Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twoje dziecko je u ajenta? Przepłacasz nawet trzy razy

Maciej Kałach
Drugie danie najtańszego obiadu szkolnego w Łodzi w placówce  przy ul. Wiosennej - gulasz wieprzowy z kaszą jęczmienną
Drugie danie najtańszego obiadu szkolnego w Łodzi w placówce przy ul. Wiosennej - gulasz wieprzowy z kaszą jęczmienną Grzegorz Gałasiński
Obiad w Szkole Podstawowej nr 7 w Łodzi kosztuje 2,5 zł, zaś w SP nr 139 - 7,5 zł. Czy dzieci z „siódemki” mają trzy razy mniejsze żołądki? Nie. Po prostu sprawny szef SP nr 7 prowadzi stołówkę zatrudniając za miejskie pieniądze trzy kucharki, a SP nr 139 etatów nie utrzymała i obiady wydaje tam prywatny ajent.

Jak usłyszeliśmy w tej drugiej szkole, ajenci - albo firmy kateringowe - zaczęli pracować w części łódzkich podstawówek ok. 2007 r., gdy podniosły się normy sanitarne dotyczące stołówek i kuchni.  
Dyrektorzy, którzy nie zdobyli wtedy pieniędzy na remonty gastronomicznego zaplecza szkoły od samorządu albo sponsorów, ratując sytuację, przyjęli prywatne firmy. A one zapłaciły za modernizację kuchni i... zaoferowały droższe obiady. I tak zaczęła się finansowa dyskryminacja części uczniów.   

Dane ze zdecydowanej większości szkół w Łodzi zebrali urzędnicy w magistracie w odpowiedzi na interpelację Tomasza Kacprzaka, radnego PO. Okazuje się, że w podstawówkach, gdzie gotują zatrudnione w szkole kucharki (53 szkoły) obiad kosztuje w granicach 2,5 zł - 5 zł. Natomiast jeśli stołówka oddana jest prywatnemu ajentowi, albo obiady dostarcza firma kateringowa (32 podstawówki) ceny zaczynają się od 5,7 zł, a kończą na 7,5 zł.

Skąd takie rozpiętości? Rodzice uczniów żywiących się w stołówkach prowadzonych przez szkoły płacą tylko za tzw. wkład do garnka. Natomiast kucharkom, zatrudnionym przez dyrektorów, płaci łódzki samorząd.

Zależy mi na swoich pracownikach, ale przede wszystkim, aby jak najwięcej rodziców mogło kupować dzieciom obiady. Jeśli wydajemy dziennie 420 obiadów przy 550 uczniach, to ta liczba pozwala na niską cenę

 

Jarosław Krajewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 przy ul. Wiosennej, informuje, że pensje obsługi kuchni to ok. 1,5 tys. zł netto. Łódzka „siódemka”, zatrudniając trzy  osoby, oferuje uczniom najtańsze obiady w mieście - w cenie 2,5 zł. Wczoraj na pierwsze danie była zupa pieczarkowa z  makaronem, na drugie - gulasz wieprzowy z kaszą jęczmienną, surówka jabłkowo-marchewkowa i kompot. Dzieci jadły ze smakiem.

- Zależy mi na swoich pracownikach, ale przede wszystkim, aby jak najwięcej rodziców mogło kupować dzieciom obiady. Jeśli wydajemy dziennie 420 obiadów przy 550 uczniach, to ta liczba pozwala na niską cenę, poza tym mamy mecenasów szkoły, dzięki którym sprzęt w kuchni jest wysokiej jakości, czyli można gotować wydajnie i oszczędzając na mediach - mówi dyrektor Krajewski.

Dlaczego duża część podstawówek wpuściła ajentów? Wczoraj przez telefon wyjaśniła nam to osoba z sekretariatu**SP nr 139 przy ul. Giewont**, gdzie ajent stołówki wydaje uczniom obiady za 7,5 zł. Według jej relacji, stołówki przechodziły w prywatne ręce ok. 2007 r., gdy zaostrzyły się przepisy sanitarne. Szkoły, które nie zdołały przystosować się do podwyższonych norm - pozyskując pieniądze na remont kuchni z samorządu lub od sponsorów - oddały je ajentom. A oni przeprowadzili remonty za  własne pieniądze, by później na obiadach  zarobić. Podobnie jak firmy kateringowe.

Szkoły, które mają ajenta, czerpią zyski z wynajmu przez niego pomieszczeń, w których gotuje posiłki - zwykle są to kwoty sięgające kilkuset złotych miesięcznie, ale SP nr 6 z ul. Kusocińskiego wynegocjowała ponad tysiąc zł (rodzic płaci tam za obiad dziecka 6,5 zł).

-Trzeba ocenić stan kuchni, pamiętając, że jeśli wyjdą z nich ajenci, zabiorą swój sprzęt

 

Czy z „dyskryminacją” rodziców z podstawówek „ajencyjnych” i „kateringowych” można w Łodzi skończyć? Zapytany o to Krzysztof Jurek, dyrektor wydziału edukacji w łódzkim magistracie, stwierdził, że po interpelacji radnego Kacprzaka urzędnicy próbują się przymierzać do obliczeń finansowych.

- Trzeba ocenić stan kuchni, pamiętając, że jeśli wyjdą z nich ajenci, zabiorą swój sprzęt - mówił wczoraj Jurek

Obiady i śniadania
  • Obiady są wydawane także w większości łódzkich gimnazjów.  Z danych przesłanych do magistratu wynika, że 14 szkół tego typu oferuje obiady z własnej stołówki (w cenach 3,9 zł - 5 zł), zaś w 19 gimnazjach  uczniów żywi  ajent lub korzystają z kateringu (6,5 zł - 8,5 zł). Obiady wydają także  cztery zespoły szkół ogólnokształcących (gimnazjum i liceum). Za 4-5 zł z własnymi kucharkami lub za 7,5 zł od ajenta. Do  obiadów za 6,5 zł „przyznały się” magistratowi  także dwa  ogólniaki (ajent i kateri-ng) oraz cztery  szkoły zawodowe: 8-10 zł (w kateringu).
  • Ponad 4 tys. uczniów z Łodzi ma opłacony obiad w szkole przez MOPS. W tej grupie są dzieci, dla których jest to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia.
  • Za szkolne posiłki, bo i za całą oświatę w Łodzi, odpowiada obecnie SLD - w wyniku umowy  koalicyjnej z PO. W ubiegłym roku podczas kampanii przed wyborami samorządowymi łódzki SLD domagał się wprowadzenia bezpłatnych śniadań dla dzieci z klas I-III w podstawówkach bez względu na sytuację materialną rodzin uczniów. Pomysł nie wszedł w życie. 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki