanie, że istnieje lewicowa alternatywa dla Łodzi poparta spójnym programem i konkretną propozycją personalną, zarówno na urząd prezydenta, jak i kandydatów na radnych.

A może nie poparliście referendum tylko dlatego, że sami byście odwołali własnych radnych?
Nie zawahałbym się, aby przekonać swoje koleżanki i kolegów do tego, by poprzeć to referendum nawet przy założeniu, że odwoła także radnych, gdybym tylko miał pewność, że będą przyspieszone wybory. Nie boimy się weryfikacji wyborczej. Jeśli mielibyśmy po referendum w perspektywie trzech miesięcy nowe wybory, bylibyśmy bardzo dobrze do nich przygotowani. Nie o to zatem chodziło. Obawiamy się po prostu tego, że premier nie rozpisałby wyborów, a namaścił swoich współpracowników, być może jeszcze bardziej nieudolnych, niż pani prezydent Zdanowska.

A z kim wy chcecie powalczyć o prezydenturę? Kiedyś słyszałem o prawyborach i kandydacie spoza SLD, dziś zdaje się idzie to raczej w kierunku partyjnym.
Rozpatrujemy dwa warianty: pierwszy to kandydat spoza SLD, ale przez SLD wspierany i drugi, czyli kandydat bądź kandydatka z legitymacją SLD. Kwestia prawyborów jest nadal otwarta, przynajmniej w wariancie drugim, czyli ewentualnych prawyborów w partii. Jednak najpierw program, a kandydat zostanie wybrany wtedy, gdy będziemy mieli 100 procent gwarancji, że będzie realizował nasz program. Według wstępnego harmonogramu program powstanie do końca roku. Potem zaprezentujemy kandydata lub kandydatkę na prezydenta Łodzi.

Tomasz Trela byłby takim gwarantem realizacji programu SLD? Bo Dariuszowi Jońskiemu, poprzedniemu kandydatowi, spodobała się Warszawa.
Dariusz Joński, Tomasz Trela i inne nazwiska dziś to tylko spekulacje. Najpierw program, potem kandydat bądź kandydatka. Tych nazwisk może być jeszcze więcej i nie tylko związanych z SLD.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki