Nasza Loteria

Uniwersytet Łódzki będzie miał nowego rektora, czy tylko zwycięzcę wojny na ujawnianie plagiatów?

Marcin Darda
Marcin Darda
Prof. Sławomir Cieślak czy prof. Elżbieta Żądzińska? Nowego rektora UŁ poznamy w środę 15 lipca.
Prof. Sławomir Cieślak czy prof. Elżbieta Żądzińska? Nowego rektora UŁ poznamy w środę 15 lipca.
Ostatnia prosta przed wyborami rektora Uniwersytetu Łódzkiego to seria piętrowych i niesmacznych paradoksów. Plagiaty w programach i listach kandydatów, wojna na ich wyszukiwanie i ujawnianie, wysoka temperatura emocji... To zaczyna przypominać bezwzględny i toksyczny świat polityki, a nie nobliwe i eleganckie środowisko uczonych i mędrców.

Uniwersytet Łódzki będzie miał nowego rektora

Pierwsza bomba wybuchła niemal na ostatniej prostej kampanii, przed tygodniem. Otóż okazało się, że liście prof. Sławomira Cieślaka, prawnika, jednego z dwóch kandydatów na rektora, skierowanym do społeczności uczelni, znajdują się fragmenty niemal bliźniacze z tymi, które formułował publicznie kandydat na rektora Uniwersytetu Warszawskiego. Niewielkie fragmenty, ale jednak. Zauważył je prof. Piotr Stalmaszczyk, m.in. były dziekan Wydziału Filologicznego. Chodziło np. o zdanie

"To także społeczność, otwarta i polifoniczna, którą tworzą wspaniali, zaangażowani ludzie: pracownicy naukowi i dydaktycy, pracownicy administracji, studenci i doktoranci"

,

które pierwotnie znalazło się w liście z kampanii rektorskiej kandydata na Uniwersytecie Warszawskim, a w liście podpisanym przez prof. Cieślaka znalazło się zdanie brzmiące tak:

"Jesteśmy społecznością otwartą i polifoniczną, którą tworzą wspaniali, zaangażowani ludzie: pracownicy naukowi i dydaktycy, pracownicy administracji, studenci i doktoranci".

Oba zdania różnią się tylko początkiem, a kolejny trzyzdaniowy fragment listu, różnił się tylko drobnostkami. Potem, jak na spokojny świat nauki, wydarzenia znacznie przyspieszyły. Prof. Stelmaszczyk ironicznie pytał w ujawnionej korespondencji, czy ktoś z jego współpracowników-elektorów, dopuścił do egzaminu studenta posługującego się plagiatem. Z kolei prof. Bogusław Śliwerski, pedagog, na swoim blogu wezwał prof. Cieślaka do rezygnacji, ujawnił też opinię prof. Antoniego Różalskiego, obecnego rektora UŁ. Rektor uznał skopiowanie fragmentów listu za „niedopuszczalne”, poinformował też, "iż Prof. S. Cieślak wyjaśnił, że treść oświadczenia została przygotowana przez współpracownika zespołu wspierającego go w kampanii wyborczej. Wierzę, że zaufał tej osobie i sam nie dokonałby plagiatu, co nie zwalnia go z odpowiedzialności".

Sam prof. Cieślak za „incydent” społeczność akademicką przeprosił, dodając, że poinformował o nim rektora Różalskiego. Dodał też, że „(…) Osoba, która dokonała tego czynu została natychmiast odsunięta od pracy w moim zespole. Pragnę jeszcze raz podkreślić, że nie miałem żadnej wiedzy na temat tego zapożyczenia dokonanego przez byłego już teraz członka mojego zespołu.

To jednak nie wszystko, bo kolejna bomba wybucha kilka dni później. Tym razem chodzi o program prof. Elżbiety Żądzińskiej, która o stanowisko rektora walczy z prof. Cieślakiem. O podejrzeniach plagiatu dowiadujemy się z listu otwartego do rektora UŁ. Autorem jest prof. Jarosław Płuciennik. Znajdziemy w nim cytaty z programu prof. Żądzińskiej i napisanego wcześniej programu prof. Bogumiły Kaniewskiej z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

"Jestem głęboko przekonana o potrzebie zachowywania apolityczności uczelni, jej autonomii i niezależności. Uniwersytet jest miejscem debaty i dyskusji, a nawet sporu —ale prowadzone są językiem pozbawionym agresji, wrogości, nienawiści" - brzmi fragment programu prof. Żądzińskiej.

Jak brzmi zdanie z programu prof. Kaniewskiej?

"Jestem też głęboko przekonana o potrzebie zachowywania apolityczności uczelni, jej autonomii i niezależności. Uniwersytet jest miejscem debaty i dyskusji, a nawet merytorycznego sporu – o ile prowadzone są językiem pozbawionym agresji, wrogości, nienawiści."

Różnice faktycznie kosmetyczne... Prof. Płuciennik w liście apeluje o przywrócenie debaty merytorycznej. Sam stara się tłumaczyć wpadki sztabowców obojga kandydatów m.in. „pracą w warunkach pandemicznych” czy „współczesnymi narzędziami medialnymi”, a także zatrudnianiem w sztabach osób „bez wyczucia akademickich standardów”. Prof. Żądzińska głosu nie zabrała, zrobił to w jej imieniu prof. Robert Kozielski. Prof. Kozielski uznał list otwarty za element kampanii, zauważył też m.in., że chodzi niewielki fragment z czternastu stron publikacji, przy czym w istocie mamy tu do czynienia „z niedopatrzeniem na etapie redakcyjnym”, natomiast autorka oryginału _„nie ma zastrzeżeń wobec dokonanego zapożyczenia_”. A winną zapożyczenia jest członkini sztabu, która wyjaśnienia już złożyła.

Atmosfery na UŁ do końca wyczuć się nie da, bo w czasie pandemii nie wszyscy się widują, nie wymienią wrażeń czy komentarzy.

- Podczas zdalnej debaty nie było tego widać, ale w czasie kampanii dało się wyczuć niechęć między członkami sztabów i obojgiem kandydatów, co zadziwia, ponieważ oboje są prorektorami i współpracują, a przynajmniej powinni współpracować ze sobą na bieżąco – mówi nam jedna z pracowniczek naukowych UŁ. - W debacie nie padło słowo o plagiatach, była merytoryczna, nawet trochę nudna, natomiast najgorsze jest to, że sami nie zawinili, ale to ich autorytety zostały nadszarpnięte.

Końcówka kampanii rektorskiej na UŁ to seria piętrowych paradoksów. Plagiat jest przecież największym, dyskwalifikującym grzechem w świecie nauki, ale paradoks polega na tym, że tym razem nie chodzi o zrzynanie dzieł naukowych, a treści listów czy programów, które jakąkolwiek rolę odgrywają tylko przed wyborami. Niby to znacznie niższy ciężar gatunkowy, ale tak czy siak chodzi o kopiowanie nieswojej własności intelektualnej. Drugi paradoks to fakt, że ktoś sobie zadał trud gruntownego przeanalizowania programu i listu, być może z założenia nie pod kątem ich wartości merytorycznej, a wyszukiwania podobieństw z programami kandydatów innych uczelni. Ktoś to upublicznił, ktoś podrzucił mediom.... To jest oczywiście zdrowa metoda kontroli znanej w demokracjach, ale niestety trudno się oprzeć, przynajmniej zewnętrznemu wrażeniu, że niekoniecznie takie musiały być intencje. Po prostu czuć w tym jakiś niesmak. Metody konkurowania i emocje, jakie im towarzyszą, wcale nie przypominają równej, zdrowej czy merytorycznej walki z jaką podświadomie kojarzymy nobliwe i zacne środowisko nauki, a przywodzą na myśl bezwzględny, toksyczny świat polityki, i to w najgorszym, partyjnym wydaniu. Zadziwiający jest też przypadek, iż wedle wyjaśnień za obie kompromitujące wpadki odpowiadają członkowie sztabów. A oni przecież uczonymi.

- To jest w ogóle zabawne, bo nasi naukowcy bezpardonowo walczą z plagą plagiatów w pracach studenckich – komentuje jeden z pracowników UŁ. - Tymczasem sami pozwalają sobie na tak banalne, wręcz głupie wpadki, co jest kompromitujące.

Bez względu na to, kto 15 lipca zostanie rektorem UŁ, wejdzie w kadencję w aurze plagiatu. Oby była to tylko aura, bo ta może zniknąć, a nie grzech założycielski nowego rektora. Nauka to nie polityka, w nauce chodzi o coś więcej niż tylko o misję nauczania. Chodzi o autorytet i wysokie morale, szczególnie rektora, bo on jest twarzą uczelni, a na tę twarz patrzą wszyscy, nie tylko studenci. A w tym konkretnym przypadku chodzi też o to, żeby wybrano nowego rektora UŁ, a nie tylko zwycięzcę wojny na ujawnianie plagiatów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Charytatywny trening z mistrzem Europy w Wągrowcu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Tylko, że te dwa przypadki się diametralnie różnią i Dizennik musi zamieścić sprostowanie

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki