Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczestnicy Sanatorium Miłości: Był ślub, szykuje się kolejny! Co słychać u Władysława, Haliny z Pabianic, Iwony i Gerarda? 9.01.2023

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
TVP/Krzysztof Szymczak
Piąty już sezon „Sanatorium miłości” wyemituje telewizyjna "Jedynka". Tym razem wśród uczestników brakuje mieszkańców województwa łódzkiego. Ale to okazja, by przypomnieć seniorów z naszego regionu, którzy bawili się w "Sanatorium miłości".

Był ślub, szykuje się kolejny. Co słychać u Władysława, Haliny z Pabianic, Iwony i Gerarda?

Halina Jaksa została wybrana Królową Turnusu trzeciej edycji „Sanatorium miłości”. Halinka z Pabianic szybko zdobyła wielką popularność. Występowała kilka razy w „Pytaniu na śniadanie”. Brała udział w „Familiadzie”.

Halina Jaksa należy do pokolenia 60 plus. Od lat związana jest z Pabianicami, choć teraz mieszka na działce w okolicach tego miasta. Tam hoduje kury, warzywa w ogródku.

Halina Jaksa teraz robi jedne z najlepszych w Pabianicach pierogi, kluski leniwe. Pracuje w barze przy ul. Moniuszki i restauracji „Eden” w Rzgowie. Twierdzi, że „Sanatorium miłości” była dla niej przygodą życia. Nawet przez chwilę nie żałowała, że wzięła udział w programie.

Wcześniej kilka razy byłam w sanatorium jako kuracjuszka – opowiada. - Byłam m.in w Polańczyku, Iwoniczu, Busku, ostatnio w Sopocie. Lubię tańczyć, śpiewać, nie przepuściłam żadnego wieczoru. Chodziłam na tańce. Jestem osobą wesołą, szybko nawiązuje kontakt z innymi. Gdy jadę do sanatorium to nigdy nie chcę jednoosobowego pokoju, ale wybieram trzyosobowy. I zawsze miałam szczęście natrafiałam na fajne koleżanki. Cały czas mamy kontakt. Choć mieszkają na przykład w Olsztynie, Warszawie, Katowicach, Białymstoku czy koło Bolesławca. Teraz koleżanki oglądają mnie w telewizji!

Choć od nagrania programu minęło już sporo czasu dalej utrzymuje kontakty z koleżankami i kolegami z „Sanatorium miłości”, Między innymi z Hubertem z czwartej edycji, który weźmie udział w najnowszym „The Voice Senior”.

Prosił, bym oglądała ten program – dodaje Halina Jaksa. - Mam też kontakt z Krzyśkiem i Zbyszkiem z piątej edycji „Sanatorium miłości” . Nie byłam na planie programu, ale spotkałam ich w parku w Busku Zdroju. To tam kręcono ostatni sezon „Sanatorium miłości”. Krzysiek mnie poznał i podszedł do mnie ze Zbyszkiem. Mam też kontakt z Wiesią Kwiatek z pierwszej edycji. Kontaktuje się Edkiem, Andrzejem Kuną.

Iwona i Gerard formalizują związek

W drugiej edycji „Sanatorium miłości” wzięła udział Iwona z Radomska. W programie poznała miłość. Został nią inny uczestnik, Gerard ze Śląska. Iwona Mazurkiewicz z Radomska ma 63 lata i jest wdową. To fizjoterapeutka i nauczycielka wychowania fizycznego. Jest na emeryturze. Odkąd nie pracuje, zajmuje się ogrodem przy swoim nowo wybudowanym domu. Ma zmysł artystyczny, z którego korzysta. Projektuje również wnętrza i sama urządziła swój dom. Lubi też własnoręcznie zmieniać wygląd mebli. W wolnym czasie uczęszczała na zajęcia Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Jest pasjonatką muzyki romantycznej, lubi tańczyć, a także napić się dobrego alkoholu.

Przez pewien czas mieszkała w Anglii, a potem w Holandii nie mogła się pogodzić ze śmiercią swego męża Janusza. Po jego śmierci sama chciała umrzeć. Potem jednak dopadła ją choroba. Przeszła ciężką operację. Usunięto jej część żołądka, trzustki, śledzionę. Po tych doświadczeniach pojawiła się u niej chęć życia. A jej życie nie było łatwe. Pierwszy syn kobiety urodził się z wadą serca. Chłopiec zmarł, gdy Iwona była w ciąży z drugim dzieckiem. O śmierci syna nie powiedziano jej od razu. Ona leżała w szpitalu, by utrzymać drugą ciążę. O stracie pierwszego dziecka poinformowano ją na dwa tygodnie przed porodem.

W programie poznała Gerarda Makosza, inżyniera górnictwa, emerytowanego ratownika górniczego. Mieszkał w Zabrzu. Uwielbia sport, wstaje o 7.00 rano i ćwiczy, a potem biega. Z pasją nurkuje, a zimą jeździ na nartach. Z programu wyszli razem, jako para. Teraz spędzają ze sobą wiele czasu – w Radomsku i Zabrzu. Gerard cieszy się, że poznał syna i wnuka Iwony.

Przyjęli mnie bardzo dobrze – zapewnia Gerard Makosz. Wydaje mi się, że mnie polubili. Tak samo ciepło Iwona została przyjęta przez moją rodzinę. To dla mnie bardzo dużo znaczy.

Iwona i Gerard mają wspólną pasją, czyli ruch. Razem robią poranną ą gimnastykę, biegają. Nieśmiało mówi się o ich ślubie.
Ich miłość kwitnie. Mieszkają razem i planują ślub. Ma się odbyć latem tego roku.

Władysław znalazł szczęście

W tym sezonie wystąpił też Władysław Balicki z Łodzi, który cieszył się dużą sympatią widzów i uczestników.
- To była przygoda mojego życia! - zapewnia pan Władysław. - Gdybym jeszcze raz miał podjąć decyzje, to na pewno znów zgłosiłbym się do programu. Zyskałem ogromną popularność. Ludzie zaczepiają mnie, rozmawiają, zadają pytania. To bardzo miłe. Nie spotkałem się jeszcze z niemiłym przyjęciem.

W programie nie znalazł miłości. Ale zapewnia, że dziś jest szczęśliwy. Najpierw poznał kobietę z Warszawy z którą się spotykał. Jednak to już przeszłość. Nie jest jednak sam. Znalazł prawdziwą miłość. Jest nią Marią ze Stalowej Woli. Poznali się dzięki jednemu portali społecznościowych.

Maria wiele lat mieszkała w USA więc do Stalowej Woli nie podchodzi z wielkim sentymentem jak ja do Łodzi – mówił nam jeszcze niedawno Władysław. - Dlatego mieszkamy dziś w Łodzi.

W sierpniu Maria i Władysław wzięli ślub. Odbył się w łódzkim Urzędzie Stanu Cywilnego. Pan młody był ubrany w elegancki garnitur, jego żona miała na sobie efektowną kreację w odcieniu beżu. Na ślub przyjechała z Niemiec Izabella z mężem, a także wnuczka Żaklin i prawnuczka Emilka. Córka była świadkiem. Nie zabrakło też rodziny panny młodej ze Stalowej Woli.

Przypomnijmy, że Władysław Balicki jest rodowitym łodzianinem. Urodził się wychował na łódzkich Bałutach. Dokładnie na ul. Marynarskiej.

Rodzice przyjechali do Łodzi w 1945 roku, tak jak wiele osób w poszukiwaniu pracy – opowiadał pan Władysław. - Pochodzili z Kielecczyzny, dokładnie z okolic Staszowa. Mama Julianna pracowała w zakładach „Harnama”. Tak jak jej siostry. Wujek był tam przewodniczącym Rady Zakładowej. Tata Piotr pracował na ul. Pomorskiej, w zakładach im. Łukasińskiego, które później nazywały się „Lodex”.

Pan Władysław miał dwójkę rodzeństwa. Siostra Janina urodziła się w 1944 roku, zmarła pięć lat temu. Brat Ryszard przyszedł na świat w 1952 roku. Umarł 19 lat temu. Miał 50 lat. Pan Władysław rozszedł się z pierwszą żoną. Druga zmarła po 48 latach małżeństwa.

Jestem dziś szczęśliwy! - powiedział nam Władysław Balicki. - Cieszę się, że znalazłem miłość. Taką do końca życia. Właśnie z córką wróciliśmy z Niemiec. Spędziliśmy święta u mieszkającej tam mojej córki.

Wspominają Cezarego Mocka

Pierwszą edycję wygrał Cezary Mocek, taksówkarz z Łodzi. Ogłoszono go „Królem turnusu”. Królową została Walentyna Kozioł z Mikołowa. Niestety Cezary nie doczekał emisji tego odcinka. Umarł w lutym 2019 roku. Jego pogrzeb zgromadził tłumy. Na Cmentarz Stary przy ul. Ogrodowej, gdzie został pochowany przyjechał nawet Jacek Kurski, prezes TVP.

Cezary Mocek był łodzianinem. Wychował się na ul. Wschodniej. Potem przeniósł się na Teofilów. Przez wiele lat pracował jako taksówkarz. Wiesławy Kwiatek z Warszawy w czasie „Sanatorium miłości” bardzo zbliżyła się do Cezarego Mocka. Ostatnie odcinki programu nagrano przed Bożym Narodzeniem, ale oni cały czas pozostawali w kontakcie i mieli wspólne plany.

Byliśmy blisko z Cezarym, darzyłam go bardzo dużą sympatią – zapewniała Wiesława Kwiatek. - Nasza znajomość miała się rozwijać. Dzwoniliśmy codziennie do siebie. Mieliśmy jechać nad Solinę, na spływ Dunajca. Cezary obiecywał, że weźmie mnie w takie miejsca, których jeszcze nie widziałam. Cieszył się, że właśnie zreperował samochód. Ale plany się rozwiały...Był zdrowy, brał udział w programie we wszystkich aktywnościach. Ja dalej nie wierzę, że on nie żyje. Był dżentelmenem, potrafił adorować kobiety w dawnym stylu.

Andrzej z Tomaszowa w Sanatorium Miłości

Natomiast w czwartej edycji „Sanatorium miłości” wystąpił Andrzej Kowalski z Tomaszowa Mazowieckiego. Przedstawiano go jako mężczyznę z artystycznym zacięciem. Wiele lat pracował jako dekorator wystaw i wnętrz sklepowych, sal weselnych oraz kościołów. Prowadził też sklepiki, był recepcjonistą w hotelu, a obecnie pracuje w sklepie ze sprzętem sportowym. Niedługo przechodzi na emeryturę i planuje wrócić do swojej pasji, czyli rzeźbiarstwa. W jego metryczce możemy przeczytać, że od kilku lat „amatorsko bawi się w film”. Gra epizodyczne role w kilku serialach.

Mimo to rozpoznawalność, dzięki „szklanemu ekranowi”, nie przełożyła się na relacje z kobietami – zapewnia mieszkaniec Tomaszowa Mazowieckiego.

Jeśli chodzi o jego serialową przygodę to od kilku lat możemy go oglądać w serialu „Lombard. Życie pod zastaw”. Gra w nim Władysława Ziomeckiego. Pojawia się on często w lombardzie by wycenić zastawione dzieła sztuki. Jest dobrym znajomym Kazimierza Barskiego, właściciela lombardu. Gra go popularny aktor Zbigniew Buczkowski. Jednak Andrzeja trudno znaleźć wśród obsady serialu. Występuje tam pod nazwiskiem Ferdynand Kłos.

Andrzej określa siebie jako osobę bardzo aktywną. Uważa, że im człowiek starszy, tym bardziej potrzebuje ruchu, aby utrzymać się w dobrej kondycji. Świetnie odnajduje się też na parkiecie.

Unika ludzi, którzy prześcigają się w problemach zdrowotnych. Niestety w „Sanatorium miłości” Andrzej Kowalski z Tomaszowa Mazowieckiego nie znalazł miłości.

Ślub uczestnika Sanatorium Miłości!

Uczestnik Sanatorium Miłości ożenił się! Zdjęcia ze ślubu i ...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki