Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzynaście osób zginęło w wypadkach przy pracy w województwie łódzkim. Przyczyny to nieostrożność, rutyna, błędy ludzkie (ZDJĘCIA)

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Do wypadków często dochodzi na budowach
Do wypadków często dochodzi na budowach Pixabay
Aż trzynaścioro mieszkańców województwa łódzkiego zginęło a 59 zostało ciężko rannych w wypadkach, które miały miejsce w czasie pracy. Kolejnych 80 osób zostało lekko rannych.

Trwa tragiczna passa w firmach w województwie łódzkim. Tylko w ubiegłym roku trzynaście osób nie wróciło z pracy do domu. Zginęli albo przez własną nieostrożność, samowolę albo złą organizację pracy.

Statystyki są nieco lepsze niż w roku 2017, gdy w pracy zginęło piętnaście osób, ale znacznie tragiczniejsze w porównaniu do roku 2016. Wówczas z pracy do domu nie wróciło siedem osób.

W sumie w ubiegłym roku w województwie łódzkim doszło do 181 wypadków w trakcie pracy, w których poszkodowanych zostało 198 osób. Z roku na rok rośnie liczba wypadków, które są zgłaszane do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi, średnio o 10 procent rocznie.

- Wypadkom najczęściej ulegają osoby w wieku 31-40 lat oraz pracownicy w przedziale wiekowym 20-30 lat - zaznacza Andrzej Świderski, okręgowy inspektor pracy w Łodzi. - Do ponad połowy zdarzeń doszło, gdyż pracownicy zachowywali się nieprawidłowo, np. wykonywali pracę, która nie była ich obowiązkiem, nie wyłączali maszyn przed ich konserwacją.

Śmiertelnemu wypadkowi uległ mieszkaniec naszego województwa, który przygotowywał odpady zielone do dalszego rozdrabniania. Mężczyzna najpierw porozcinał worki z odpadami, wyniósł je do kontenera, a do wypadku doszło, gdy wracał na swoje stanowisko. Nie zauważył ładowarki jednonaczyniowej, która cofała. Obrażenia mężczyzny były na tyle poważne, że doprowadziły do jego śmierci.

Ciężko ranny został kierownik jednej z firm produkcyjnych w regionie, który wraz z pracownikami czyścił linię z resztek niezgrzanego materiału. Wszedł do wnętrza maszyny i znalazł się pod ruchomymi elementami linii. Gdy próbował usunąć zanieczyszczenia maszyna wciągnęła jego dłoń, a ręka została wyrwana na wysokości łopatki i obojczyka. Siła była na tyle duża, że mężczyzna został poderwany w górę, uderzył o konstrukcję maszyny i upadł na posadzkę.

- Do wypadku doszło wskutek kilku przyczyn - zaznacza Andrzej Śwoderski. - Zasilanie maszyny nie zostało wyłączone, elementy ruchome maszyny nie były zabezpieczone, a na dodatek mężczyzna został zaskoczony.

Dwóch mężczyzn zostało natomiast poparzonych ciepłym cynkiem. Stało się to, gdy zanurzali w nim stalowe części ogrodzenia. Doszło do wybuchu, a stało się tak, gdyż w ramach wykonanych z zamkniętych profili nie było otworów, które służą do odpowietrzenia i spływu stopu cynku, a także dlatego, że mężczyźni nie przestrzegali instrukcji cynkowania ogniowego. Poparzeni nie mieli odpowiednich ubrań ochronnych, a także otworzyli klapy boczne wanny cynkowniczej zbyt wcześnie, gdy nie zakończył się proces zanurzania wsadu.

Do wypadków najczęściej dochodzi podczas produkcji, w magazynach, na budowach, a także podczas różnych konserwacji, napraw i regulacji.

Co piąty poszkodowany w pracy poślizgnął się lub upadł, natomiast co dziesiąty stracił kontrolę nad maszyną lub nad materiałem, który się w niej znajdował. Do wypadków dochodzi także wskutek utraty kontroli nad wózkami widłowymi, samochodami i innymi pojazdami, a także nad obsługiwanym sprzętem ruchomym.

CZYTAJ INNE ARTYKUŁY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki