W łódzkiej wojnie o śmieci chodzi o utylizację. Politycznego przeciwnika PUBLICYSTYKA
Łódź na nieszczelnym systemie poboru opłat za odbiór śmieci traci 50 mln zł rocznie. Z systemu bez konsekwencji uciekło 60 – 80 tys. ludzi po prostu nie składając deklaracji, a dziura wciąż rośnie. Dokłada budżet miasta, stąd wiadomo było, że system, którego podobno nie da się uszczelnić, trzeba było zmienić. W listopadzie kluby KO z SLD w Radzie Miejskiej przyjęły nowy system, wiążący ceny odpadów ze zużyciem wody. Dla opinii publicznej to był szok, bo choć magistrat pracował nad nowym systemem od kwietnia, to po cichutku, z nikim tematu nie konsultując.
Według nowego systemu opłata za wywóz śmieci miała od 2021 r. wynieść 9,60 zł za każdy metr sześcienny wody zużyty w gospodarstwie domowym. Według informacji Zakładu Wodociągów i Kanalizacji przeciętne zużycie wody w gospodarstwie domowym w Łodzi to średnio 3 metry sześcienne na jedną osobę. To zaś oznacza, że system wręcz gwarantował podwyżkę opłat za śmieci, średnio o 18 proc. Radni KO i SLD systemu bronili, bo jego założenia oznaczały, że niektórzy zapłacą więcej, ale inni mniej, a w końcu zapłacą wszyscy - nie jak w systemie opłat "za osobę". Tymczasem w grudniu nowy system uchyliła Regionalna Izba Obrachunkowa. Wątpliwości skład orzekający miał sporo, m.in. brak kalkulacji kosztów czy fakt, że spółdzielnie i zarządcy nieruchomości na wprowadzenie nowego mechanizmu nie byli przygotowani, w końcu urzędnicy z nikim go nie konsultowali. Zatem 30 grudnia radni KO i SLD przegłosowały podwyżkę według „starego” systemu z 24 zł za osobę za wywóz śmieci, do 34 zł.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę w prawo