O 20 proc. mniejszą pensję i o tyle samo mniejszy wymiar pracy będą mieć w maju wszystkie grupy zawodowe w Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Porozumienie ze związkami zawodowymi zostało podpisane w ubiegłym tygodniu, termin obowiązywania może być przedłużony. Powodem jest drastyczny spadek liczby pasażerów i mniejsza liczba kursów.
Jak tłumaczy rzeczniczka ŁKA Joanna Osińska powodem jest drastyczny spadek liczby pasażerów notowany od połowy marca . - Spółka na koniec marca obsługiwała zaledwie ok. 25 proc. standardowej liczby pasażerów. Obecnie sprzedaż biletów jest o około 85 proc. niższa w stosunku do stanu sprzed epidemii - wyjaśnia. Jak tłumaczy decyzja związana jest z dobrze pojmowanym interesem spółki i ochroną miejsc pracy.
Problemy mają też mniejsze firmy zwłaszcza z najbardziej ograniczanych branż. Maciej Stańczyk, współwłaściciel klubokawiarni Niebostan od czasu wybuchu epidemii próbuje związać koniec z końcem, ratując się daniami na dowóz. Jednak dają one zaledwie 10-20 proc. tego, co w normalnych czasach bywalcy klubu zamawiali przy barze. Wystarcza to na wypłaty pensji, na rachunki już niekoniecznie.
- Wyprzedajemy część naszych unikatowych mebli i pamiątek. To w niewielkim tylko stopniu pokrywa straty - mówi Stańczyk. Jak podkreśla firma ma siedem etatów, ale aż 10 pracowników, co stawia ją jako średnią i pozwala na zwolnienie w ramach pomocy tylko z połowy stawki za ZUS.
- Nie ma opcji zamknięcia lokalu. Najwyżej zadłużymy się i później będziemy starać się to nadrobić - mówi.
Także inne przedsiębiorstwa z regionu łódzkiego biorą się za oszczędzanie. Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna spodziewa się, że część studentów z powodu pogorszenia sytuacji finansowej może nie opłacić czesnego w terminie, w związku z tym przychody uczelni będą niższe. Dlatego brała pod uwagę czasową obniżkę pensji, ale - jak zapewnia dr Wiesław Przybyła p.o. kanclerza uczelni - zarzuciła ten pomysł. - Część oszczędności wynika z przejścia na zdalny system nauczania, co powoduje mniejsze koszty utrzymania budynków - mówi.
Pierwsze firmy już wiedzą, że oszczędności nie wystarczą i planują zwolnienia grupowe. W marcu w Łodzi dwie firmy zgłosiły do urzędu pracy plany zwolnień grupowych w sumie 204 osób. W kwietniu dołączyła kolejna, jednak skala zwolnień nie jest jeszcze znana.
Prof. Piotr Krajewski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego zwraca uwagę, że problemem jest niepewność co do rozwoju sytuacji. - Nie wiadomo, kiedy dana branża wróci do normalnego funkcjonowania - tłumaczy. Jego zdaniem przedsiębiorcy mogą zbyt optymistycznie wierzyć w szybki powrót do dawnej sytuacji.
- To może jednak nie nastąpić szybko - mówi Krajewski.
Jego zdaniem strategia zaciskania pasa, szukania oszczędności czy zadłużania się z nadzieją na szybką poprawę losu, może być dla firm, zwłaszcza tych małych niebezpieczna.
- Dla właściciela zakładu fryzjerskiego, decyzja żeby nie zwalniać dobrego fryzjera i dalej płacić za czynsz może okazać się gorsza niż zamknięcie zakładu już teraz- wyjaśnia Krajewski. - Jeśli stan epidemii będzie się przeciągać, firma popadnie w długi. Z drugiej strony jeśli sytuacja szybko się poprawi to ci, którzy teraz zaryzykowali, zyskają - wyjaśnia.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?