Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łodzi zamkną szkoły i co dalej?

Maciej Kałach
Łukasz Sobieralski
W roku 2011 i 2012 debaty na temat zamykania szkół przyniosły odpowiednio słynny telefon Jarosława Kaczyńskiego, który rozbił łódzki PiS i jego koalicję z PO, oraz, po części, próbę doprowadzenia do referendum w sprawie odwołania Hanny Zdanowskiej z urzędu prezydent miasta.

W tym roku aż tak spektakularnie nie było, co postronnych obserwatorów może przekonywać, że problem pieniędzy na łódzką edukację przestał narastać. Ale jest wręcz przeciwnie. Wprawdzie Kaczyński nie dzwoni, ale dla wielu łodzian związanych z oświatą szokiem stało się zgłoszenie do likwidacji XXIII Liceum Ogólnokształcącego.

To nie byle placówka z kilkunastoletnią tradycją, ale pierwsza utworzona po wojnie szkoła średnia na Widzewie, która jeszcze kilka lat temu wychowywała pół tysiąca uczniów. W dodatku jego dyrektorka Jolanta Swiryd, jako pierwsza łódzka nauczycielka otrzymała tytuł profesora oświaty - czyli najwyższy, honorowy stopień awansu zawodowego. Skoro miasto "zwija" jej szkołę, w przyszłości zagrożona może być każda inna placówka spoza ścisłej elity, na którą ręki nikt nie ośmieli się podnieść.

CZYTAJ: Tischner broni XXIII LO im. Tschnera [LIST]

Oświata to druga pozycja w tegorocznym budżecie miasta. Z 4 miliardów złotych po stronie wydatków w 2013 r. utrzymywanie placówek edukacyjnych kosztuje 885 mln zł. Więcej, bo 1,2 miliarda zł Łódź wydaje tylko na inwestycje.

Należy pamiętać, że do miasta trafia subwencja oświatowa - w tym roku będzie to 560 mln zł. Pozostałe środki dokłada Łódź, a według jej władz to z roku na roku większe kwoty. Tej tendencji nie powstrzymały wcześniej zatwierdzone likwidacje, a radni chętnie wykazują, że zamykanie szkół generuje również koszty. W końcu, zanim zaczniemy oszczędzać (8 mln zł rocznie dzięki cięciom z r. 2012), zwalnianym nauczycielom trzeba wypłacać odprawy (2 mln zł za ubiegły rok), duże sumy generuje także opieka nad opuszczonymi przez uczniów budynkami, zanim miasto zdoła przekazać je na inne cele. Dla przykładu były gmach Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 11 na Księżym Młynie kosztował budżet Łodzi 154 tys. zł rocznie.

Przeciwnicy Krzysztofa Piątkowskiego, wiceprezydenta Łodzi, odpowiedzialnego za oświatę, często wytykają jego urzędnikom, że decyzje o cięciach podejmują bez jasnych planów co do przyszłości budynków zwalnianych przez szkoły. Jak to wygląda w rzeczywistości?

Na skutek uchwał z 2011 r. zwalnia się tylko jeden budynek - Gimnazjum nr 45 przy ul. Kadłubka (zlikwidowano też dwa ogólniaki, ale w ramach zespołów szkół ponadgimnazjalnych zostały w nich technika). Gimnazjum zamknięto drogą wygaszenia, dlatego posiada jeszcze ostatnie dwie klasy, przed którymi ostatni semestr w historii szkoły z ul. Kadłubka. Jednocześnie działalność zaczęła w tym miejscu Szkoła Mistrzostwa Sportowego Marcina Gortata z gimnazjum i ogólniakiem. Nowa niepubliczna placówka nie pobiera czesnego.

W miejsce wspomnianego ekonomika na Księżym Młynie, zlikwidowanego przed rokiem, do 2015 r. ma powstać Akademickie Centrum Designu Akademii Sztuk Pięknych. Miasto przekazało uczelni nieruchomość wartą ok. 6,5 mln zł jako darowiznę. Jeśli centrum ASP nie "wypali" gmach po ekonomiku wróci do miasta, ale Akademia przekonuje, że 15 mln zł na rewitalizację wyłoży Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Unia Europejska ze środków przewidzianych dla województwa łódzkiego.

Różne są losy budynków po dwóch innych zespołach szkół ponadgimnazjalnych, zlikwidowanych w 2012 r. W gmachu po ZSP nr 8 rozgościł się łódzki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg i Transportu, za to problemem jest była siedziba ZSP nr 14 przy ul. Siemiradzkiego. Majątkiem opiekuje się Administracja Nieruchomości Łódź-Górna "Wschód", co od października do grudnia ubiegłego roku kosztowało 53 tys. zł.

W odpowiedzi na zapytanie radnej Wiesławy Zewald wiceprezydent Piątkowski wspomina o aktach wandalizmu, po których trzeba było naprawić płot, zaś z okien zniknęły kraty. Zamiast budowlanki mamy teraz na Górnej szkołę dla złodziei złomu. W styczniu Piątkowski enigmatycznie poinformował Zewald, że "rozpoczęta została procedura, której celem jest zamiana przedmiotowej nieruchomości na nieruchomość Skarbu Państwa".

W przypadku XLI LO z ul. Pojezierskiej magistrat przypominał, że Łodzi ubywa młodych, ale przybywa seniorów. I zgodnie z tym myśleniem ogólniak miał przestać działać, aby jego siedzibę zajęło Stowarzyszenie Hospcjum Łódzkie. Ta organizacja do końca lutego ma przedstawić harmonogram zagospodarowania budynku po szkole, a od września 2012 miesięczny koszt utrzymania pustego budynku to 10 tys. zł. Aktów wandalizmu nie było. To niewątpliwie zasługa ochrony, pobierającej 8 tys. zł za miesiąc.

Do kolejnego zlikwidowanego ogólniaka - nr XXVIII przy ul. Mostowskiego, przeprowadziło się Gimnazjum nr 18. Jego dotychczasowy budynek przy ul. Plater miasto wydzierżawiło prywatnej szkole językowej do czerwca 2013 r. Niepubliczna placówka o szczytnych celach rozgościła się przy ul. Żabiej, gdzie Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 9 dzielnie, lecz nieskutecznie broniły społeczności wchodzących w jego skład Gimnazjum nr 9 oraz XLVIII LO. Magistrat użyczył tę nieruchomość Fundacji Pomocy Dzieciom "Kolorowy Świat", która zajmuje się opieką nad maluchami z porażeniem mózgowym.

Duże kontrowersje wciąż wywołuje sprawa budynku po Gimnazjum nr 4 przy ul. Tuwima. Początkowo władze Łodzi wskazywały, iż gmach jest niebezpieczny, gdyż dostęp do drogi pożarowej blokuje właściciel sąsiedniego gruntu, jednak po podjęciu decyzji o likwidacji okazało się, iż gmach da się przystosować dla potrzeb komisariatu policji.

Na problemy z bezpieczeństwem uczniów urzędnicy wskazywali także w przypadku Gimnazjum nr 24 przy ul. Ogrodowej. Ta szkoła przetrwała i pod nowym adresem wchłonie likwidowane w tym roku Gimnazjum nr 27, ale jej były gmach przy Manufakturze jest wciąż w opiece AN Łódź-Polesie "Konstantynowska". Według UMŁ, uczniów trzeba było wyprowadzić z Ogrodowej, ze względu na układ budynku, który uniemożliwiał właściwą ewakuację, na co wskazywała straż pożarna.

Ostatni zwolniony budynek na skutek decyzji z 2012 r. to była siedziba Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 5 przy ul. Wólczańskiej. Nie ma nowego gospodarza, ale magistrat wskazuje, że zainteresowanie wyraziło kuratorium oświaty. Obecne koszty mediów w byłej placówce dla dzieci z problemami ze słuchem to 6 tys. zł miesięcznie. Dozór elektroniczny nie pozwolił dotychczas na harce wandali.

Sumując, na dziesięć opustoszałych budynków w wyniku likwidacji ogłoszonych w ciągu ostatnich dwóch latach cztery doczekały się już nowych gospodarzy, w stosunku do kolejnych czterech istnieją mniej lub bardziej konkretne plany, a w przypadku dwóch nie zanosi się, aby przestały obciążać budżet Łodzi. Szacunkowo pilnowanie byłych szkół może pochłaniać obecnie nawet do pół miliona zł rocznie.

Nie do końca sprecyzowane plany odnoszą się również do części z siedmiu ofiar tegorocznych cięć. Wiadomo, że budynek po Gimnazjum nr 25 z ul. Żwirki otrzyma Szkoła Podstawowa nr 46, obecnie mieszcząca się w gmachu tylko w części należącym do miasta przy ul. Wólczańskiej - co uniemożliwiało przeprowadzanie tam remontów. Gimnazjum nr 38 z ul. Minerskiej wchłonie Gimnazjum nr 42 z ul. Dubois i przejmie jego uczniów oraz budynek. Gmach z ul. Minerskiej prawdopodobnie przejdzie na własność Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. MOPS jest także zainteresowany siedzibą Gimnazjum nr 27 przy ul. Pogonowskiego. Z kolei przy ul. Kaliskiej do 2015 r. ma się "wygaszać" Gimnazjum nr 40, ale jego nauczycielom obiecano przekształcenie tej placówki w filie młodzieżowego ośrodka socjoterapii, dlatego duża część z pracowników powinna zostać na swoim miejscu.

W budynków trzech likwidowanych w 2013 r. ogólniaków znane są zamiary co do siedziby XXX LO przy ul. Obornickiej. "Trzydziestka" zostanie zlikwidowana, aby pod swoim adresem jej uczniowie i kadra stworzyli nowy ogólniak ze społecznością zamykanego XXXV LO. Gmachem tego liceum podobno interesują się fundacje prowadzące szkoły katolickie. Natomiast tysiąclatka XXIII LO jest na tyle rozległa, że już obecnie funkcjonuje tam szkolnictwo prywatne. Ale kto wypełni pustkę po XXIII LO, na razie, nie wiadomo.

Takich dylematów wkrótce będzie więcej. Na 17 zlikwidowanych placówkach (wliczając plany z 2013 r.) na ponad 360 zarządzanych przez samorząd zapewne się nie skończy. W Łodzi mieszka obecnie 155 tys. osób w wieku do 24 lat. GUS prognozuje, że za dwie dekady ta grupa zmaleje o jedną czwartą - do 115 tys. młodych mieszkańców. Zaś według szacunków urzędników Piątkowskiego w roku 2015 nauczyciele z łódzkich szkół ponadgimnazjalnych poprowadzą lekcje dla 17 tys. uczniów. Obecnie jest ich o ponad dwa tysiące więcej.

Wielu dróg ratunku nie widać. Wydział Edukacji UMŁ nieśmiało liczy, że ogólniaki pójdą drogą uczelni wyższych - i zaczną silniej werbować kandydatów z regionu, ale Bełchatów czy Skierniewice też mają swoich przedstawicieli w ogólnopolskim rankingu najlepszych liceów.

Problemy finansowe mają też inne samorządy w aglomeracji. Jednak tylko mały uśmiech na twarzy łódzkich urzędników może wywołać np. projekt powiatowych radnych z Pabianic - aby zlikwidować LO w Konstantynowie. Jeśli zamiar jego wygaszenia zostanie potwierdzony wiosną, mimo sporych protestów w miasteczku, liczba kandydatów do wchłonięcia przez Łódź nie przekroczy liczbie odpowiadającej najwyżej trzem klasom.

Poza tym warto przypomnieć, że UMŁ w coraz szerszym zakresie promuje publiczne ogólniaki prowadzone przez szkoły wyższe - w ten sposób po wakacjach z miejskich placówek odpłynie już 7 klas pierwszych. Licea samorządowe dostały zgodę na zbieranie kandydatów do 113 oddziałów. Ale za kilka lat ta liczba na pewno spadnie poniżej setki, zwłaszcza, że Wydział Edukacji stale podnosi liczbę oddziałów w technikach, kosztem ogólniaków.

Wprawdzie radni z komisji edukacji podjęli stanowisko, zgodnie z którym najbardziej zagrożone mogą się poczuć szkoły zbierające obecnie w naborze mniej niż cztery klasy, ale zapewne i to kryterium wzbudzi kontrowersje. Zwłaszcza, że prace komisji bojkotuje cała opozycja - twierdząc, że rządzący nie są zainteresowani jej pomysłami. O łódzkiej oświacie debatuje teraz tylko czterech radnych z 43 - trzech z PO i jeden wspierający wiceprezydenta Piątkowskiego. A w obecnej sytuacji powinna być to chyba najliczniejsza z komisji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki