Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ubóstwo energetyczne w mieście kominów

Hanna Gill-Piątek
Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Kraków przestaje palić. I nie chodzi tu o papierosy czy inne środki rozweselające. W następnym tygodniu w sejmiku małopolskim odbędzie się głosowanie nad zakazem spalania w piecach paliw stałych, czyli węgla i drewna. Kto jeździł do Krakowa, będzie wiedział dlaczego. Konkurencję ze Smokiem Wawelskim dawno wygrał inny smok, a właściwie smog. Ten zwyczajny, wypuszczany z domowych kominów i rur wydechowych samochodów. Zanieczyszczenie krakowskiego powietrza należy do najwyższych w Europie.

Według ocen ekspertów samochody odpowiadają za prawie jedną trzecią tej katastrofy. Jednak większość Polaków jak się zdaje uważa, że prawo smrodzenia własną rurą wydechową zostało kiedyś wpisane do konstytucji, lub zgoła do kanonu podstawowych praw człowieka. Zatem małopolscy radni, aby nie złościć bogatszych wyborców, dyplomatycznie postanowili zająć się najpierw dymem pochodzącym z ogrzewania mieszkań. Wiadomo, że węglem, drewnem, a często obojętnie jakimi śmieciami, ogrzewa się raczej polska bieda niż możne rezydencje czy bloki zaludnione przez klasę średnią.

Pojęcie ubóstwa energetycznego jest właściwie w Polsce nie znane i nie zbadane. Mówimy o nim wtedy, gdy na właściwe ogrzewanie musimy wydać ponad 10 procent swojego dochodu. W Wielkiej Brytanii, gdzie już ponad dekadę temu stworzono tę definicję, za odpowiednią temperaturę w pokoju dziennym uznaje się ustawowo 21°C. Teraz proszę policzyć, ile wydają Państwo na ogrzewanie. Być może będziecie zaskoczeni wynikiem, bo okaże się, że doświadczacie ubóstwa energetycznego, jak (według danych GUS) ponad co trzeci mieszkaniec tego kraju.

Nie muszę mówić, jak drogie jest centralne ogrzewanie. Wiedzą to wszyscy podłączeni do miejskiej sieci. A właściwie nie miejskiej, tylko już prywatnej, bo dzika prywatyzacja publicznego ciepła stała się naszą narodową specjalnością. Dopiero gdy Warszawa w mało przejrzystych okolicznościach opchnęła Dalkii dochodowy SPEC i rachunki w stolicy zaczęły lawinowo rosnąć, zaczęto w mediach zauważać niezbyt miłe konsekwencje hasła "prywatne zawsze jest lepsze". Ale stało się i cenę za wolnorynkową ideologię płacą teraz zwykli mieszkańcy, także w Łodzi, gdzie ciepło jest również w prywatnych rękach.

Nic dziwnego zatem, że kiedy lokatorom mojej kamienicy proponowano podłączenie do sieci cieplnej, jednogłośnie odmówiliśmy. Ogrzewanie nowoczesną domową instalacją z gazowym piecem dwufunkcyjnym wychodzi prawie dwa razy taniej. A palenie szmatami i śmieciami w piecu kaflowym czy "kozie" kosztuje prawie nic. Węgla i drewna kupuje się zwykle tyle, żeby starczyło na ostre mrozy. Jeśli trwają dłużej, zaczyna się problem.

W niedogrzanych mieszkaniach na koniec zimy czekają samotne starsze osoby i rodziny z dziećmi. Mimo to staruszki z chorymi nogami wolą godzinami ciągnąć wiadro z węglowym miałem na trzecie piętro, niż dostać słony rachunek z elektrociepłowni. Prądem grzeje się mało kto, bo wychodzi bardzo drogo, nawet kilkaset złotych na miesiąc, jeśli ma się wysokie i duże mieszkanie. Kiedy jest zimno w domu, trudno normalnie funkcjonować, odrobić lekcje czy pracować. Problemy społeczne, jak ubóstwo energetyczne, wchodzą tu w konflikt z myśleniem o ekologii.

Kraków dopłaci do czystego powietrza krocie, ale nie ma wyjścia - w mieście nie ma już czym oddychać. Pieniądze na wymianę instalacji nawet w stu procentach pokrywane będą z budżetu miasta i funduszy środowiskowych. Co z tego, jeśli za droższe płynne lub gazowe paliwo będą musieli zapłacić sami mieszkańcy. A ciepło ze starych i nieszczelnych okien będzie uciekać jak uciekało, zmieni się tylko zawartość spalin.

Dlatego zakazywanie paliw stałych nie jest właściwą drogą. Gospodarniej byłoby wydać pieniądze na ocieplenie budynków, wymianę okien, uszczelnienie dachów. Gruntowna termomodernizacja jest doskonałym przykładem na wdrażanie zasad zrównoważonego rozwoju. Zbiegają się w niej wszystkie jego aspekty: gospodarczy, środowiskowy i społeczny. Bo za pieniądze zaoszczędzone na ogrzewaniu można na przykład spłacić zaległy czynsz. Nie tylko w Krakowie.

Zależności tej władze Łodzi nie były w stanie dostrzec i w uchwalonej Polityce Mieszkaniowej 2020+ nie znajdziemy ani słowa na temat termomodernizacji. Wielka szkoda, bo to prosty środek pomagający wyjść ludziom ze spirali biedy i zadłużenia czynszowego. Na razie na gazową czy olejową ekologię stać tylko zamożniejszych lokatorów czy właścicieli mieszkań. Reszta mieszkańców zaciska szczękające zęby i przykręca centralne ogrzewanie śledząc z drżeniem wskazania podzielnika, albo wrzuca do węglowego pieca co się da. O ustawowych brytyjskich 21°C sporo mieszkańców Łodzi może zimą tylko pomarzyć. A kominy nad Łodzią dymią i bez zmiany myślenia będą nas truć jeszcze długo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki