Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniowie technikum samochodowego w Wieluniu pojechali polonezem na Gibraltar [ZDJĘCIA]

Zbyszek Rybczyński
Gdzie można dotrzeć poczciwym, 20-letnim polonezem? Na przykład na kraniec Europy. Udowodnili to czterej absolwenci technikum samochodowego Zespołu Szkół nr 2 w Wieluniu, którzy "poldkiem" pojechali na Gibraltar.

Podróż polonezem na Półwysep Iberyjski i z powrotem trwała niespełna dwa tygodnie. Patryk Stolarczyk, Maciej Kałuża, Paweł Jędrysiak i Patryk Osadnik pokonali polonezem z przyczepką 7,5 tys. kilometrów. Zwiedzili metropolie takie jak Barcelona i Paryż, a na Gibraltarze zobaczyli m.in. pomnik generała Władysława Sikorskiego. Zmęczeni, ale zadowoleni piątkowym popołudniem dotarli na parking firmy Auto Centrum Apanasiewicz w podwieluńskim Sieńcu, która była głównym sponsorem wyprawy. Jak opowiadali jej uczestnicy, polonez spisał się na medal.

- Dzięki sponsorom, których pomogli nam załatwić nauczyciele Zespołu Szkół nr 2, mieliśmy sporo zapasowych części. Na szczęście nie musieliśmy ich używać - opowiadają uczestnicy wyprawy. - W razie czego za naprawy bralibyśmy się sami, wykorzystując umiejętności nabyte w technikum samochodowym.

Zależało im, żeby w podróż na Gibraltar wybrać się klasycznym polskim pojazdem. Jak mówią, początkowo myśleli o "maluchu", ale doszli do wniosku, że to jednak zbyt mały i za słaby pojazd, jak na taką daleką eskapadę. Żuk też odpadał, bo zbyt awaryjny. Padło więc na poloneza.

- To auto starej konstrukcji, ale wcale nie jest takie stare, bo ma dopiero 20 lat. Czyli tyle, ile my. Szykowaliśmy go do podróży przez sześć miesięcy. Zrobiliśmy m.in. gaz, bo bardzo dużo pali i koszty benzyny by nas "zjadły" - mówią absolwenci ZS nr 2.

Panowie wyruszyli na Gibraltar 6 lipca. W pierwszą stronę trasa wiodła m.in.przez Bratysławę, Wenecję, Marsylię, Barcelonę i Cartagenę. Wracali przez Madryt, północną Francję i Niemcy. Kierowali na zmianę po około 200 kilometrów. Spali na polach kempingowych, ale zdarzały się również noce spędzone w aucie.

- Nie było to dla nas jakimś wielkim problemem. Podczas wyprawy wzbudzaliśmy zainteresowani przed wszystkim Polaków, który spotkaliśmy m.in. w Wenecji. Robili sobie zdjęcia przy z naszym wehikułem. Jeden z nich przekazał nam nawet... słoik z jedzeniem - opowiada Maciej Kałuża. - Na mnie największe wrażenie zrobiła przeprawa przez góry we Włoszech. Aż trudno było uwierzyć, że biegnie tamtędy droga.

Jak na daleką wyprawą młodych osób zareagowali ich bliscy? Początkowo byli zdziwieni i nie dowierzali. - Ale gdy pokazaliśmy, że nam na tym mocno zależy, mogliśmy liczyć na wsparcie zarówno bliskiej rodziny, jak i znajomych. Także dzięki nim daliśmy radę - podsumowuje Patryk Stolarczyk.

Więcej zdjęć na wielun.naszemiasto.pl

Autopromocja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki