Złośliwi nie powinni też mieć nadziei, że ktoś oficjalnie zajmie się tym, że minister dał pół miliona brytyjskiemu koledze za poprawianie swych angielskich przemówień. Minęły te czasy, kiedy minister spraw zagranicznych sam umiał napisać przemówienie, a jeśli nie, to miał do tego człowieka w ministerstwie. No, ale tamci ministrowie nie kończyli Oxfordu, więc nie mieli tego rozumu, co Sikorski.
W ogóle powinniśmy być dumni, że polską polityką zagraniczną kierował człowiek bywały. Sikorski nadał ministerstwu światowy sznyt: na same meble wydał 6,5 mln zł (jeden fotel kosztował 13 tys. zł), a pół miliona na remont ministerialnego kibla. Jak się jest ministrem, trzeba mieć gest, co przychodzi łatwo, gdy oprócz gestu ma się świadomość, że za wszystko płaci podatnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?