Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Akram lekarz z Syrii pracuje w Łodzi i Konstantynowie. Opowiada o tragedii swojego rodzinnego Aleppo

Anna Gronczewska
Dom Wschodni/Anna Gronczewska
Kiedy dowiedział się o trzęsieniu ziemi zaraz zadzwonił do Aleppo. Ale telefony nie działały. Upływały godziny, a nie miał wiadomości o rodzinie, która została w Syrii. Mamie, siostrach, szwagrze, ich dzieciach…

Akmar lekarz z Łodzi opowiada o tragedii Aleppo

To był straszny czas. W końcu Akramowi, lekarzowi pracującemu w Łodzi i Konstantynowie Łódzkim udało się skontaktować z rodziną.

Stali na ulicy, ale żyli! - wspomina.

O trzęsieniu w Turcji i Syrii mówi cały świat. Miało potężną siłę 7,8 stopni w skali Richtera. Pochłonęło tysiące ofiar. - Oglądałem potem na YouTube filmiki z Aleppo, to było straszne! - zapewnia. W trzęsieniu ziemi nie zginął nikt z najbliższej rodziny Akrama. Ale jego siostra straciła mieszkanie i dorobek całego życia.

Jak zaczęło się trzęsienie ziemi to z mężem i dwójką dzieci wyszli na ulicę – opowiada Akram. - Tam spędzili czterdzieści osiem godzin. Wiele czasu spędzali w aucie, bo na zewnątrz było zimno, padał śnieg, deszcz…

Kiedy po dwóch dniach siostra Akrama weszła do mieszkania okazało się, że wszystkie ściany są popękane. Kazano jej szybko je opuścić. Nie minęło wiele czasu, gdy z domu w którym mieszkali pozostały tylko gruzy.

Siostra zamieszkała u mamy, jej mąż u swojej – wyjaśnia Akram. - Na szczęście mieszkanie mamy ocalało. Znajduje się w nowszej dzielnicy. Dom był lepiej zbudowany. Mama mieszka tam z drugą siostrą, która jest nauczycielką.

Siostra, która straciła dorobek życia pracuje w urzędzie skarbowym. Nie wie jak będzie teraz żyła. Zniszczone mieszkanie kupiła na kredyt…

Takiego trzęsienia jeszcze nie było

Syria przeżyła nie jedno trzęsienie ziemi, ale takiego jeszcze nigdy.

- Pamiętam trzęsienia ziemi z dzieciństwa – opowiada Akram. - Trwały dwie – trzy sekundy. Ruszał się w mieszkaniu żyrandol. A to trzęsienie ziemi trwało czterdzieści sekund i wszystko pływało…

Oblicza się, że tylko w Syrii dach nad głową straciło pół miliona ludzi. Nie wiadomo ile osób zginęło. Ciała wielu leżą w gruzach.

- Ludzie słyszeli dobiegające z ruin głosy dzieci, żony, męża i nie można było im pomóc – opowiada Akram. - Wszystko trzeba było ręcznie odkopywać. Nawet jak był sprzęt to stał obok i nie można było z niego korzystać, bo brakuje paliwa..

Akram słyszał, że małe miasteczka leżące kilka czy kilkanaście kilometrów od Aleppo zostały zrównane z ziemią. Nie ostał się żaden dom.

- Ludzie gromadzili się na ulicach, bo tam czuli się bezpieczni - dodaje Akram - ale na drogach pojawiły się ogromne dziury, pozapadała się ziemia. Trzeba pamiętać, że podczas wojny partyzanci drążyli tunele. Można było pod budynkami przejść z jednej dzielnicy Aleppo do drugiej. To też osłabiło fundamenty budynków…

Akrama jednak najbardziej drażni to, że na początku pomoc całego świata została skierowana do Turcji.

- A tam jest państwo, nie było wojny – wyjaśnia. - W Syrii wojna trwała 12 lat. Kiedyś byliśmy bogatym krajem, dziś należymy do najbiedniejszych…Na dodatek objętym embargiem USA. Teraz ludzie mają za mało by żyć, za dużo by umrzeć.

Chciał studiować w NRD

Akram Haj Khalil do Polski przyjechał z Syrii, a urodził się w Aleppo. W naszym kraju zjawił się w 1988 roku. Miał wtedy 17 lat. W tamtym czasie wielu syryjskich maturzystów miało możliwość studiowania w krajach tzw. demoludu. Akram od dziecka marzył by zostać lekarzem. Pamiętał, że już jako dziecko bawił się w lekarza, wyobrażał sobie, że będzie leczył ludzi. Na miejsce studiów medycznych wybrał Polskę.

- Tak naprawdę chciałem studiować w NRD, ale musiałbym czekać jeszcze rok – wspomina. - Zdecydowałem się więc na Polskę. Pomyślałem, że gdy mi się nie spodoba, to za rok pojadę do NRD. I wylądowałem w Łodzi, gdzie uczyłem się języka polskiego

.

Przyznaje, że gdy przyjechał do Polski to Łódź nie robiła na nim wielkiego wrażenia. Tęsknił za Syrią, Aleppo.

- Aleppo to drugie co do wielkości miasto w Syrii, po Damaszku – wyjaśnia lekarz. - Ma 4,5 miliona mieszkańców. Jest starożytne, ale i nowoczesne. Aleppo i Damaszek należą do najstarszych miast świata. Damaszek istniał już 12 tysięcy lat przed naszą erą. W Aleppo ludzie żyli z handlu, produkcji tkanin.

Aleppo miało wiele zabytków, część z nich na szczęście ocalała. Do najcenniejszych należał zamek i stworzone wokół niego stare miasto. Przez działania wojenne część zamku została zniszczona. Czasami Akram zastanawia się dlaczego jego kraj, miasto zostało tak doświadczone. Najpierw wojną, teraz trzęsieniem ziemi.

- Mieszkali tam muzułmanie, chrześcijanie – opowiada. - Wbrew temu co ogląda się teraz w telewizji, wyznanie nie miało żadnego znaczenia. Świat muzułmański składał życzenia chrześcijanom z okazji ich świąt, chrześcijanie szanowali święta.

Miał wrócić do Syrii

Akrem nie myślał, że zostanie w Polsce, Łodzi. Był przekonany, że po studiach wróci do Aleppo.

- Moim marzeniem było, by zdać ostatni egzamin i wrócić do Syrii – wspomina. - Ale przyzwyczaiłem się do Łodzi, Polski. I tu zostałem. Lubię wyzwania. Tęsknię za Syrią, ale już chyba nie mógłbym już tam mieszkać na stałe.

Jednak początki w Polsce były trudne. Akram miał kłopoty z językiem. Na pierwszych latach studiów większość egzaminów była pisemna. Ustnie mógł zdawać tylko komisyjnie.

- Miałem kłopot z egzaminami pisemnymi, na na początku też z ustnymi, choć tych ostatnich było mało – opowiada. - Profesor zadawał pytanie i nie odpowiadałem. Gdy to samo pytanie dostawał kolega i zaczynał mówić okazywało się, że dobrze znałem odpowiedź...

Jednak uparcie uczył się języka. Wolny czas spędzał nie z kolegami z Syrii, ale Polakami. Dzięki temu porozumiewanie po polsku stawało się coraz mniejszym problemem.

Zdecydował się studiować w łódzkiej Akademii Medycznej.

W czasie wakacji pojechałem do Gdańska, wtedy w porównaniu z Łodzią to był zachód – mówi Akram. - Ale, gdybym wybrał studia nad Bałtykiem to pewnie bym ich nie skończył. Łódź była znakomitym miejscem na studiowanie. Muszę przyznać, że z 25 Syryjczyków, którzy razem ze mną zaczynało studia na Akademii Medycznej w Łodzi, studia ukończyło dwóch.

Chciał zostać chirurgiem, ale w końcu wybrał specjalizację z interny, z profilem kardiologicznym. Nie żałuje. Bardzo lubi swoją pracę. Mieszka w Łodzi z żoną, która jest Syryjką i trójką dzieci. Ma 11-letniego syna i dwie córki – 12-letnią i 14-letnią.

- Starsza córka opowiadała, że jest Syryjką i ma polskie pochodzenie – mówi Akram. - Staraliśmy się, by dzieci nie oglądały obrazków z ogarniętej wojną Syrii, Aleppo. Mówimy im, że Syria to piękny kraj. Czasami tylko pytają się kto się z kim bije i dlaczego...Starsza córka przyszła kiedyś ze szkoły i powiedziała, że w Syrii zaczęła się III wojna światowa, która dotrze też do Polski...

Mama zostanie w Aleppo

W domu mówi się po polsku i arabsku. Chce, by dzieci nauczyły się ojczystego języka, choć specjalnie nie lubią mówić po arabsku. Wolą posługiwać się polskim. Polubił schabowe i bigos, ale w domu dominuje kuchnia arabska.

- Ale odkąd dzieci zaczęły chodzić do przedszkola, szkoły proszą żonę, by gotowała zupy – śmieje się Akram. - Bierze więc przepisy z internetu i gotuje im ogórkową, rosół.

Nie ma dnia, by Akram nie myślał o Aleppo i rodzinie, która tam została. Mieszkającym tam ludziom potrzebne są koce, jedzenie, ubrania, paliwo. Jego mama i siostra mają Karty Stałego Pobytu w Polsce.

- Mama przyjeżdża latem, ale jak się robi zimniej wraca do Aleppo – mówi Akram. - Nie przyjechałaby tu na stałe.

Wpłat z tytułem „Solidarni z Aleppo” można dokonywać na stronie Caritas lub na rachunek:
Caritas Archidiecezji Łódzkiej
90-507 Łódź, ul. Gdańska 111
Bank Pekao S.A. V O/Łódź: 48 1240 1545 1111 0000 1165 5077
z dopiskiem: „Solidarni z Aleppo”

Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Akram lekarz z Syrii prac...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki