Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W AN "Bałuty Nowe" zatrudniono córki urzędniczek. Władze Łodzi chcą wyjaśnień

Jolanta Sobczyńska
Jakub Pokora
W Administracji Nieruchomości "Bałuty Nowe", czyli w zarządzie budynków komunalnych podlegającym pod Urząd Miasta Łodzi, zatrudnione są trzy mamy i trzy ich córki. Jak to się stało, że konkursy na stanowiska w AN wygrały akurat osoby spokrewnione z dotychczasowymi pracownikami jednostki?

Jeden z administratorów w AN "Bałuty Nowe" to córka specjalistki ds. wspólnot mieszkaniowych w tej samej administracji. Jeden z windykatorów w "Bałutach Nowych" jest zaś córką administratora w tym samym AN. Zaś pani inspektor ds. księgowo - windykacyjnych w tej administracji jest córką inspektora ds. księgowości czynszowej w AN "Bałuty Nowe".

Jan Wójcik, zastępca dyrektora w AN "Bałuty Nowe" potwierdza powiązania rodzinne między pracownicami podlegającej mu administracji. - Specjalistka ds. wspólnot mieszkaniowych zatrudniona została w naszej administracji pierwsza, w 1998 roku - wyjaśnia Jan Wójcik. - Zaś jej córka zajęła stanowisko jednego z administratorów w 2011 roku. Pani windykator została zatrudniona w 2010 lub 2011 roku. Jej mama, jako administrator, pracuje u nas od 1998 roku. Pani inspektor ds. księgowości czynszowej także została zatrudniona w 1998 roku. Jej córka (inspektor ds. księgowo - windykacyjnych) pracuje u nas od wiosny tego roku. Ale między poszczególnymi mamami i córkami nie ma zależności służbowej.

Zastępca dyrektora w AN twierdzi, że wszystkie trzy córki zostały zatrudnione w wyniku konkursów. - Ponadto pani, która w 2011 roku wygrała konkurs na stanowisko administratora startowała w konkursie dwukrotnie - dodaje Jan Wójcik. - W pierwszym konkursie był ktoś lepszy od niej. W drugim konkursie to ona spełniła oczekiwania komisji.

Nabór na urzędnika w AN "Bałuty Nowe" jest dwuetapowy. Najpierw kandydat musi dostarczyć niezbędne dokumenty. Potem przechodzi rozmowę kwalifikacyjną przed trzyosobową komisją. - W komisjach, które przyjmowały trzy nowe pracownice na pewno nie zasiadały ich mamy - zapewnia zastępca dyrektora administracji. - Kandydatki spełniały oczekiwania komisji. Były najlepsze. Konkursy zaś odbyły się zgodnie z procedurami, bez uchybień. Poza tym uważam za pozytywny czynnik, jeśli ktoś uważa pracę w swoim zakładzie za tak satysfakcjonująca, że poleca ją innym osobom. Zaś nowe pracownice są u nas krótko, ale bardzo dobrze wpisały się w strukturę zakładu.

W ubiegłym tygodniu wydział budynków i lokali Urzędu Miasta Łodzi zażądał od dyrekcji administracji wyjaśnień w sprawie zatrudnienia córek pracownic AN. - Sprawę bada Departament Infrastruktury i Lokali - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta Łodzi.

Grażyna Kopińska, dyrektor Fundacji im. Batorego zaznacza, że nie ma wprawdzie zakazu, by rodzina urzędnika startowała w konkursie na wolne stanowisko urzędnicze, ale...

- Dobre obyczaje i dbanie o wizerunek instytucji publicznej powinny sprawić, że panie urzędniczki same zniechęcą córki od startowania w konkursach - mówi dyrektor Kopińska. - Szczególnie, że dziś tak trudno o pracę, a konkursy rozstrzygają ich koledzy z pracy. Dziwię się, że matki nie widziały w tej sytuacji niczego niestosownego. Miasto zaś powinno wydać zalecenia dla podległych mu jednostek. Ta sytuacja postawiła i urzędniczki i miasto w bardzo złym świetle.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki