18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tunezja - oświadczyny przy prażonych orzeszkach [ZDJĘCIA+FILM]

Agnieszka Magnuszewska
El Dżem
El Dżem Agnieszka Magnuszewska
Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny. A przynajmniej tyle, co herbata miętowa. Zapewnia o tym szyld na jednym ze straganów w oazie na środku tunezyjskiej pustyni. Niestety, to jeden z nielicznych subtelnych komplementów, z którymi turystki spotkają się w Tunezji.

Ze względu na rozwinięte tzw. habibi tours kobiety podróżujące bez mężczyzny u boku nie mogą się odpędzić od arabskich amantów. Chociaż ostentacyjne okazywanie zainteresowania i towarzyszący mu brak szacunku potrafią obrzydzić wakacje w Tunezji, warto ten kraj poznać. Sporo w nim miejsc, w których kobiety odegrały lub odgrywają istotną rolę. Pewnie dlatego przysługuje im najwięcej praw spośród wszystkich arabskich kobiet. Zresztą o tym, jak są szanowane świadczy m.in. to, że w Tunezyjskim Dniu Kobiet, który wypada 13 sierpnia, wszystkie sklepy są zamknięte.

Imitacja obrączki jak zbroja

Miliony turystów, którzy na wakacje wybierają tunezyjskie plaże, szukają noclegów w Susie. Miasteczko otoczone ogromnymi hotelami jest bardzo nastawione na turystów. Między samochodami krążą po ulicach przystrojone kwiatami bryczki oraz karety przypominające kształtem dynie, jak z bajki o Kopciuszku. Trudno jednak w Susie znaleźć księcia. 


W drodze z hotelu na plażę trzeba przygotować się na liczne pogwizdywania, a nawet oferty seksualne. Na ciepłym piasku też nie można się za bardzo zrelaksować, bo co chwilę do plażowiczek podchodzą Arabowie, którzy w taki sam sposób oferują prażone orzeszki jak i oświadczyny. Dla tych turystek, które zaprezentują obrączkę, sprzedawcy mają przygotowane opowieści o narzeczonej Asi z Gdańska. Są znacznie łatwiejsze do strawienia niż nachalna "prośba o rękę", więc sporo turystek kupuje imitację obrączki i nosi ją jak zbroję na plaży.

Tunezyjki nie muszą się już w nic uzbrajać. Kobiety w czadorze spotyka się na ulicach sporadycznie. Chustami okrywają się niektóre młode kobiety, ale jest to ich własny wybór. Co ciekawe, dokonują go przeważnie ładne dziewczyny. Turyści spacerujący po Susie często mijają grupy młodych kobiet, z których część ma na sobie chusty, a część jest ubrana w zachodnioeurpejskim stylu.

Wciągnięci do sklepu i we francuski styl

W Susie, która słynie z ładnej plaży warto zwiedzić medynę. Podobnie jak ta w Tunisie, jest ona wpisana na listę UNESCO. Najlepiej jednak stronić od suk, czyli arabskich targowisk. Chyba, że mamy ochotę na długie targowanie się.
W Tunisie najlepiej chodzić środkiem handlowych uliczek, bo sprzedawcy potrafią wciągać turystów do swoich sklepów. Jednak po głównych ulicach w Tunisie można się swobodnie przechadzać. Przypominają one raczej zachodnioeuropejskie aleje. Sporo ich w dzielnicy Ville Nouvelle, która rozciąga się zaraz przy medynie. Bliskie sąsiedztwo tych dwóch zupełnie innych miejsc odzwierciedla trochę tunezyjskie społeczeństwo, w którym jego świecka część ściera się z islamistami. To właśnie w Tunisie islamiści protestowali w ubiegłym roku przeciwko zakazowi przyjmowania na uniwersytet kobiet osłaniających się nikabem. 


