Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unieważnienie matury. Trybunał Konstytucyjny rozstrzygał czy maturzysta ma prawo się odwołać

Maciej Kałach
Polska Press
Trybunał Konstytucyjny rozstrzygał, czy można się odwołać od decyzji o unieważnieniu matury. Rozprawa trwała całą środę i się nie zakończyła. Sprawa ma swój początek w Łodzi...

Trybunał Konstytucyjny na środowej rozprawie w Warszawie nie zdążył rozstrzygnąć, czy maturzysta ma prawo odwołać się do sądu administracyjnego od decyzji egzaminatorów, którzy stwierdzili niesamodzielność w pracy ucznia i unieważnili jego test. Nowy termin rozprawy to 22 czerwca.

Maturzyści z Ostrowca walkę zaczęli w Łodzi

Środowemu posiedzeniu TK przyglądała się w Warszawie Danuta Zakrzewska, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi.
Przypomnijmy: rozprawa ma ogromny związek z naszą OKE. W 2011 r. to właśnie Zakrzewska unieważniła maturę z chemii (w części rozszerzonej) 50 absolwentom dwóch liceów w Ostrowcu Świętokrzyskim (nasza OKE ma zwierzchność nad woj. łódzkim i świętokrzyskim). Młodzież z Ostrowca przez swoich prawników próbowała odwołać się od decyzji OKE, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi oraz Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie nie rozpatrzyły skargi na OKE, uznając, że unieważnienie matury nie jest decyzją administracyjną.

Prawnik skarżących system matur dowodził w środę przed TK, że brak możliwości odwołania się od unieważnienia to łamanie konstytucyjnego prawa do nauki - bo m.in. maturzyści z Ostrowca nie dostali się na wymarzone studia. Ich mecenas cytował w środę rozpaczliwe listy młodzieży z Ostrowca, w których pojawiały się m.in. zapowiedzi wyjazdu za granicę na skutek zawodu polskim systemem prawa i edukacji.

A co, jeśli "Pana Tadeusza" napisał Bolek Sienkiewicz?

Zdaniem łódzkiej OKE, w unieważnionych pracach powtarzały się charakterystyczne błędy. Jak wyglądały? Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie, opowiadał sędziom, że np. zamiast poprawnej odpowiedzi na jedno z zadań, która powinna brzmieć "10 do potęgi szesnastej", grupa uczniów wyliczała "wspólny" błąd - "sześć razy 10 do potęgi siódmej".
Sędziowie próbowali przełożyć chemiczne zawiłości na bardziej prostą materię.

- Czy te "wspólne" błędy można porównać do odpowiedzi na egzaminie z polskiego, w której uczeń stwierdziłby, że "Pana Tadeusza" napisał Henryk Sienkiewicz? - dopytywał Stanisław Biernat, sędzia TK.

- To raczej można porównać do sytuacji, w której grupa uczniów napisałaby o Bolesławie Sienkiewiczu, jako autorze "Pana Tadeusza" - odpowiadał Smolik.

Dalej dialog miał służyć ustaleniu, czy maturzyści z Ostrowca nie uczyli się przypadkiem wspólnie z jednego bryka, zawierającego błąd powtarzany potem na egzaminie. Jednak Smolik zapewniał sędziów, że takich "Bolesławów Sienkiewiczów" było w odpowiedziach z Ostrowca mnóstwo - jeden wspólny byk nie zakończyłby się unieważnieniem matury.

Maturzysto, nie dawaj odpisywać koledze

Centralna Komisja Egzaminacyjna i komisje okręgowe nie mają jasnej definicji ściągania - analizując prace pod kątem ewentualnej niesamodzielności opierają się na wieloletnim doświadczeniu swoich fachowców.

Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego dopytywali w środę, czy egzaminatorzy mają w zwyczaju dochodzić, kto ściągał, a od kogo praca była odpisywana i czy za jego wiedzą. Smolik wyjaśniał, że taka procedura nie jest przeprowadzana. Z jego słów wynika rada dla maturzystów: warto pilnować, czy nikt nie zerka nam przez ramię, bo przy wyjątkowym pechu egzaminatorzy unieważnią pracę uczciwemu uczniowi, od którego ktoś ściągał.

Na szczęście unieważnianych jest tylko 0,00004 proc. arkuszy maturalnych. Ale, jak już dojdzie do masowego unieważnienia, batalia prawników rozkręca się na całego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki