Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W starej zajezdni tramwajowej na Brusie powstanie muzeum? [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Czy w dawnej zajezdni na Brusie powstanie muzeum?
Czy w dawnej zajezdni na Brusie powstanie muzeum?
Tramwaje do zajezdni na Brusie już nie jeżdżą, ale jest nadzieja, że to miejsce znów odżyje. Pasjonaci komunikacji miejskiej chcą tam założyć muzeum. Znalazłyby się w nim nie tylko zabytkowe tramwaje, ale też autobusy, stare samochody, a nawet rowery.

Tradycje komunikacyjne w Łodzi są bardzo bogate. A wszystko zaczęło się od poczciwych tramwajów. Już w grudniu 1898 roku po łódzkich ulicach zaczęły jeździć elektryczne tramwaje. Łódź była pierwszym miastem na terenie zaboru rosyjskiego, które posiadało taki rodzaj transportu publicznego. Pierwsze dwie linie kursowały po centrum, ale już w lutym 1899 roku były cztery. Natomiast w lutym 1901 roku ruszyły podmiejskie linie tramwajowego do Zgierza i Pabianic.

Pierwszą zajezdnią tramwajową wybudowaną w Łodzi była ta przy ul. Tramwajowej. Oddano ją do użytku w 1898 roku. Do 1928 roku była jedyną remizą Kolei Elektrycznej Łódzkiej, czyli KEŁ. Zajmowała się ona liniami miejskimi. Natomiast podmiejskie były w gestii Łódzkich Wąskotorowych Elektrycznych Kolei Dojazdowych.

- Z zajezdni przy ulicy Tramwajowej wyjeżdżały wszystkie tramwaje kursujące po mieście - mówi Wojciech Dębski, członek łódzkiego Klubu Miłośników Starych Tramwajów, autor strony internetowej Łódzkie Tramwaje i Autobusy. - Zajezdnie Łódzkich Wąskotorowych Elektrycznych Kolei Dojazdowych na Chocianowicach, Helenówku i Brusie obsługiwały wyłącznie linie podmiejskie. W 1928 roku KEŁ wybudowała swoją drugą zajezdnię przy ulicy Kilińskiego, bardziej w Łodzi znaną jako zajezdnię przy ulicy Dąbrowskiego. Obie obsługiwały wyłącznie linie miejskie i przez wiele lat były najważniejszymi zajezdniami w Łodzi.

Jak wyjaśnia Jakub Tarka, prezes Klubu Miłośników Starych Tramwajów w Łodzi, najstarsza łódzka zajezdnia dalej stoi, ale nie jest już remizą.

- Dalej jednak służy tramwajom, znajduje się tam zakład techniki - dodaje Jakub Tarka. - Przestała być zajezdnią, gdy w 1986 roku otwarto nową, przy ulicy Telefonicznej. Ta ostatnia do niedawna była największym i najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce. Ale otwarto nową zajezdnię w Poznaniu i ona teraz dzierży palmę pierwszeństwa.

Natomiast pierwszą zajezdnią w Łodzi, która obsługiwała linie podmiejskie, była remiza w Chocianowicach. Wybudowało ją Konsorcjum Łódzkich Wąskotorowych Elektrycznych Kolei Dojazdowych (ŁWEKD) dla potrzeb obsługi linii pabianickiej.

- Remizę, tak dawniej nazywano zajezdnię, oddano do użytku w styczniu 1901 roku - dodaje Wojciech Dębski. - Początkowo posiadała ona tylko małą, czterotorową halę. Przez lata została kilkukrotnie przebudowana i wydatnie powiększona, wciąż jednak nie uległo zmianie miejsce jej pierwotnej lokalizacji. Także w 1901 roku wybudowano zajezdnię w Helenówku, a w 1910 roku oddano do użytku remizę na Brusie.

- Była trzecią i ostatnią remizą wybudowaną przez ŁWEKD - opowiada Wojciech Dębski. - Potrzeba jej powstania zrodziła się wraz z budową linii do Konstantynowa Łódzkiego, której położenie było dość odległe od istniejących zajezdni na Chocianowicach i Helenówku. Wybudowano ją na wykupionych przez ŁWEKD gruntach rolnych o powierzchni około sześciu tysięcy metrów kwadratowych w podłódzkiej miejscowości Brus.

17 grudnia 1910 roku uroczyście uruchomiono linię tramwajową do Konstantynowa Łódzkiego, co równocześnie wiązało się z początkiem funkcjonowania zajezdni. Jak zapewnia Wojciech Dębski, nowa linia oraz remiza były dumą i symbolem postępu dla gminy Brus. Przystanek nazywano "stacyjką". Pracą kierowali zawiadowca z pomocą drogomistrza i mistrz zaplecza. Wszyscy mieli mieszkania na terenie zajezdni.

- Pracownicy "kolejki dojazdowej" podlegali ustawodawstwu kolejowemu, a więc formalnie byli kolejarzami - wyjaśnia Wojciech Dębski. - Z drugiej strony ich praca nie odbiegała znacząco od pracy łódzkich tramwajarzy, do których chyba było im bliżej. Najliczniejszą grupę stanowili konduktorzy i motorniczowie. To głównie oni, z racji umundurowania i bezpośredniego obcowania z pasażerami, kreowali wizerunek tramwajarzy, którzy w tamtych czasach cieszyli się dużym szacunkiem.

Wojciech Źródlak, członek zarządu Klubu Miłośników Starych Tramwajów, dodaje, że Zajezdnia na Brusie od 1930 roku obsługiwała linię tramwajową do Lutomierska. Zajezdnię wyposażono w pięciostanowiskową halę z kanałami oraz budynki gospodarcze, z których większość wybudowano z cegły. Oprócz głównego, piętrowego domu mieszkalnego, powstał obok parterowy oraz hala maszynowa i budynek magazynowy z kuźnią. Zajezdnia posiadała także własną studnię. Całość ogrodzono drewnianym parkanem.

- Pierwotny układ torów na zajezdni był prosty i nie posiadał nawet mijanki - opowiada Wojciech Dębski. - Wagony manewrowały przed zajezdnią i wjeżdżały na konkretny tor do hali. Zmiany w jego układzie powstały dopiero w latach 50. XX wieku i związane były głównie z rozbudową placu postojowego. Przez pół wieku na Brusie stacjonowały głównie czteroosiowe wagony nazywane popularnie "Berlinkami" oraz dwuosiowe doczepki. Wymiany przedwojennego taboru na nowy dokonano na przełomie lat 50. i 60. Kolejna generacja wagonów typu 5N została zastąpiona przez przegubowce w latach 1990 i 1991.

W 1948 roku połączono Kolej Elektryczną Łódzką z Łódzkimi Wąskotorowymi Elektrycznymi Kolejami Dojazdowymi w jedną firmę, czyli Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Zmieniły się też zadania zajezdni na Brusie. W 1954 roku zaczęła obsługiwać linię miejską numer 9. W latach siedemdziesiątych zaczęły tam też zjeżdżać inne łódzkie tramwaje - 8, 13, 17, 17 bis i 23. Oczywiście obsługiwała też linie podmiejskie - 43 i 43 bis.

Kiedy w latach osiemdziesiątych zaczęto budować zajezdnię przy ul. Telefonicznej, rozważano likwidację remizy na Brusie. - Zajezdnia była mała, z nieprzelotową halą i przestarzałym wyposażeniem - mówi Wojciech Dębski. - Jednocześnie zrodził się chyba po raz pierwszy pomysł, aby stworzyć tam muzeum komunikacji miejskiej. Ostatecznie zajezdnia przetrwała.

Kolejna próba jej likwidacji miała miejsce po 1989 roku. Ale w latach dziewięćdziesiątych łódzkie tramwaje znów podzieliły się na miejskie i podmiejskie. Między innymi od 1994 roku zaczęła działać spółka Tramwaje Podmiejskie, której udziałowcami zostały gminy Łódź, Konstantynów i Lutomiersk. Z czasem spółka zaczęła zajmować się też przewozami busami i obsługiwała autobusową linię 97.

- Tymczasem w ubiegłym roku znów połączono wszystkie spółki tramwajowe i w nowej organizacji zajezdnia na Brusie stała się zbędna - dodaje Wojciech Źródlak.

Niemal dokładnie rok temu, bo 31 marca 2012 roku, wyjechały z niej ostatnie tramwaje liniowe, jak nazywają fachowcy. I zaczął się problem. Miłośnicy tramwajów zaczęli zastanawiać się, co dalej stanie się z zajezdnią na Brusie. Bali się, że podzieli los tej przy ul. Dąbrowskiego. Została ona sprzedana. Najpierw podpalili ją nieznani sprawy, a potem została zburzona przez nowego właściciela. Dziś po tej zajezdni, zbudowanej w stylu art deco, został biurowy budynek, który straszy powybijanymi szybami w oknach.

Jak zapewnia Wojciech Źródlak, zajezdnia na Brusie jest wpisana do rejestru zabytków. A jak udało się ustalić Jerzemu Wojtowiczowi z Klubu Miłośników Tramwajów to także najstarsza żelbetonowa budowla w Łodzi. Dotarł do dokumentów i rysunków potwierdzających ten fakt. Wcześniej uważano, że jest nim budynek Fakory, czyli fabryki kotłów i radiatorów przy ul. Rzgowskiej.

Miłośnicy tramwajów nie mają wątpliwości, że zajezdnia na Brusie jest idealnym miejscem na muzeum poświęcone komunikacji. - Biorąc po uwagę historię, powierzchnię i infrastrukturę zajezdni, trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce w Łodzi na takie muzeum - twierdzi Wojciech Dębski.

Na to, że na Brusie powstanie Muzeum Komunikacji, liczy też Bartosz Stępień, dziś pracownik Muzeum Komunikacji Miejskiej przy Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji przy ul. Wierzbowej. Ale to muzeum to tylko dwa pomieszczenia, gdzie nie pokaże się tramwaju, autobusu, najwyżej ich miniatury czy zdjęcia.

Powstała już grupa inicjatywna, która zajmuje się utworzeniem Muzeum Komunikacji Miejskiej w zajezdni na Brusie. Jest w niej oczywiście Klub Miłośników Starych Tramwajów, Tomasz Adamczewski, który sam remontuje zabytkowe tramwaje, ale też Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji. Przychylne pomysłowi są władze miasta i MPK. Oczywiście na utworzenie muzeum potrzebne będą też pieniądze.

- Ale same pieniądze nie załatwią sprawy - zaznacza Bartosz Stępień. - Potrzeba też wiele ciężkiej pracy, której na pieniądze nie da się przeliczyć. Trzeba między innymi stworzyć merytoryczne podstawy muzeum, program działania. Zainteresować nim nie tylko mieszkańców Łodzi, ale też całej Polski.

Bartoszowi Stępniowi marzy się "żywe" muzeum. Takie, w którym będą stały sprawne tramwaje, autobusy. Mogłyby zabierać łodzian na niedzielne wycieczki po mieście. Ludzie ubrani w stroje z epoki będą ciekawie opowiadać o historii komunikacji miejskiej. Uważa, że w Łodzi jest tylu miłośników tramwajów, komunikacji miejskiej, że nie powinno być problemów ze znalezieniem takich przewodników.

- Według moich chłodnych kalkulacji, takie muzeum mogłoby ruszyć za około trzy lata - twierdzi Bartosz Stępień. - Chcielibyśmy iść drogą krakowską. Tam w zajezdni przy ulicy świętego Wawrzyńca był najpierw magazyn zabytkowych pojazdów, a dziś jest piękne muzeum komunikacji.

Kilka dni temu na ręce władz miasta złożono list intencyjny w sprawie utworzenia na Brusie Muzeum Komunikacji Miejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki