18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szpitalu Konopnickiej mogło dojść do przestępstwa

Agnieszka Jasińska
DziennikŁódzki/archiwum
W środę po południu dyrekcja szpitala im. M. Konopnickiej przy ul. Spornej w Łodzi złożyła do Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa podczas zabiegu u noworodka.

- Chodzi o niewłaściwe podanie leku małemu pacjentowi na oddziale intensywnej terapii i anestezjologii szpitala im. M. Konopnickiej. W ocenie dyrekcji mogło dojść podczas zabiegu do przestępstwa - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej. - Doniesienie zawiera bardzo ogólne informacje, które wymagają doprecyzowania. Wszczęte zostanie w tej sprawie postępowanie. Będziemy wyjaśniać sprawę. Do zdarzenia doszło we wtorek, 20 marca.

Sprawa dotyczy jednego z bliźniąt. Dzieci są chore na białaczkę. Trafiły na leczenie do szpitala im. M. Konopnickiej. - Podczas zabiegu jednemu z bliźniaków lekarz zamiast podać lek dożylnie, podał go do kanału rdzenia kręgowego. Później próbowano lek odciągnąć, przepłukiwano rdzeń, to był bardzo ryzykowny i bolesny zabieg. Jeszcze za wcześnie, aby osądzić, czy to było prawidłowe działanie - mówi mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz, która będzie reprezentować rodziców dziecka przed sądem.

- Dziecko zapadło w śpiączkę, jest sztucznie utrzymywane przy życiu. Jego stan jest bardzo ciężki, jest sparaliżowane. Obok niego cały czas jest drugi bliźniak, ponieważ dzięki temu są większe szanse dla malucha w śpiączce.

Dyrekcja szpitala nie znalazła w środę czasu na skomentowanie sprawy. Rodzice dziecka zamierzają wystąpić do sądu z powództwa cywilnego. Będą domagać się 180 tys. zł odszkodowania.

- Niestety, z drugim bliźniakiem też były problemy w szpitalu. Doszło do zakażenia noska, część noska odpadła. Lekarze twierdzą, że później uda się go odbudować. Ale to niedopuszczalne, żeby w szpitalu dochodziło do tak poważnych błędów - mówi Wentlandt-Walkiewicz.

To nie pierwsza dramatyczna historia w szpitalu im. Konopnickiej. W lutym tego roku łódzki sąd orzekł, że szpital popełnił błąd podczas leczenia noworodka. Zapadł wyrok - szpital ma zapłacić rodzicom dziecka prawie 750 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania. Chodzi o chłopczyka, który tuż po urodzeniu miał problemy z trawieniem. Skończył dwa dni, gdy trafił na operację. To miał być prosty zabieg. Po operacji lekarze zdecydowali się na podanie kroplówki. Ale ta nie trafiła do żyły i oparzyła chłopcu rączkę.

To spowodowało martwicę tkanek miękkich, doszło też do zakażenia skóry. Chłopiec miał przetaczaną krew, przeszczep skóry, przeszedł antybiotykoterapię. Wrócił do zdrowia, choć miał niesprawną rączkę.

Po kilku miesiącach rodzice zdecydowali się na zabieg, zapobiegający rozrastaniu się blizny na ręce. Dziecko zostało znieczulone. Lekarzom nie udało się go prawidłowo wybudzić. Zostało zatrzymane krążenie i oddychanie. Dziś chłopczyk ma 4 lata, nie mówi, nie chodzi. Wymaga całodobowej opieki. Szpital złożył apelację w tej sprawie.

***
W czwartek policja, na polecenie prokuratury, która wszczęła dochodzenie, przesłuchała dyrektora szpitala im. Konopnickiej. Prokuratura czeka teraz na dokumentację medyczną. W najbliższych dniach odbędą się przesłuchania rodziców i innych osób związanych ze sprawą, m. in. personelu medycznego zajmującego się dzieckiem.

CZYTAJ TEŻ: Łódzki szpital ma zapłacić 750 tys. zł za okaleczenie dziecka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki