Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"W ciemności" Agnieszki Holland (pierwsze wrażenia)

Dariusz Pawłowski
Agnieszka Holland na premierze filmu "W ciemności" w Łodzi.
Agnieszka Holland na premierze filmu "W ciemności" w Łodzi. Jakub Pokora
Nie ulega wątpliwości, że obecnie właśnie takie filmy, jak "W ciemności" Agnieszki Holland, to największa szansa polskiej kinematografii na Oscara. Fascynująca historia o uniwersalnej wymowie, nośny temat Holokaustu i sceny, które szczególnie dla amerykańskiego widza (nieobytego ze wstrząsającymi historiami z czasów II wojny światowej) będą nie do uwierzenia. Czy zarazem to film wielki?

Niestety, niemal cała wielkość filmu Holland zawiera się w niezwykłej historii. Reszta to po prostu solidna, rzemieślnicza robota - z kilkoma wyśmienitymi sekwencjami i ukłonami do "Kanału" Andrzeja Wajdy. Film jest mocny, robi wrażenie, ale grzęźnie w dosadnej fizyczności, do której słabość Agnieszka Holland i Katarzyna Adamik wykazały już przy obrazie "Janosik. Prawdziwa historia".

Dosadności oczywiście uzasadnionej, ale odbierającej filmowi wymiar metafory, emocjonalności, artystycznej symboliki. A co za tym idzie - pytania, które film stawia i zawiesza (na szczęście Holland nie dąży do prostych odpowiedzi) szybko się spłycają, zbyt zajmując widza nachalnością cielesności. Reżyserka nie uniknęła też schematów, zwłaszcza w obrazowaniu codzienności getta, a i postaw przypisanych prezentowanym w filmie nacjom. W dodatku jawnie używa półprawd - w zakończeniu filmu pojawia się zdanie, że na pogrzebie głównego bohatera byli tacy, którzy mówili, iż jego śmierć to kara za pomaganie Żydom. Gdyby chodziło o wydobycie pełni rzeczywistości, należałoby dodać, że byli tam również i tacy, którzy uważali go za bohatera.

Mocą filmu są dwie znakomite role - Roberta Więckiewicza i Kingi Preis. Udanym zabiegiem było również pozostawienie bohaterom języków, którymi posługiwano się w przedwojennym i wojennym Lwowie (łącznie z gwarą). Bardzo to pomogło autentyczności obrazu - gdyby aktorzy mówili czystą polszczyzną, całość stałaby się po prostu sztuczna. Dodajmy do tego dobre zdjęcia i przyjemną dla lokalnego patriotyzmu świadomość, że dużą część filmu nakręcono w Łodzi i Piotrkowie Trybunalskim.
(pełna recenzja w sobotnim wydaniu "Dziennika Łódzkiego")

CZYTAJ TEŻ:**AGNIESZKA HOLLAND W ŁODZI NA PREMIERZE SWOJEGO FILMU**

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki