Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W końcu ktoś przetnie wstęgę CKD?

Joanna Barczykowska
Szpital ma zająć 9 pięter. Pozostałe kondygnacje nie będą używane
Szpital ma zająć 9 pięter. Pozostałe kondygnacje nie będą używane Grzegorz Gałasiński
To miał być największy szpital w Europie Środkowo-Wschodniej. Centrum Kliniczno-Dydaktyczne w Łodzi powstaje od 38 lat. W kraju zmienił się ustrój. W nowej już Polsce władza zmieniła się kilkakrotnie, ale żaden premier ani minister nie potrafił sprawić, by szpital dokończono. Wśród kolejnych ministrów i wiceministrów zdrowia szpital miał tylu zwolenników, co przeciwników. Na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, do którego należy dziś szpital, mówi się o klątwie CKD.

Kiedy okazało się, że CKD jest już gotowe i częściowo wyposażone, a w przyszłym miesiącu szpital dostanie pozwolenie na użytkowanie, ale pacjentów w nim nie będzie, wybuchł skandal. Powód? Budowa szpitala kosztowała prawie miliard złotych. Zabrakło 50 milionów złotych na tzw. doposażenie. Bez tego żaden pacjent nie będzie się mógł tu leczyć. Przez lata Ministerstwo Zdrowia było głuche na prośby władz łódzkiej uczelni, która wnioskowała o dodatkowe pieniądze. W ubiegłym tygodniu impas został przełamany i pojawiła się nadzieja.

- Najważniejsze jest uruchomienie Centrum - stwierdził Cezary Rzemek, wiceminister zdrowia na konferencji w Warszawie. - Dalsze postępowanie jest uzależnione od otrzymania wykazu niezbędnego sprzętu i wyników kolejnych spotkań.

Wiceministrowie spacerują

Pierwsze spotkanie już się odbyło. Wiceministrowie zdrowia Cezary Rzemek i Sławomir Neumann we wtorek przyjechali do Łodzi, by zwiedzić Centrum Kliniczno-Dydaktyczne. Rzemek był tu już kilka razy, Neumann oglądał potężny gmach po raz pierwszy. Trudno było nie zauważyć w jego oczach zdziwienia, że łódzkie CKD jest już prawie skończone. Prawie, które - jak wiadomo - robi różnicę. I o to prawie cała awantura.

- Budowa CKD kosztowała miliard złotych. Choć budynek jest gotowy, brakło nam 50 mln na jego wyposażenie. To zaledwie ułamek poniesionych już kosztów. Uczelnia takich pieniędzy nie ma, bowiem dużo pochłonęło naprawianie usterek i modernizacja wybudowanego przed laty szpitala. Z prośbą o dodatkowe środki zwracałem się do ministerstwa wielokrotnie. Niestety, długo odbijałem się o ścianę. Teraz widzę przełom w negocjacjach i wierzę, że wspólnie uda nam się ten szpital dokończyć - mówi prof. Paweł Górski, rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ministerstwo Zdrowia poprosiło władze łódzkiej uczelni o przygotowanie wykazu sprzętu, koniecznego do rozpoczęcia działalności przez nową placówkę.

- Zweryfikujemy listę z ekspertami i wówczas zdecydujemy o dalszych krokach - zapowiedział Rzemek.

Rektor listę już przygotował.

- Chodzi m.in. o zakup aparatury dla oddziału intensywnej terapii, stołów i lamp do sal operacyjnych oraz o wyposażenie apteki i laboratorium. Jeśli dostaniemy pieniądze, w ciągu trzech miesięcy, powinno się udać przeprowadzenie przetargów i zakup niezbędnej aparatury. Zgodnie z tym planem, pod koniec tego roku bylibyśmy w stanie rozpocząć przeprowadzkę oddziałów - ocenia prof. Górski.

Bez tych pieniędzy szpital nigdy nie zacznie działać. Po 38 latach ma się zakończyć jego budowa, w marcu uczelnia powinna dostać pozwolenie na użytkowanie.

- Musimy uzyskać kilka pozwoleń, m.in. od straży pożarnej i sanepidu. Te procedury powinny zostać zakończone do 31 marca - mówi rektor.

Bez sprzętu nad szpitalem nadal będzie wisiała klątwa. Centrum Kliniczno-Dydaktyczne przeżyło już niejedno zawirowanie i pokonało niejeden impas.

Budowali, budowali i... budują

Centrum Kliniczno-Dydaktyczne miało być dumą Łodzi, ale i jednym ze sztandarowych dzieł epoki Edwarda Gierka. Projekt szpitala powstawał aż trzy lata. Choć dziś z perspektywy dziesiątek lat budowy wydaje się, że to krótko. Centrum było dziełem życia łódzkiego architekta Janusza Wyżnikiewicza.

- Na przełomie lat 60. i 70. uważano, że szpital musi mieć dużą liczbę łóżek. Ten miał mieć półtora tysiąca, ale to nie była wtedy jakaś spektakularna liczba, jak na światowe standardy. Taki szpital był w Kopenhadze, kilka podobnych - w Stanach Zjednoczonych. Ministerstwo Zdrowia chciało, żebym zaprojektował bardzo pojemną budowlę i tyle. Reszta należała do mnie. Zanim podjąłem się tego projektu, zjeździłem kawał świata. Widziałem wiele dużych szpitali za granicą, dlatego łatwo było mi przenieść niektóre rozwiązania do łódzkiej budowli - opowiada nam Janusz Wyżnikiewicz.

W latach 70. XX wieku architekt pracował w Miejskim Biurze Projektów. Najważniejsze zadanie w swoim życiu dostał, gdy miał 44 lata - zaprojektować szpital, jakiego w Polsce nie było. Projekt powstał w 1972 roku.

- Miałem dużą dowolność, ale ciągle pojawiały się problemy, ponieważ nie byłem w partii. Musiałem się oczywiście konsultować z Ministerstwem Zdrowia. Wtedy za projekt odpowiadał minister Marian Śliwiński, ale nie miał do niego specjalnych zastrzeżeń. Z samym Gierkiem nigdy nie rozmawiałem, wszystko było załatwiane w Łodzi. Wielu zarzucało mi apolityczność, która wtedy nie była w cenie. Słyszałem głosy "Wyżnikiewicz ma budować szpital, skoro nawet nie jest w partii?''. Ale dałem sobie radę, bo zawsze lubiłem duże wyzwania.
Trudno było znaleźć podwykonawców, bo firmy nie marzyły o budowanie obiektu, któremu będzie się przyglądać władza na samej górze.

- Jak już się budowa zaczęła, to dyrektor zjednoczenia budownictwa wydał zakaz wstępu architektom na teren budowy, żeby nie przeszkadzali robotnikom. Ale ja i tak pilnowałem swojego projektu - wspomina Wyżnikiewicz.

Kolos ma 17 pięter, szpital tylko 9
W pierwotnych założeniach szpital miał mieć 17 pięter i tak też został zbudowany. Nie wszystkie piętra będą jednak zajęte. Szpital zajmie tylko 9 pięter - zdecydowano 8 lat temu i tyle kondygnacji zostało ukończonych. Pozostałe nie będą użytkowane.

Kamień węgielny pod budowę CKD wmurowano prawie 40 lat temu. Tak długiego okresu budowy oczywiście nikt nie zakładał, ale - prawdę mówiąc - konkretnej daty zakończenia nie wyznaczono.

- Budowa była ogromna, dlatego nie podawaliśmy ostatecznego terminu oddania inwestycji do użytku. Najtrudniej było na samym początku, kiedy mieliśmy problem z uzbrojeniem terenu i budową fundamentów. Co chwilę pojawiał się jakiś problem, który opóźniał budowę - opowiada 82-letni dziś Janusz Wyżnikiewicz.

Zakręcili kurek z kasą i budowa stała

Inwestycja opóźniała się wielokrotnie. Lata 90., a także kolejna dekada, to nieustanna walka o pieniądze. Te kapały co jakiś czas z Warszawy do Łodzi, ale nigdy na tyle dużo, by szpital udało się wykończyć.

Raz na kilka lat udawało się dobudować kawałki elewacji, wstawić okna. Wreszcie nadszedł czas tzw. okładzin zewnętrznych.

"Z daleka robi upiorne wrażenie, szczególnie w nocy - ciemny, wysoki, bez świateł. Przez wiele lat żelbetonowy kolos był pretekstem do dyskusji o utopionych, straconych pieniądzach. Dopiero niedawno blok-widmo zaczął "jakoś" wyglądać. W oknach założono stolarkę i szyby, a w ubiegłym roku zamontowano okładziny zewnętrzne na elewacji północnej i wschodniej" - pisała w 2000 roku, na 25-lecie budowy CKD, w "Dzienniku Łódzkim" Agnieszka Grzelak.

Dziś szpital widmo wygląda już lepiej, a jego wyposażenie robi wrażenie. W zakładzie diagnostyki obrazowej, umieszczonym na parterze budynku, stoi jeden z najnowocześniejszych w Polsce tomografów komputerowych za - bagatela - 5 mln zł.

Szpital szczęścia jednak jak nie miał, tak nie ma.

Wykańczanie budynku wewnątrz ciągnie się od ośmiu lat. Pieniędzy stale brakowało, a w 2005 roku władze Uniwersytetu Medycznego musiały się zmagać z wykonawcami, którzy bez pardonu walczyli o wielomilionowe kontrakty. Sprawy ocierały się o prokuraturę i sądy. Terminy przesunęły się znów o kilka lat. W czasie budowy CKD powstało w Łodzi kilka szpitali.

- Wybudowaliśmy Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki i szpital imienia Kopernika, a CKD nadal "było wykańczane". Wielu uważa, że budowę Centrum zahamowało powstanie "Matki Polki", ale to nieprawda. Tam pracowali zupełnie inni podwykonawcy, inne były też źródła finansowania. CKD od samego początku miało problemy, przez rozmach, z jakim było zaplanowane przez decydentów epoki Gierka - przekonuje Wyżnikiewicz.

Po kilku latach przestoju, Uniwersytet Medyczny ruszył na ostatnią - chyba - prostą budowy. Zdecydowano, że szpital będzie zajmował dwie trzecie całości budynku.

Czy efekt jest zgodny z wizją założycieli? Zmieniły się plany medyczne, dotyczące projektu i to do nich jest dostosowywany szpital. Miało być 1,5 tysiąca łóżek, będzie 400.

Idea pozostała jednak ta sama - ma być to jeden z największych i najnowocześniejszych szpitali w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki