Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tuli Luli: Pierwsze dzieci w ośrodku preadopcyjnym w Łodzi

Redakcja
Jasia i Franka dzielą trzy miesiące. Pierwszy do „Tuli Luli” przyjechał Jasio, który jest ulubieńcem opiekunek. Każde dziecko w ośrodku może być od trzeciej doby do pierwszych urodzin. W tym czasie musi zapaść decyzja: powrót do rodziny, albo adopcja.
Jasia i Franka dzielą trzy miesiące. Pierwszy do „Tuli Luli” przyjechał Jasio, który jest ulubieńcem opiekunek. Każde dziecko w ośrodku może być od trzeciej doby do pierwszych urodzin. W tym czasie musi zapaść decyzja: powrót do rodziny, albo adopcja. Grzegorz Gałasiński
Ośrodek „Tuli Luli” dla porzuconych dzieci wypełnia się maluchami. Pod opiekę trafiła czwórka dzieci. Biologiczni rodzice mają sześć tygodni na podjęcie ostatecznej decyzji o oddaniu dziecka do adopcji.

Jaś, Basia, Piotruś i Franek. To czwórka pierwszych mieszkańców Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego „Tuli Luli” w Łodzi. Łóżeczka w placówce długo nie stały puste, bo jeszcze w dniu jej otwarcia urodził się Jaś. Do „Tuli Luli” przywieziono go kilka dni po narodzinach w łódzkim szpitalu, gdy jego mama wyraziła wstępną zgodę na oddanie syna do adopcji.

„Tuli Luli” to jedyny w regionie i trzeci w Polsce ośrodek dla porzuconych noworodków. Do tej pory maluchy, którymi rodzice nie chcieli się zająć, pierwsze tygodnie swojego życia spędzały w szpitalnych oddziałach albo hospicjach. Dziś w trzeciej dobie mogą trafić do ośrodka preadopcyjnego, gdzie pod okiem lekarzy i opiekunów czekają na swoją nową rodzinę, albo biologiczną mamę.

Piotruś to kruszynka

Jaś, ulubieniec opiekunek ośrodka „Tuli Luli”, w przyszłym tygodniu skończy miesiąc. Przez kilkanaście dni był jedynym maluszkiem w dysponującym dwudziestoma łóżeczkami ośrodku, dlatego od początku jest oczkiem w głowie. Chłopiec rozwija się prawidłowo, wodzi wzrokiem za opiekunkami, interesuje się swoim otoczeniem i wyraźnie pokazuje swoje humory.

W Łodzi powstanie ośrodek preadopcyjny. Poprowadzi go fundacja Gajusz [ZDJĘCIA]

Na towarzystwo Jasio długo nie czekał. W tym tygodniu do ośrodka przyjechały kolejne pozostawione przez biologicznych rodziców dzieci. Dwoje z nich - Basia i Franek - urodziło się w czerwcu, z kolei Piotruś świat przywitał we wrześniu. Wszyscy troje byli do tej pory w domu dziecka. Ostatni malec to kruszynka. Urodził się z niedowagą i potrzebuje jeszcze czasu, by wejść w tryb prawidłowego rozwoju. Franka z kolei trzeba zachęcić do pokazywania swojego charakteru, jest nadzwyczaj spokojny. Humory i chęci pokazuje dopiero wtedy, gdy się rozochoci. Basia tymczasem nie ma z tym problemu. Pokazuje czego chce, a kiedy coś jej nie odpowiada, nie omieszka się awanturować.

W „Tuli Luli” każde dziecko ma swoją ciocię, by maluchy nie czuły się zagubione.

- W założeniu jest troje opiekunów dla jednego dziecka. Troje to na wzór rodziny: mama, tata i babcia, by dziecko po obudzeniu nie miało przy łóżku za każdym razem kogoś innego, by czuło się bezpieczne - opowiada Elżbieta Krupińska, pedagog w „Tuli Luli”.

Dziećmi przez całą dobę zajmują się po dwie opiekunki. Do tego są pielęgniarki, lekarze specjaliści i wolontariuszki, które tulą i lulają maluchy. Ale gdy przy dzieciach nie ma akurat opiekuna, w łóżeczku niestabilnego malca zamontowany jest czujnik oddechu. Tak jak teraz u Piotrusia, który jest trochę przeziębiony. Gdyby chłopiec przestał oddychać, w ośrodku rozległby się głośny sygnał.

Mogą zmienić zdanie

Dzieci mogły trafić do „Tuli Luli”, ponieważ biologiczni rodzice podpisali wstępne zgody na oddanie ich do adopcji. Ośrodek jednak daje im czas na podjęcie ostatecznej decyzji i w sądzie spotykają się dopiero po sześciu tygodniach. Czas jest potrzebny na przemyślenie decyzji. Pozwala kobietom wrócić do równowagi po porodzie.

Matka porzuciła go w szpitalu. Na drodze do szczęścia Kubusia stoją procedury

W okresie przejściowym matki mogą spotykać się ze swoimi dziećmi. W ośrodku jest przygotowany do tego specjalny pokój dla rodziców, w którym można nawet spędzić noc, by już od rana być przy dziecku. Pokój przeznaczony jest też dla rodziców adopcyjnych, którzy chcieliby przyjąć do swojej rodziny porzuconego maluszka.

* Imiona dzieci zostały zmienione.

Jedyny taki w Łódzkiem

Każdego roku woj. łódzkim porzucanych jest ponad 80 dzieci. Maluchy czekają na rodzinę w szpitalach, domach dziecka i hospicjach.
Na adopcję czeka dwieście dzieci. Rok temu w oddziałach położniczo-ginekologicznych w naszym regionie pozostawiono tuż po urodzeniu 85 dzieci, w tym 15 wymagających specjalistycznej opieki medycznej i rehabilitacji. Ośrodek preadopcyjny dla porzuconych dzieci działa od 1 października i często może być jedynym normalnym domem dla noworodków. To pierwszy taki ośrodek w województwie łódzkim oraz trzeci w Polsce (po województwach: śląskim i mazowieckim). Prowadzeniem ośrodka zajmuje się łódzka Fundacja Gajusz, która prowadzi w Łodzi hospicjum dla dzieci i hospicjum perinatalne. Fundacja wygrała konkurs na prowadzenie ośrodka dla organizacji pozarządowych, ogłoszony przez Urząd Marszałkowski w Łodzi. Samorząd chce każdego roku przeznaczać ok. 1,5 mln zł na finansowanie „Tuli-Luli”. W tym roku dał 652 tys. zł.
Głównym celem działalności ośrodka jest jak najszybsze przywrócenie dzieciom rodziny poprzez umożliwienie powrotu do rodziców biologicznych, albo powierzenie rodzinie adopcyjnej lub zastępczej.
Maluchy zostają objęte w ośrodku wielospecjalistyczną pomocą terapeutyczną, pedagogiczną, psychologiczną oraz rehabilitacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tuli Luli: Pierwsze dzieci w ośrodku preadopcyjnym w Łodzi - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki