Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łodzi przybywa ludzi starych, a mieszkania są dla nich nieprzyjazne

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
O tym, jak łódzkie blokowiska stają się pułapką dla starzejących się łodzian i jaki los na starość gotują sobie łodzianie, kupujący mieszkania od deweloperów - mówi Jan Olczyk, ekspert rynku nieruchomości, były prezes Widzewskiego TBS.

Łódź się starzeje w dużym tempie, tymczasem mieszkania i nowe osiedla buduje się tak, jakbyśmy wszyscy do śmierci mieli pozostać 20-latkami. Gdyby miał Pan postawić diagnozę, czy Łódź jest choć trochę gotowa na to, by być miastem starych ludzi?

Na pewno nie. Problem starzejącego się społeczeństwa w pewnym sensie zaskakuje, zawsze mówiło się więcej o potrzebach młodych. Pominięto fakt, że pokolenie powojennego wyżu z przełomu lat 40. i 50. dożyło właśnie takiego wieku, że jego potrzeby diametralnie zaczną się zmieniać. Pomijam potrzeby medyczne same w sobie, bo to kwestie odrębne, ale one też mają nierozerwalny związek ze sposobem organizowania przestrzeni mieszkaniowej i infrastrukturalnej. Na to wciąż kompletnie nie kładzie się nacisku, a już teraz powinno się tworzyć zupełnie innego rodzaju przestrzenie mieszkaniowe.

Obecne zasoby są nieprzyjazne starzejącemu się społeczeństwu. Jest bardzo zła struktura mieszkaniowa, jeśli chodzi o wielkość lokali. Jest ogromny problem z zamianą tych mieszkań. Dodatkowo bardzo duża część starszego pokolenia została nieco na siłę obdarzona tytułami własności. Wykup z bonifikatą dawał szansę lokatorom, ale po części stało się to ze szkodą dla zasobu mieszkaniowego Łodzi. Ludzie starsi, utrzymujący się tylko ze skromnych emerytur, nie są w stanie utrzymywać budynków, odtwarzać, remontować części wspólnych, elewacji, wyposażenia.

No tak, ale w wielu przypadkach takie wykupy były inwestycją w potomstwo.

Owszem, tyle że te dzieci czy wnuki niekoniecznie będą tu od razu zamieszkiwać, zresztą część z nich już dawno sobie ułożyła życie gdzie indziej. W każdym razie w Łodzi, w Polsce, nie widać żadnego nacisku na budowę osiedli mieszkaniowych innego typu. Tymczasem w krajach Europy Zachodniej, w Holandii, Francji, tworzy się już specjalne przestrzenie z myślą o tym, żeby na nieco mniejszej powierzchni dawać ludziom starszym poczucie samodzielności i niezależności, daje im się też możliwość wyboru: np. zamiany samotności na wspólne bytowanie.

Szczerze mówiąc, zapachniało jakimiś gettami starości.

Nie, to nie byłyby przestrzenie zamknięte, w ogóle nie o to chodzi. Chodzi o rozwiązania, które po prostu dawałyby szanse pozbycia się dużych, nieekonomicznych mieszkań i wejścia w obszar gdzie byłaby zagwarantowana opieka medyczna i generalnie przyjazne bytowanie. Chodzi o takie przyziemne rzeczy, niska zabudowa, czy windy. Przecież gros łódzkiej zabudowy z lat 60. i 70. to czteropiętrowe bloki, które nie posiadają wind. Proszę sobie wyobrazić, jaka to udręka dla starzejących się mieszkańców.

Kiedy ówcześni młodzi dostawali te mieszkania, cieszyli się zazwyczaj, że trafił im się kameralny 4-piętrowy blok, a nie 11-piętrowy moloch.

Tak, ale dziś są dużo starsi i wejście na drugie, trzecie piętro, o czwartym nie wspominając, stało się ogromnym wysiłkiem. To dla nich droga, którą się pokonuje się etapami, robiąc przystanki na kolejnych piętrach. Widać mordęgę, udrękę tych ludzi, a nie ma możliwości dostosowania budynków, montażu wind. Dlatego należy czynić wszystko, by dawać starszym osobom jakiekolwiek możliwości wygodniejszego życia. Nie chodzi o żadne getta, czy domy starości, tylko przemyślane inwestycje dla starszego pokolenia. Bo szykuje się prawdziwy dramat. Widać to na starych osiedlach, takich jak Teofilów, Dąbrowa, Chojny. I przed tym problemem nie uciekniemy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Kilkanaście lat temu większość mieszkań w Łodzi oddawanych było przez indywidualnych inwestorów, trochę było też lokali komunalnych, spółdzielczych i w TBS, zaś deweloperka stanowiła około 20 procent. Dziś ponad 70 procent mieszkań w mieście budują deweloperzy. Czy klientela 60+ jest dla nich atrakcyjna?
Na pewno nie. Wiadomo, że starsze pokolenie mieszkań deweloperskich nie będzie kupować. W budowę osiedli dla seniorów muszą być zaangażowane publiczne pieniądze, wiadomo, że to nie jest produkt, który sprzeda się z wysoką marża. Ale trzeba zacząć działać, bo brak refleksji nad losem starszego pokolenia może się brutalnie zemścić. Ponieważ nie myślano o przyszłości, na osiedlach nie ma podjazdów, wind, liczne trudności architektoniczne widać aż nadto goły okiem. Ludzie są coraz bardziej sfrustrowani, czują się niechciani, mają problemy z poruszaniem się po własnym osiedlu, nie mówiąc już o wchodzeniu na swoje piętro.

Mówi Pan o pokoleniu wyżu powojennego i osiedlach PRL-owskich, ale te osiedla i tak były nieźle planowane. Były tam przedszkola, szkoły, przychodnie i sklepy. A niech pan spojrzy, jak deweloperzy budują bloki, do których wprowadza się pokolenie wyżu przełomu lat 70. i 80. Gdzieś na uboczu, między hurtownią a kartofliskiem. Dopiero to pokolenie będzie mieć problem.

To bardzo trafna uwaga. Widać przesunięcie inwestycji w stronę branży deweloperskiej, a to powoduje, że coraz częściej przy budowie nowych osiedli pomija się w ogóle wątek infrastruktury społecznej i kulturowej. Jest wyłączne nastawienie na maksymalizację efektu ekonomicznego, zagęszczanie zabudowy na małych działkach, ale bez myśli, że pomiędzy budynkami powinny być tereny zielone, przedszkola, szkoły, punkty medyczne . I to bardzo dotknie pokolenie wyżu, o którym pan wspomniał, najbardziej roczniki 1981-83, bo wtedy rodziło się najwięcej łodzian. To pokolenie też będzie kiedyś potrzebować opieki i boleśnie odczuje skutki tego braku refleksji.

Deweloperzy to prywatni przedsiębiorcy, sami z siebie nie będą ograniczać sobie zysków. Ale może miasto ma jakieś instrumenty, żeby nad tym wszystkim zapanować?

Ma. Może kształtować przestrzeń poprzez plany zagospodarowania. Tyle, że planów nie ma. Na mocy ustawy, plan ogólny dla Łodzi wygasł w 2003 roku. I proszę zauważyć, że od tego czasu Łódź ma niewielkie, punktowe pokrycie planami.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE


Kiedyś liczyliśmy, że uchwalając plany w takim tempie jak dziś, skończymy na początku XXII wieku.

Tak, dziś jest planem pokryte chyba około 7 procent powierzchni miasta, niedawno było 4,5 procent. Tymczasem do 2003 roku planem było objęte całe miasto. A z planu wynikało, jakie funkcje posiada dany teren. To było narzędzie do kształtowania powierzchni, to wymuszało działania inne, niż tylko maksymalizacja zysku, dzięki temu można było planować usługi towarzyszące, sprzyjające przyjaznemu zamieszkiwaniu. Aby powstawały nie tylko własne cztery kąty, ale i części wspólne. Nie tylko nowe sypialnie, ale miejsca tętniąc życiem. Tego niestety nie ma. Próbowały miasta przerzucić winę na Sejm, ale Trybunał Konstytucyjny wykazał, że to gminy same były zainteresowane brakiem planów, bo mogły dzięki temu w dowolny sposób negocjować z różnymi inwestorami. Decydowały tzw. warunki zabudowy, czyli wola włodarza, co przyczyniło się do zaniechań w dużej skali, do odejścia od refleksji planistycznej. Przestano zakładać, że budując nowy fragment miasta powinniśmy go wyposażyć we wszystkie funkcje - handel, usługi, opiekę medyczną. Żeby wszystko było jak najbliżej zwykłego mieszkańca.

Widać, że władze Łodzi zaczęły dostrzegać problem starzenia, ale czy z punktu widzenia specjalisty od nieruchomości, widzi Pan jakiekolwiek konkretne działania mające na celu przystosowanie miasta do nowych realiów?

O problemie starzenia mówię w kontekście nieruchomości od lat. Na różnych sesjach Rady Miejskiej zabiegałem o poparcie dla idei budowania lokali czynszowych. Mówiłem też o formule wymiany międzypokoleniowej, o wycofywaniu ludzi nie będących w stanie utrzymać dużych mieszkań do mniejszych lokali czynszowych. Dlatego cieszy mnie, że Wydział Strategii dostrzega problem. Nareszcie zaczęto się temu przyglądać, a pomysł dużej rewitalizacji jest w końcu jakimś działaniem wychodzącym naprzeciw.


Wydarzenia minionego tygodnia:
25-31 stycznia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki