Europoseł Marek Belka (Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów, SLD) przypomina, że już na początku pandemii, w ramach tzw. inicjatywy inwestycyjnej Unii, uwolniono dla Polski około 30 mld zł na działania związane bezpośrednio ze zwalczaniem pandemii.
Pieniądze te pochodziły z przyznanych wcześniej w obecnym budżecie unijnym, a jeszcze niewykorzystanych funduszy, i trafiły m.in. do województwa łódzkiego. Łódzkie zresztą jako jeden z pierwszych regionów otrzymało zgodę na zaangażowanie funduszy unijnych w walkę z koronawirusem. Na sprzęt dla szpitali i wsparcie zatrudnienia w służbie zdrowia przekazano blisko 150 mln zł, teraz kolejne środki przygotowywane są dla małych i średnich przedsiębiorców, którzy potrzebują pomocy w związku z kryzysem.
Parlament uwalnia unijne fundusze
Było to możliwe dzięki trzem wnioskom, które posłowie do PE przyjęli w trybie pilnym na nadzwyczajnym posiedzeniu plenarnym w marcu. Przegłosowano je niemal jednomyślnie, zaledwie w niecałe dwa tygodnie po ich złożeniu przez Komisję Europejską. Najważniejsza była inicjatywa inwestycyjna w odpowiedzi na koronawirusa. Pozostałe dotyczyły rozszerzenia zakresu Funduszu Solidarności UE oraz tymczasowego zawieszenie przepisów UE dotyczących przydziałów czasu na start lub lądowanie samolotów.

Marek Belka zwraca także uwagę na zwiększenie przez Parlament Europejski innego instrumentu finansowego, czyli Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, aż o ponad 32 mld, do 40 mld euro. — Polskie regiony mogą otrzymać wsparcie na transformację energetyki na poziomie 8 mld euro — mówi prof. Belka.
— Rząd zgłosił trzy regiony z Polski: Górny Śląsk, Wałbrzych i Konin, ale nie ma Bełchatowa, co mnie bardzo martwi. Jako poseł do Parlamentu Europejskiego napisałem list w tej sprawie do marszałka województwa łódzkiego. Obiecał mi, że będzie aktywny w tej kwestii.
Czas na odbudowę
Na początku lipca podczas debaty z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem większość posłów do Parlamentu Europejskiego podkreślała, że propozycje Komisji dotyczące funduszu odbudowy „Next Generation EU” w wysokości 750 mld euro i odnowionego długoterminowego budżetu UE to absolutne minimum do przyjęcia przez Parlament.
— Negocjacje funduszu obudowy będą ściśle powiązane z negocjacjami pakietu przyszłego budżetu europejskiego na lata 2021-27 — mówi poseł Witold Waszczykowski (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, PiS). — To jest bardzo skomplikowana sprawa na kilku płaszczyznach.
Wstępna propozycja budżetu to 1 bln 100 mld euro. Parlament Europejski jest przygotowany do zajęcia się obydwoma kwestiami, ale one na razie leżą w gestii Rady Europejskiej. Jeśli decyzje zapadną, a jest szansa, że może się to stać szybko, to Parlament Europejski mógłby głosować nawet pod koniec lipca — tłumaczy Waszczykowski.
Szansa dla Polski
— Z tych 750 mld euro Polska może być trzecim w kolejności beneficjentem, jeśli idzie o wielkość przyznanych pieniędzy, po Włoszech i Hiszpanii – dodaje Marek Belka. — Mówi się o ponad 64 mld euro dla Polski, ale są to pieniądze, które dopiero trzeba negocjować, a w negocjacjach będą stosowane różne kryteria. Kraje biedniejsze, jak Polska, mają dostać więcej, ale więcej dostaną także kraje najbardziej dotknięte pandemią, stąd większe sumy dla Włoch i Hiszpanii. Paradoks polega na tym, że Polska, która, jak się wydaje, gospodarczo tę pandemię przechodzi łagodniej niż kraje śródziemnomorskie, dzięki tym środkom mogłaby wreszcie dogonić dostatnią Europę.

Witold Waszczykowski zauważa jednak, że w Europie wciąż trwa dyskusja na temat filozofii funduszu odbudowy, bo są grupy państw z różnymi koncepcjami. Czy jest szansa na to, że przejdzie on w zaproponowanej, korzystnej dla Polski formie?
— Jest na to szansa, ponieważ znaczna część tego funduszu, około 500 mld euro, została wcześniej zaproponowana przez Francuzów i Niemców, czyli największe państwa wiodące, a to ma znaczenie — podkreśla Witold Waszczykowski. - Poza tym jest to priorytet prezydencji niemieckiej, a pani kanclerz Angela Merkel zapowiedziała, że chce, by fundusz odbudowy i budżet na kolejną perspektywę unijną zostały przyjęte jak najszybciej. Niemcy są formalnie największym płatnikiem netto, ale w stosunku do tego, co wpłacają do Unii Europejskiej, na wspólnym rynku zarabiają sześciokrotnie. Mówię o tym dlatego, że Niemcy powinni się poczuwać do solidarności i wsparcia odbudowy wspólnego rynku — konkluduje Waszczykowski.
Galerie handlowe otwarte od 1 lutego?