Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener młodzieży ŁKS Commercecon Krzysztof Świta: Przeszliśmy trudną drogę

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Trener Krzysztof Świta dzięki ciężkiej pracy często ma powody do zadowolenia i przybijania piątek ze swoimi zawodniczkami
Trener Krzysztof Świta dzięki ciężkiej pracy często ma powody do zadowolenia i przybijania piątek ze swoimi zawodniczkami
Krzysztof Świta to najdłużej pracujący trener w ŁKS, pobił nawet rekord Ryszarda Felisiaka, założyciela sekcji w 1958 roku.

Jakie były początki nowej ery siatkówki w ŁKS?

Przejąłem sekcję, gdy skończyły się lata rządów Aleksandra Klimczyka i Remobudu. Dziewczyny przeszły wtedy do sekcji siatkówki w Szkole Mistrzostwa Sportowego prezesa Janusza Matusiaka. Uratowaliśmy siatkówkę w ŁKS razem z prezesem Mirosławem Wróblewskim. Zaczęliśmy grać kadetkami w drugiej lidze. To był rok 2006. Utrzymaliśmy się w tej klasie. W następnym sezonie zajęliśmy czwarte miejsce i w 2009 roku przyszedł totalny kryzys finansowy. Któregoś dnia postanowiliśmy zamknąć sekcję.

I co się stało, że sekcja odżyła?

- Informacja o likwidacji sekcji ukazała się w „Dzienniku Łódzkim”. Spotkałem się z Hubertem Hoffmanem. Powiedział, żeby dograć sezon do końca, że nam pomoże. Dograliśmy zatem i zajęliśmy całkiem przyzwoite miejsce. Chcieliśmy od 2009 roku grać w drugiej lidze, ale długi ŁKS jako klubu były tak ogromne, że nie powiódł się ten plan. W 2010 roku postanowiliśmy założyć sekcję stowarzyszenia i zaczęliśmy grać od trzeciej ligi.

Prezesem był już wtedy Hubert Hoffman?**
Tak, zaprosiliśmy go do współpracy i myśleliśmy kogo jeszcze namówić. Wtedy wpadliśmy na pomysł, żeby włączyć Bartka Wencława i Michała Cichego. W czwórkę zaczęliśmy pracę. Ja wtedy byłem pierwszym trenerem, a Michał Cichy pracował z młodzieżą. Weszliśmy do drugiej ligi, zostałem sekretarzem sekcji i zamieniliśmy się miejscami z Michałem. Zajmowałem się sprawami organizacyjnymi i młodzieżą, aż do awansu do ekstraklasy.

Przeszedł pan bardzo trudną drogę. Praca z młodzieżą czy z seniorkami daje większą satysfakcję?

Tego nie da się porównać. Z seniorkami jest bardziej stresująca, z młodzieżą bardziej spokojna. Praca z młodzieżą wiąże się też z pracą organizacyjną. Rozmowy, rodzice, składki, projekty, poszukiwanie środków. To nie jest łatwa robota.

Ale znalezienie dziewczynek chętnych do podjęcia treningów siatkarskich nie jest chyba trudne?

Wiele klubów siatkarskich upadło. Na dzień dzisiejszy, jak dobrze liczyć, to są tylko trzy kluby, które mają godną uznania drabinkę szkoleniową. My, Abis-Budowlani Łódź i Volley 34 na Widzewie. Więcej klubów w pamięci odszukać nie mogę.

Cierpicie na brak młodych dziewcząt?

Nie, cierpimy na nadmiar dzieci.

To piękne...

Nie jest to piękne, bo dla niektórych jest to rozczarowujące, że nie mogą trenować, chociaż bardzo chcą. Musimy dziękować chętnym i odsyłać z kwitkiem. Nie ma możliwości powiększenia sekcji młodzieżowych, nie da się tego ogarnąć logistycznie. Nie do przeskoczenia jest skromna baza i brak trenerów. Ludzie nie chcą pracować, bo wynagrodzenia są symboliczne, średnio trener zarabia 1500 zł netto. Z tego nie da rady się utrzymać, więc jest to dodatek do pracy zawodowej. Jeżeli praca trenera jest dodatkiem do innego zajęcia, to wiadomo, że nie można całym sercem się poświęcić szkoleniu.

Ilu trenerów pracuje z młodzieżą w ŁKS?

Mamy ośmiu trenerów, to jest bardzo duża sekcja. Ja jestem szefem, drugą ligę juniorek prowadzi Krystian Kaczmarski, kadetki i najmłodsze juniorki prowadzi Wojciech Blomberg, dalej jest Anastazja Kosylecka, Iza Pieprzowska, Iza Świta, Magda Blomberg, pomaga nam Rafał Karpiński.

Ile dziewczynek trenuje w sekcji ŁKS?

Ograniczamy się do 130. Dlatego że nie dajemy rady więcej. Gdybyśmy mieli większą bazę, można byłoby prowadzić zajęcia z ok. dwustu dziewczynkami.

Niektóre wychowanki są już blisko pierwszej drużyny?

Tak, od paru lat praca z młodzieżą przynosi efekty. Rok temu byliśmy sklasyfikowani jako drugi klub w Polsce pod względem szkolenia młodzieży. Wyprzedził nas tylko Kalisz.

To chwała i powód do wielkiej dumy!

No tak, ale budżety są diametralnie różne. U nas się to odbywa przy ciężkiej pracy społecznej, tam ludzie jednak otrzymują wynagrodzenie.

Ma pan pomysł, jak to zmienić?

Inne kluby mocno wspierają spółki skarbu państwa, ale tego nie przeskoczymy. Ja uważam, że powinien funkcjonować model zachodni. To rodzice powinni finansować swoje dzieci. Porównując zarobki w Nowym Jorku i w Łodzi, składka miesięczna zawodniczki, która chciałaby grać, powinna wynosić 500 zł. W Stanach jak widać są wysokie koszty. U nas składka członkowska wynosi 150 zł. Treningi są od dwóch do czterech razy w tygodniu. Przeliczyliśmy, że każdy trener opiekuje się dziećmi około 50 godzin miesięcznie. Jeden trening kosztuje zatem 3 zł. To jest bardzo mało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki