Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraińcy z Łodzi i regionu potrzebują pracy i mieszkań. Powoli będzie się kończyć wypłacanie 40 zł dla Polaków przyjmujących uchodźców

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Już na początku lipca część mieszkańców Łódzkiego straci prawo do 40 zł dopłaty za goszczenie Ukraińców. Przysługuje ono na 120 dni i po tym okresie ma być wypłacane tylko w szczególnych wypadkach. To oznacza, że uchodźcy wojenni będą musieli się usamodzielnić, znaleźć pracę i często nowe mieszkanie.

Mieszkańcy Łódzkiego, którzy w pierwszych dniach wojny przyjęli do domów uchodźców, za kilka dni stracą prawo do 40 zł dobowego dodatku za utrzymywanie pod swoim dachem Ukraińców. Świadczenie może być wypłacane przez maksymalnie 120 dni i nie będzie przedłużane. Brak wsparcia oznacza, że wielu uchodźców będzie musiało się usamodzielnić. Nie zawsze będzie to łatwe.

Ks. Arkadiusz Lechowski, dyrektor Centrum Służby Rodzinie, w którym funkcjonuje punkt recepcyjny ocenia, że likwidacja dodatku 40 zł to dla organizacji pomocowych duża niewiadoma.

- Nie wiemy, co będzie w lipcu i w sierpniu – przyznaje.

Na razie w Łodzi co najmniej do sierpnia działają punkty recepcyjne w Łódzkim Domu Kultury oraz w Centrum Służby Rodzinie. Uchodźcy mogą tam znaleźć tymczasowy dach nad głową, wyżywienie i opiekę.

W CSR przebywało w piątek 50 osób, do tego codziennie około 200 osób zgłasza się po ciepły posiłek.

- Wiele osób szuka pracy, próbuje wynająć mieszkanie, co nie jest łatwe. Dlatego teraz powinniśmy się nastawić na pomoc długoterminową – mówi ks. Lechowski.

Jak podkreśla Centrum Służby Rodzinie stara się pomóc uchodźcom w ułożeniu sobie nawet tymczasowego życia w Łodzi.

- Robimy wszystko, żeby ci ludzie mogli się odnaleźć jako współmieszkańcy naszego miasta, którzy pracują i są odpowiedzialni za swoje życie. Nie jest to łatwe – zaznacza.

Jednak coraz więcej uciekających przed wojną Ukrainek odnajduje się z sukcesem na łódzkim rynku pracy. Jedną z takich osób jest pani Ludmiła Sierhiejenko z obwodu żytomierskiego. Po wybuchu wojny wraz z czwórką dzieci przyjechała do Polski. Najpierw trafiła do wspólnej sali prowadzonej przez kościół batystów w Łodzi, później do podobnego miejsca w Zgierzu. Ale nie mogła tam zostać na stałe.

Dzięki pomocy dalekich znajomych znalazła mieszkanie w Łodzi oraz zatrudnienie jako masażystka w Centrum Terapii Naturalnej Alexandria w Łodzi. Myśli też o nostryfikacji dyplomu położnej i pracy w tym zawodzie.

- Rozum mówi, żeby zostać w Polsce, ale serce chce wrócić. Bo na Ukrainie została moja mama – mówi pani Ludmiła.

Z danych wojewódzkiego oddziału ZUS wynika, że tylko w pierwszym kwartale tego roku w województwie łódzkim przybyło prawie 5 tys. obywateli Ukrainy zgłoszonych do ubezpieczenia społecznego, czyli pracujących legalnie. Przed wojną było ich 46,9 tys., po pierwszym kwartale już 51,6 tys. Jednak potencjalnych pracowników jest znacznie więcej. W całym województwie po numery PESEL zgłosiło się ponad 60 tys. uchodźców z Ukrainy, tylko na terenie Łodzi otrzymało go 25 tys.

Dlatego samorządy i organizacje pozarządowe zmieniają charakter pomocy. Teraz nie chodzi już tylko o łóżko i ciepły posiłek, ale o pomoc w zbudowaniu normalnego życia. Temu ma służyć osiedle domków budowane na łódzkim Radogoszczu z inicjatywy abp. Grzegorza Rysia.

- Otwieranie domów z miesiąca na miesiąc staje się trudniejsze – mówił niedawno arcybiskup. Dlatego pierwsze trzy domki mają być gotowe jeszcze w tym roku.

Miasto Łódź wciąż zbiera dary rzeczowe dla uchodźców, ale dwa tygodnie temu we współpracy z firmą Goodylabs otworzyło portal z ofertami pracy dla specjalistów, w tym także dla Ukraińców.

- Także łódzkie urzędy pracy mają obecnie 1,5 tys. ofert dla osób z Ukrainy – podkreśla Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydent Łodzi.

Dodatkowe ręce do pracy są w regionie łódzkim potrzebne. Aleksandra Pierzchalska, która zatrudniła panią Ludmiłę, zachęca innych do dawania pracy Ukraińcom.

- U mnie zdecydowała chęć niesienia pomocy, ale też będę mieć pracownika – podkreśla.

Część osób z Ukrainy już wraca do domów. Tylko w Łodzi w ciągu miesiąca ze szkół wypisano 500 ukraińskich dzieci, ich liczba spadła z 6 do 5,5 tys. Puściej jest też w miejscach zbiorowego pobytu. Na przykład na początku pandemii firma BSH udostępniła uchodźcom 32 miejsca w swoim budynku w Bukowcu. Jednak Ukraińcy już wyjechali.

Ks. Arkadiusz Lechowski jest przekonany, że nawet jeśli wojna szybko się skończy, to część uchodźców i tak zostanie w Łodzi na stałe.

- Tak pokazuje doświadczenie innych krajów, które mają doświadczenie migracji wojennych. Część uchodźców nie będzie miała dokąd ani do kogo wrócić. Zostaną z nami na dłużej – ocenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki