Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

U Marcina Gortata w Phoenix, czyli jak wygląda NBA od kuchni

Marek Kondraciuk
Marcin Gortat i Michał Micielski oraz ich goście Elżbieta Nowak oraz Grzegorz Korzan
Marcin Gortat i Michał Micielski oraz ich goście Elżbieta Nowak oraz Grzegorz Korzan archiwum
Druga trenerka Widzewa Elżbieta Nowak, którą kibice mogą pamiętać pod nazwiskiem Trześniewska, jedna z najwybitniejszych polskich koszykarek w historii (m.in. Włókniarz i Polfa Pabianice, ŁKS, Wisła, CCC Polkowice) uczestniczyła wraz z trenerem Anwilu Włocławek Grzegorzem Korzanem w klinice trenerskiej Marcina Gortata w Phoenix. Miała więc możliwość obejrzeć NBA od kuchni i podzieliła się z nami swoimi wrażeniami.

- Wiele razy widziałam mecze NBA i ligi uniwersyteckiej w telewizji, pamiętam filmy o koszykówce, znałam ten amerykański świat z ekranu, sama też miałam okazję grać z reprezentacją Polski w USA - mówi Elżbieta Nowak. - Pierwszy raz jednak zobaczyłam NBA na żywo. Nie zaskoczyło mnie, że wszystko jest takie ogromne, hale, wejścia, 15-tysięczna widownia, która pustoszeje w kwadrans, ludzie bawiący się w czasie meczu, oprawa, sposób prac spikera i zespołu cheerleaderek. Kilka spostrzeżeń było jednak dużymi niespodziankami.

Kiedy mecz się kończy, widzowie wychodzą, światła przygasają, kamery wyłączają się, a zawodnicy już nawet nie podają sobie rąk tylko idą prosto do swoich szatni. U nas to symboliczne uściśnięcie dłoni to jest rytuał. Na boisku pojawiają się natomiast dzieci z dwóch sektorów wylosowanych w czasie meczu i mogą sobie porzucać do koszy, do których przed chwilą trafiały gwiazdy.

Łódzka trenerka oglądała też mecz drużyny Marcina Gortata Phoenix Suns z mistrzem NBA Miami Heat oraz spotkania ligi uniwersyteckiej NCAA.

- Byliśmy na trzech treningach Phoenix Suns i... nie poznałam żadnego nowego ćwiczenia - opowiada Elżbieta Nowak. - Oni robią wszystko to, co my! Używają tych samych przyrządów, drabinek, płotków do skoków. Zaczynają zajęcia też tak, jak my, od dwóch okrążeń wokół sali. Potem mają rozgrzewkę piętnastominutową - też identyczną jak my - a później grają półtorej godziny. Znalazłam potwierdzenie, że kierunek w jakim ja pracuję z młodzieżą, ale i z seniorkami jest właściwy - to było dla mnie bardzo ważne. Wszystko jest oparte na technice indywidualnej i motoryce indywidualnej - dodaje mistrzyni Europy z Katowic 1998.

- Różnice mają inny charakter - mówi Elżbieta Nowak. - Główny trener ma 8 asystentów! Jak podczas meczu "bierze czas", to na parkiet wychodzi ta ósemka i z 5 osób obsługi. Z minutowego czasu przez 30 sekund trener rozmawia z asystentami, a później podchodzą do zawodników. Spośród asystentów czterech jest ważniejszych, dwóch od obrony i dwóch od ataku. Komfort w jakim pracują trenerzy jest niesamowity. Na treningu gracze NBA mają też ośmiu ludzi od indywidualnego rozwoju. Jeśli ktoś potrzebuje więcej rzutów, więcej pracy nad jakimś innym elementem to umawia się z którymś z nich na dodatkowe zajęcia. Zawodnicy muszą być o godzinie 10 rano przygotowani do treningu, a pracują nad siłą, nad cechami motorycznymi sami - dodaje olimpijka z Sydney 2000.

Elżbieta Nowak miała okazję również obserwować Marcina Gortata i jego przygotowanie do treningu i meczu.

- Marcin przychodzi 2 godziny przed treningiem, a wychodzi z sali pół godziny po zakończeniu zajęć - opowiada Elżbieta Nowak. - Każdego dnia trenuje więc około 5 godzin. Przed meczem natomiast pojawia się w hali już 5 godzin wcześniej, aby mieć czas na rzuty, na masaż, na siłownię, na zjedzenie czegoś lekkiego, uzupełnienie elektrolitów. Na boisku natomiast zawodnicy spotykają się 20 minut przed pierwszym gwizdkiem. To jest indywidualna sprawa każdego z nich, na ile przed meczem przyjdzie. Mają do dyspozycji boisko główne, ale także boczną halę wielkości naszej Parkowej na Małachowskiego, w której trenują na co dzień. Kiedy był dzień wolny, to "weterani", jak się nazywa starszych zawodników, mogą odpoczywać, a młodsi przychodzą na trening. Sami wiedzą, co komu brakuje i trener nic nie narzuca, co kto ma tego dnia robić. Do dyspozycji mają całe zaplecze, z gabinetami odnowy, basenem. Po treningu wszyscy idą na lunch. Mają swoich kelnerów, którzy im podają posiłki zgodnie z indywidualnymi życzeniami - dodaje Ela Nowak.

Interesująca jest logistyka.

- Zawodnicy podjeżdżają do podziemnego garażu i oddają tylko kluczyki chłopakowi, który odprowadza ich auta na miejsce - mówi Elżbieta Nowak. - Tam już nikt ich nie prosi o autografy, nie robi sobie z nimi zdjęć, tam są sami profesjonaliści i pracownicy klubu. Rywalem było Miami Heat i ciekawe, że ich autobus podjeżdżał prosto z hali do samolotu. Odprawa była zrobiona w podziemiach hali Suns i pracownicy lotniska, funkcjonariusze od bezpieczeństwa jechali razem z zespołem pod samo wejście do samolotu. Drużyny mają tzw. sekretarza podróży, który zajmuje się organizacją wyjazdów. Na ogół zespoły czarterują samoloty, ale najbogatsze mają swoje własne - dodaje znakomita przed laty zawodniczka.

Duże wrażenie na polskich trenerach zrobiło zaplecze, a zwłaszcza szatnie, sale do zajęć teoretycznych, gabinety odnowy.

- W szatni każdy z zawodników oprócz planów na cały sezon ma jakieś swoje motto - mówi trenerka Widzewa. - Praca mentalna trwa przez cały czas. Przychodzą, patrzą na szafkę i utrwalają sobie gdzieś w podświadomości słowa, które tam są napisane. Na ścianach wszędzie wywieszone są rekordy klubu, sukcesy, portrety największych gwiazd, złote myśli o dumie, o możliwościach, o pracy, o przygotowaniu, o walce, krótko mówiąc panuje duch sukcesu. Na bazie tej pracy mentalnej odbywa się praca fizyczna - mówi Elżbieta Nowak.
Phoenix Suns nie zalicza się do najsilniejszych klubów, a jednak standardy są tu nieporównywalne z europejskimi.

- Wszędzie komfort - kontynuuje Elżbieta Nowak. - Pokój do odpoczynku to luksusowe meble, ogromne ekrany, przestrzeń. Pokój do odprawy przedmeczowej wygląda jak business class w samolocie. Skórzane fotele, z wysuwanymi podnóżkami, a główny trener Alvin Gentry siedzi jak prezydent Stanów Zjednoczonych, za wielkim, czarnym biurkiem, gdzie ma tylko przycisk i co chwila włącza play, stop, play, stop i omawia kolejne sprawy - dodaje.

Ciekawie wygląda też skauting, czyli przygotowanie materiałów do opracowania taktyki.

- Zajmuje się tym młody człowiek, który pracuje tu czwarty rok - opowiada pięciokrotna mistrzyni Polski. - Ma 20 dekoderów i codziennie nagrywa 40 spotkań - całą NBA i całą ligę uniwersytecką NCAA. Michał Micielski, przyjaciel Marcina Gortata jeszcze z czasów ŁKS, a teraz jego asystent opowiadał, że taką ilość materiału obsługuje specjalny program, który kosztuje 30 tysięcy dolarów. Ścina, wybiera zagrywki, obronę, atak, każdego zawodnika, każdy ruch, każdą zbiórkę, punkt celny, niecelny. Ten chłopak od skautingu to obrabia, tnie, zapisuje w programie co ma mu wybrać i siedzi nad tym od kilku do kilkunastu godzin. Mówi, że czasem nawet śpi w swoim biurze. Z 40 meczów wyłuskuje na przykład trzy akcje, nawet z dawnych meczów, jak dany zawodnik zachowuje się w konkretnej sytuacji. Później skauter rozmawia z trenerem, czego on oczekuje i montuje dla niego pięciominutowy materiał do analizy. W efekcie nad detalem, na przykład minięciem LeBrona James prawą stroną pracuje kilka osób, bo skauter, asystenci i główny coach, poświęcając na to w sumie kilka godzin - dodaje Elżbieta Nowak.

To jeszcze nie jest koniec działalności określanej mianem skautingu.

- Na każdy ważny mecz klub wysyła też skauterów, bo w relacjach telewizyjnych nie jest przekazywane to, co mówią trenerzy - dodaje nasza trenerka. - Są skauterzy, którzy przebywają w domu 60 dni w roku, a pozostałe dni jeżdżą po Europie i Ameryce, obserwując mecze. Taka jest piramida. Patrzyłam, jak oni rozwiązują różne sprawy w grze i okazuje się, że podobnie jak my. Koszykówka jest jedna. Uciekają nam w wielu kwestiach, ale jądro koszykówki jest to samo. Zdumiewająca jest tylko ta piramida.

Dla kibiców najciekawsze jest, jak zachowują się gwiazdy poza meczami.

- Na treningach gwiazdy nie mają statusu gwiazd, nie "gwiazdorzą" - mówi Elżbieta Nowak. - Byłam jednak świadkiem, jak gwiazdy pobiły się podczas zajęć. Pięściami! Z trudem ich rozdzielono. Tak walczą na treningach, że napięcie jest ogromne. Marcin mówił, że to się zdarzyło dopiero po raz drugi od czasu, jak gra w NBA. Trener musiał przerwać trening.

Poza boiskiem hierarchię widać. Kto ma sygnet mistrza NBA ten jest wyżej, często w rozmowach "licytują się" pół żartem, ale i pół serio: sukcesami, samochodami, statusem, kontraktami. Na treningu natomiast ta hierarchia zanika. Jak patrzyłam, kiedy kilku potężnych facetów wbija się pod kosz, to bałam się, że połamią sobie żebra, ręce i nogi. - Tu jest elita, my jesteśmy tak przygotowani sprawnościowo, że kontuzje są rzadkością - powiedział mi Marcin Gortat.

Oddzielna sfera życia NBA związana jest z działalnością mediów.

- Na ostatni kwadrans każdego treningu wpuszczani są dziennikarze, którzy później mają okazję spotkać się z trenerem - wyjaśnia Elżbieta Nowak. - To on jest jednak panem tej konferencji. Na niektóre pytania odpowiada wylewnie, ale inne ucina. Ktoś zapytał go o rolę Marcina Gortata, a on krótko odpowiedział: - Marcin musi czekać. Przechodzimy do następnego pytania. Ciekawe jest to, że dziennikarze mają wstęp do szatni 45 minut przed meczem i 20 minut przed wyjściem na boisko muszą ją opuścić. Tak samo po meczu, dziennikarze robią wywiady w szatniach, ale te szatnie to są po prostu salony - dodaje trenerka.

Marcin Gortat ma dom w Orlando, a w Phoenix mieszka w apartamencie, w centrum miasta. Gospodarz i organizator kliniki trenerskiej jest jednak tak zaabsorbowany treningiem, meczami, przygotowaniami, że mógł poświęcić gościom tylko jeden wieczór.

- Zrobił nam niespodziankę, bo zabrał nas na kolację swoim super eleganckim mercedesem - mówi Elżbieta Nowak. - Opowiadał o NBA, o planach co do kliniki trenerskiej. To jest oddzielny profil działalności fundacji MG13. On to robi dla koszykówki, a nikt przed nim nie miał takich pomysłów.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki