Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łódzkiem nie ma hospicjów

Redakcja
Grzegorz Gałasiński
W woj. łódzkim mieszka statystycznie najwięcej starszych ludzi, jest też największa zachorowalność na raka. Wśród mieszkańców łódzkiego Zarzewa ponad 60 proc. skończyło 60 lat. A w mieście nie ma ani jednego stacjonarnego hospicjum. Mieszkańców woj. łódzkiego wysyła się do Lichenia lub Poznania. Umierają 140 km od domu, z dala od rodziny i przyjaciół.

W hospicjum w Licheniu Starym są 22 łóżka. Osiem z nich zajmują dziś mieszkańcy naszego regionu. Większość choruje na nowotwory, a medycyna nie ma dla nich już ratunku.

- Bardzo często przyjeżdżają do nas chorzy z Łódzkiego, bo tam nie ma dla nich miejsca. Przyjmujemy wszystkich, każdemu należy się godna śmierć. Niestety, przez to, że jest tak dużo potrzebujących, tworzy się kolejka. Dziś mamy 27 oczekujących. Wszyscy na pewno nie doczekają - przyznaje ks. Piotr Lach, dyrektor hospicjum.

Łódź jest jedynym miastem wojewódzkim w Polsce, w którym nie ma stacjonarnego hospicjum. Te w Poznaniu, Warszawie czy Krakowie wybudowały samorządy. W Łodzi plany stworzenia hospicjum istnieją od wielu lat, ale pozostają na papierze.

- Sytuacja jest dramatyczna. W tak dużym mieście powinno być co najmniej sto łóżek w hospicjum, aby chorzy mogli odejść z godnością. Niestety, nie każdy może umrzeć w domu, bo albo nie ma rodziny, albo wskazania medyczne na to nie pozwalają. Na oddziałach opieki paliatywnej lekarze uśmierzają ból, psychologowie leczą duszę, a ksiądz pomaga odejść wierzącym. Nie da się tego wszystkiego zapewnić w domu, a miejsc w domowych hospicjach jest jak na receptę, bo NFZ nie chce płacić za ponadlimitowych pacjentów - mówi dr Aleksandra Ciołkowska-Rysz, prezes Stowarzyszenia "Łódzkie Hospicjum" i krajowy konsultant ds. opieki paliatywnej.

W Łodzi są dwa oddziały opieki paliatywnej. Jeden znajduje się w szpitalu im. Kopernika, drugi w szpitalu im. Jana Bożego. Łącznie mają 30 miejsc. - Potrzeby są kilkakrotnie większe, bo teraz wielu pacjentów leży na przypadkowych oddziałach- mówi dr Ciołkowska-Rysz.

Wkrótce będzie jeszcze gorzej. Szpital im. Jana Bożego od 1 lipca zaczyna remont oddziału. Łódź na dwa miesiące straci 12 miejsc opieki paliatywnej. Kolejne cztery zostaną wyłączone z użytku przez remont w szpitalu im. Kopernika. Gdzie będą umierać łodzianie?

- W hospicjach domowych mamy 40 miejsc rocznie. Dziś kolejka jest prawie dwumiesięczna. Wielu chorych nie doczeka swojego miejsca, umrze wcześniej. Musimy pamiętać, że są to chorzy w stanach terminalnych, cierpiący na choroby nowotworowe, układu nerwowego, AIDS - mówi dr Ciołkowska-Rysz.

Hospicjum miał zbudować samorząd, ale w tegorocznym budżecie nie przeznaczono na tę inwestycję ani złotówki. Były prezydent Łodzi ds. służby zdrowia Paweł Paczkowski chciał stworzyć jedno hospicjum dla Łodzi i ościennych gmin, m.in. Zgierza, Konstantynowa Łódzkiego i powiatu łódzkiego wschodniego. W kwietniu złożył wszystkim propozycję współpracy. Niestety, władze tych gmin nie chcą pomóc w budowie hospicjum.

- Znamy problem. Chcemy stworzyć hospicjum na bazie szpitala im. Jordana. Mamy gotowe budynki, mamy też oddział internistyczny w szpitalu im. Jonschera, który może posłużyć jako hospicjum. Chcielibyśmy stworzyć w szpitalu im. Jordana hospicjum na 30 miejsc. Jego uruchomienie byłoby możliwe w ramach partnerstwa pu-bliczno-prywatnego - mówi Agnieszka Nowak, wiceprezydent Łodzi, której podlega służba zdrowia. - Na przebudowę szpitala na potrzeby hospicjum potrzebujemy od 10 do 16 mln zł. Ale w tym roku nie mamy takich środków - nie pozostawia złudzeń Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki