Do tego przystąpią do meczu po 7 z rzędu zwycięstwach (w T-Mobile Ekstraklasie i Lidze Europejskiej). Pewności siebie dodaje im także przypomnienie, że Legia pokonała Widzew jedenaście razy z rzędu , a do tego ostatni raz zaledwie w minioną niedzielę też w stolicy, gdzie wygrała 2:0. Aby zakończyć tę miażdżącą morale rywali wyliczankę, należy podkreślić, że Widzew nigdy nie wyeliminował Legii w Pucharze Polski, choć grał z nią aż pięć razy.
W tej sytuacji, skąd brać nadzieję na supersensację w dzisiejszym meczu w Warszawie? Zacznijmy od tego, że rola tak mocnego faworyta może zdekoncentrować gos-podarzy, którzy uznają, że skoro ostatnie mecze z Widzewem wygrywali tak łatwo, to teraz też przestraszeni goście popełnią błędy i się je wykorzysta. A wcale tak być nie musi. Po drugie, warto odkurzyć powiedzonko " puchary rządzą się własnymi prawami". Po trzecie, Widzew zawsze słynął z tego, że lepiej grał z silniejszymi rywalami, a gorzej wypadał w roli faworyta. Po czwarte, zagrają już Piotr Grzelczak (najskuteczniejszy strzelec łodzian w tym roku) oraz Bruno Pinheiro, którzy pauzowali w lidze za kartki. Po piąte, łodzianie chyba wyciągnęli wnioski z nieudanych meczów z Legią. Wreszcie powód najbardziej irracjonalny: właśnie na stadionie przy Łazienkowskiej Widzew triumfował w finale Pucharu Polski 1985 i po wygranej karnymi z Katowicami puchar powędrował do Łodzi.
- Nie można się głaskać, kiedy jest źle. W niedzielę może poza Mielcarzem wszyscy dołożyli cegiełkę do tego, że Legia wygrała z nami łatwo, choć uniknięcie porażki było możliwe. Wystarczyło grać po przerwie tak konsekwentnie jak w pierwszej połowie - mówi Radosław Mroczkowski, trener Widzewa. - Dotyczy to także najbardziej doświadczonych naszych zawodników, a nie tylko dublerów, którzy rzeczywiście nic nie wnieśli do gry, podczas gdy zmiennicy Legii strzelali nam gole. Dżalamidze to problem mentalny, a nie sportowy. Wierzę, że jeszcze da się we znaki. Nawet Legii. Liczę, że podejmiemy walkę o zwycięstwo, a ci co dostaną szansę pokazania się, potrafią ją wykorzystać.
Skoro w niedzielnym meczu ligowym o wygranej gospodarzy zadecydowali dziewiętnastoletni piłkarze, którzy zdobyli swoje pierwsze gole w ekstraklasie (Michał Żyro oraz Rafał Wolski) , to z pewnością trener Maciej Skorża da grupie swoich młodych piłkarzy także szansę występu w meczu pucharowym. Tym bardziej że musi myśleć o oszczędzaniu zdrowia np. serbskiego duetu Radović - Ljuboja przed niedzielnym meczem w Poznaniu z Lechem i kolejną konfrontacją w Lidze Europejskiej z Rapidem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?