Cóż, wolty Janusza Palikota rzeczywiście zaskakują swą "płynnością". Z konserwatysty dosyć szybko i bez bólu wszedł w buty centrolewicowca, momentami lewaka. Był nawet taki zabawny i smutny zarazem mem, w którego treści Palikot pytany jest o poglądy, a odpowiedź jego jest pytaniem: "a z którego roku?".
Oficjalnie odszedł z Kościoła. Jego klub składał wnioski o usunięcie krzyża z Sejmu i wszystkich instytucji państwowych. Ostatnio mówił coś, że udzielanie komunii poprzez hostię może przenosić zarazki, a możemy się spodziewać, że niebawem zechce likwidacji wszystkich skrzyżowań w kształcie krzyża.
Tyle tylko, że to nie Palikot przeraża naprawdę. Przerażają ci, którzy może po trzy razy dziennie na nabożeństwach klęczą, w modlitwie żarliwie podkreślając miłość i poddanie Bogu. Może banalne jest to moje zdziwienie, ale zawsze bałem się tych, co mówią, że dla nich dekalog jest najważniejszy. Wielu z nich nigdy nie nadstawiło nie tylko drugiego policzka, ani nawet pierwszego, bo sami policzkowali. Wielu na rzucenie kamieniem odpowiadało co prawda chlebem, ale suchym. Recz jest w tym, że "zły" Palikot jest de facto jak sympatyczny diabełek z kreskówki przy poglądach katolickiej posłanki Krystyny Pawłowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?