Jedną z głównych ulic Tunisu jest Avenue Habib Bourguiba, prowadząca do bramy medyny. Porównywana jest do Pól Elizejskich, ale na swoją korzyść pozbawiona jest francuskiego zadęcia. Spacerując aleją warto zwrócić uwagę na wieżę z zegarem, secesyjny gmach teatru i katolicką katedrę. Natomiast na terenie medyny trzeba obejrzeć meczet Az Zajtuna, czyli Drzewa Oliwnego. Powstał on z kamieni Kartaginy, której pozostałości można obejrzeć na przedmieściach Tunisu.

Od podstępnej królowej po oliwkową wojowniczkę

Ruiny portowego miasta, którym była Kartagina, nie wszystkich zachwycają. Na pewno miejsce to przypadnie do gustu tym, którzy lubią słuchać ciekawych legend. Jedna z nich głosi, że Kartaginę założyła mityczna królowa Dydonia, której wódz Libii zgodził się przekazać tyle ziemi, ile obejmie skóra wołu. Dydonia pocięła skórę na bardzo cienkie paski, związała je w długą linę i otoczyła nią wzgórze Byrsa. Osada, która na nim powstała, dała początek Kartaginie.

Legendę o niezwykłej kobiecie można też usłyszeć w miejscowości El Dżem, gdzie znajduje się szósty pod względem wielkości rzymski amfiteatr. To kopia rzymskiego koloseum, którą zbudowano w 230 r. Amfiteatr mógł pomieścić nawet 30 tys. widzów. Przysłużył się też podczas obrony Tunezji przed najazdem Arabów pod koniec VII w. Zgodnie z legendą, obroną kierowała berberyjska księżniczka Al-Kahina. Co ciekawe, sprawowała też trzyletnie rządy nad środkową Tunezją. 


Rzymianie zasadzili w El Dżem drzewka oliwkowe, z których plantacji utrzymuje się obecnie sporo rodzin. To, co pozostaje podczas procesu wyciskania oliwy, wykorzystywane jest do produkcji mydła. Przynajmniej jedną jego kostkę warto zabrać do domu.

Romantyczny biało-błękitny duet

Niedaleko Kartaginy położone jest miasteczko Sidi Bou Said. Obecnie kojarzy się głównie z młodym mężczyną, który w 2010 r. podpalił się na znak protestu. Ten incydent zapoczątkował falę prostestów w całej Tunezji. Warto jednak o nim zapomnieć wjeżdżając do Sidi Bou Said i skupić się na duecie bieli oraz różnych odcieni błękitu. Tak właśnie wyglądają domy stojące przy brukowanych uliczkach. Najbardziej bogato zdobione są niebieskie drzwi i balkony. Co ważne, w "Sidi Bou" można zajrzeć do niektórych domów. Wewnątrz ich zaaranżowane są scenki z codziennego życia, w których "grają" manekiny. Spora ich część poświęcona jest kobietom. Można nawet zobaczyć, jak wyglądały przygotowania do ślubu oraz strój panny młodej.

Dłuższą wizytę po "Sidi Bou" najlepiej zakończyć w którejś z kawiarni położonych na szczycie urwiska. Rozciąga się stąd widok na Zatokę Tuniską. Kiedyś bronili jej mnisi - wojownicy, którzy mieszkali w klasztorze wzniesionym na klifie. W jego miejscu powstało Sidi Bou Said. Spacerując po romantycznym "Sidi Bou" co jakiś czas spotyka się sprzedawców jaśminu, którzy obdarowują kobiety gałązkami tego krzewu i oczekują, że zapłacą za nie towarzyszący kobietom mężczyźni.

Z modlitwą o płodność do Fryzjera

Kiedyś romantycznym miastem był Kairuan, który stanowił ośrodek artystów, głównie poetów. Nazywano go nawet miastem ogrodów. Utrzymanie bogatej roślinności było możliwe dzięki wodzie sprowadzanej 35-kilometrowym akweduktem z płaskowyżu Tell. Obecnie miasto, położone z dala od kurortów na wybrzeżu, przyciąga turystów Wielkim Meczetem z IX w.


Jednak w Kairuanie jest jeszcze kilkadziesiąt świątyń. Znany jest meczet Zawija Sidi Sahab czyli Fryzjera. Swój przydomek patron świątyni otrzymał dlatego, że nosił przy sobie trzy włosy z brody proroka. Meczet jest celem pielgrzymek młodych kobiet, które modlą się o płodność.

Troglodyci w tunezyjskim Hollywood

Z Kairuanu warto przemieścić się do Matmaty, położonej na pustyni. To tu kręcono sceny do "Gwiezdnych Wojen". Tunezyjskie krajobrazy grały w filmie planetę Tatooine - tę, na której wychował się Luke Skywalker. W Tunezji powstawały też takie filmy, jak "Gladiator", "Angielski pacjent" i "Poszukiwacze zaginionej arki". Żeby turyści mieli świadomość, do jak bardzo "filmowego" miejsca dotarli, na wzgórzu ustawiono olbrzymi napis "Matmata" w stylu napisu "Hollywood" z Los Angeles .

Matmatę warto zwiedzić nie tylko ze względu na jej krajobrazy. To tu znajdują się domy troglodytów, czyli jaskinie wykopane w miękkim tufie. Stoją one przed turystami otworem. Wejścia do nich zdobione są odciskiem dłoni w kolorze niebieskim oraz rybim ogonem, co ma zapewniać szczęście.

W Matmacie mieszkają głównie starsze kobiety. To właśnie one pobierają opłaty, i to całkiem spore, za robienie w ich domach zdjęć. Większość młodszego pokolenia przeniosła się do Nowej Matmaty, położonej kilkanaście kilometrów od starej. O przesiedleniu zdecydował prezydent Burgiba, który postanowił usunąć gliniane chaty, które, jak twierdził, szpecą kraj, by uwolnić turystów od ich widoku. 


Dromadery i herbata pełna witamin

Na południu Matmaty znajduje się tzw. kraina ksarów, czyli ufortyfikowane osiedle berberyjskie. Miejscowość słynie też z Muzeum Berberów, w którym można się dowiedzieć, jak wyrabiane są dywany. Nad muzeum pieczę sprawują kobiety. 
Podróż przez pustynię uatrakcyjniają stada pasących się wielbłądów. Często autokary muszą ostro hamować by nie zderzyć się z przechodzącymi przez drogę dromaderami.


Obowiązkowo trzeba też zwiedzić górskie oazy, tym bardziej, że w miejscowości Tamer-za widać znaczny wpływ polskich turystów. To właśnie tu można odkryć szyld z napisem "Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny i moja herbata miętowa". Można też zajrzeć do Chebiki, która położona jest najbliżej Algierii. Chociaż trudno w to uwierzyć, w latach 60. oazę tę zniszczyła powódź wywołana przez ulewne deszcze. Mieszkańcy Chebiki przesiedlili się wówczas w inne miejsca, pozostały w niej tylko stragany dla turystów. Można na nich kupić oryginalną biżuterię, róże pustyni i herbatę miętową.

Kolejną atrakcją pustyni jest słone jezioro Wielki Szott, nad którym również kręcono Gwiezdne Wojny. To pozostałość akwenu, który powstał po wycofaniu się Morza Śródziemnego. Na jego terenie połyskują tylko niewielkie kałuże, ale ze względu na temperaturę sięgającą tu 50 st. C., często występuje tu zjawisko fatamorgany. Dzięki niemu nad jeziorem może się pojawić nawet księżniczka Leia.

W drodze powrotnej do nadmorskiego kurortu można zajechać na plantację daktyli. Tym bardziej, że Tunezja zajmuje drugie miejsce na liście największych eksporterów tych owoców.
Turyści obwożeni są po plantacji bryczkami a największą atrakcję stanowi pokaz wspinania się na palmę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki