Shiva wyleguje się w trawie pod drzewem. Spędza tak wiele godzin. Trudno ją w zieleni wypatrzeć. Pewnie specjalnie wybrała ustronne miejsce, by nikt jej tam nie dojrzał.
Shiva to 5-letnia lwica. Przyjechała do łódzkiego zoo z ogrodu we Francji kilka tygodni temu. Nie można jej brać za złe, że unika gapiących się na nią ludzi. Miejsce, dźwięki, zapachy, opiekunowie to ciągle dla niej wciąż nowość, ma prawo być zestresowana i czuć się nieswojo.
Ale w porównaniu z Lokim, 4-letnim lwem, który przybył w ubiegłym roku z Irlandii, lwica odważnie bada teren i wyszła z pomieszczenia szybko po przyjeździe. Loki nie wychodził na zewnątrz przez kilka tygodni, a gdy wreszcie postanowił zbadać wybieg, utknął w krzakach na kolejne. Tymczasem Shiva czasami opuszcza swoją kryjówkę.
To właśnie dla Lokiego sprowadzono Shivę. Łódzkie zoo chce wrócić do hodowli lwów azjatyckich, w której niegdyś odnosiło duże sukcesy. Urodzone osobniki pojechały do wielu ogrodów w Europie. W ostatnich latach nastąpił impas, osobniki zestarzały się, na potomstwo było już za późno. Maksimus i Chaya, lwi seniorzy wyjechali, a zastąpiły je młode osobniki.
Pierwsza randka jest planowana w czerwcu. Wtedy Shiva już zapewne będzie się czuła jak u siebie. Na razie para poznaje się na odległość, widzi się, czuje i słyszy. Chcemy, by łączenie samca i samicy odbywało się powoli, spokojnie bez niepotrzebnego stresu – mówi Paulina Klimas-Stasiak, rzecznik zoo.
Tak więc w oczekiwaniu na randkująca parę lwów na wybiegu, można zapoznać się z innymi nowymi lokatorami zoo. Tej wiosny na świecie pojawiło się kilka maluchów.
Powiększyła się rodzina lemurów wari rudych o jednego samczyka. Na wybiegu kudu małych pasie się urodzona w kwietniu samiczka.W wiwarium przeobraziły się żabki drzewołazy lazurowe, wykluły się jaskrawo ubarwione gekony Klemmera oraz straszyki australijskie – mówi Uljana Kałążny, kierownik jednej z sekcji hodowlanych.
Zoo w Łodzi - atrakcje
Z torby wystaje łapa, czasami tylko ogon, ale wychyla się i łepek. To kangur, którego matka wciąż nosi w „worku”. Ale niebawem młode powinno z niego wyskoczyć.
- Opiekunowie obserwują matkę i torbę. Ruchy są energiczne, młode jest więc silne i zdrowe - mówi Paulina Klimas-Stasiak, rzecznik łódzkiego ogrodu zoologicznego, w którym urodził się maluch. A kiedy to nastąpiło, też trudno ustalić. Młode po przyjściu na świat rosną w torbie do ośmiu, a nawet dziesięciu miesięcy. Jednak we wrześniu ubiegłego roku, gdy przy dwuletniej wtedy samicy kicało pierwsze jej młode, samiczka Lusia, podejrzewano, że matka jest ponownie w ciąży. I przypuszczenia właśnie się potwierdziły.
Stado kangurów rudych z łódzkiego zoo liczy obecnie pięć osobników. Samica - matka dwójki młodych - przyjechała w 2019 roku z ogrodu w La Palmyre we Francji. Jej partner, 7-letni samiec, pochodzi z Gdańska. Do grupy należy jeszcze jeden dorosły samiec.
Dopiero za pewien czas, gdy po opuszczeniu torby młody osobnik oswoi się z otoczeniem, da się ustalić jego płeć, a także zważyć go i zmierzyć.
Gdy będzie wiadomo, czy to samiec, czy samica ogłosimy konkurs na imię. Prawdopodobnie wypadnie to w wakacje. Wszystkie w tym roku urodzone zwierzęta otrzymują je na literę M – dodaje Paulina Klimas-Stasiak.
Na razie kangurze potomstwo zostanie z rodzicami, nie ma planów wysłania ani Lusi, ani kangurka do innego ogrodu. Zoo chce zwiększyć liczebność tego stada.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?