Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacyjne remonty w Łodzi. Którędy jechać, aby jak najkrócej stać w korku?

Marcin Bereszczyński
Maciej Stanik
Jednoczesne zamknięcie dróg w centrum Łodzi jest związane z czterema różnymi inwestycjami: budową Nowego Centrum Łodzi wraz z dworcem Łódź Fabryczna, kompleksową przebudową ulicy Piotrkowskiej, remontem ulicy Kopernika i zmianami instalacji ciepłowniczych przez Dalkię na ul. Żeromskiego. Jak ominąć centrum?

Zarząd Dróg i Transportu nie przygotował objazdów. Ominięcie remontowanych dróg pozostawił pomysłowości kierowców. Taksówkarze już się głowią, którędy jechać, aby jak najszybciej dotrzeć do celu. Mariusz Bedyniak, szef Tele Taxi 6400 400, proponuje jeździć... rowerem. W piątek postanowił pojechać do pracy jednośladem. W poniedziałek też chce wsiąść na rower, bo przejazd przez Łódź może być niemożliwy. Przeszkodzić może mu tylko deszcz.

- To będzie horror, a przecież przed zamknięciem ulic w centrum było ciężko przejechać przez miasto - mówi Mariusz Bedyniak. - Będą wielkie korki, każdy ucierpi. Taksówki utkną w korkach i mogą nie dojechać na czas do klientów, a klienci zapłacą więcej za kurs, bo staną w korkach.

Mariusz Bedyniak proponuje kierowcom omijać centrum i poruszać się głównymi, szerokimi arteriami. Jego zdaniem oś północ - południe najlepiej pokonać al. Włókniarzy i Jana Pawła II, zaś wschód - zachód Rokicińską, Piłsudskiego, Maratońską.

- Nawet jak te główne trasy zostaną zakorkowane, to zawsze można z nich odbić w boczne ulice i tam szukać przejazdu - proponuje Mariusz Bedyniak, który był w piątek zaskoczony faktem, że mniej zakorkowany był ciąg ulic Strykowska, Kopcińskiego, Śmigłego-Rydza, niż Piłsudskiego przy "skrzyżowaniu marszałków".

ZOBACZ: Mapa za zmianami organizacji ruchu w centrum Łodzi w czasie wakacji

Od poniedziałku kierowcy zaczną testować, którędy pojechać. Prawdopodobnie, jeśli znajdą dogodną trasę, to po kilku dniach i ona się zakorkuje, bo każdy zdecyduje się z niej skorzystać. W efekcie wybranie najlepszego wariantu przejazdu przez centrum Łodzi staje się niemożliwe.

Grzegorz Nita, dyrektor Zarządu Dróg i Transportu przekonuje, że wszystkie remonty są skoordynowane. Gdyby zostały rozłożone w czasie i robione etapami, to i tak byłyby korki. Może mniejsze, ale utrudnienia trwałyby dłużej i były o wiele bardziej uciążliwe.

Aby łodzianie przyzwyczajali się do zmian w organizacji ruchu ustawiono specjalne znaki. Białe plansze informują, od kiedy będzie zamknięty dany odcinek ulicy. Na żółtym tle pojawią się informacje, ile czasu pozostało do końca inwestycji. Ma to pomóc kierowcom w planowaniu podróży do pracy, uczelni lub szkoły.

Władze Łodzi chcą niebawem dotrzeć do mieszkańców z informacjami o utrudnieniach w ruchu. Do skrzynek pocztowych trafią specjalne gazetki, w których znajdą się informacje o drogach zamkniętych dla ruchu i zmianach w komunikacji miejskiej. Informatory dotrą do 325 tysięcy gospodarstw domowych. Niestety, w urzędowych gazetkach również nie ma pomysłów na objazdy remontowanych ulic.

Urzędnicy proponują, aby na czas drogowej rewolucji przesiąść się z samochodów w komunikację miejską. Dzięki temu na ulicach Łodzi może być mniej pojazdów, co oznacza mniejsze korki i większa szansa sprawnego przejechania przez miasto. Kłopot jednak w tym, że łodzianie będą zagubieni gigantycznymi zmianami tras autobusów i tramwajów. Każdy przywykł, że linia 12 łączy Retkinię z osiedlem studenckim przy Lumumby. Od poniedziałku tramwaje pojadą z Retkini na... Chojny.

Linia 15 łączyła obydwa osiedla studenckie i kończyła trasę na Kurczakach. Po zmianie pojedzie z Telefonicznej tylko na Koziny. Podobnie z linią 5, która wiodła przez całe miasto z Żabieńca na Kurczaki. Od 1 lipca dojedzie z Żabieńca tylko na Doły. Dwie dodatkowe linie zastępcze nie usprawnią komunikacji miejskie. A już na pewno nie zastąpią linii, które łączyły odległe części miasta, ale zostaną skrócone. Co więcej, zupełnie znikną linie tramwajowe 1 i 7.

Brak lub zmiana tras niektórych linii można by ratować poprzez zwiększenie liczby kursów na innych liniach. Tak się nie stanie, a wręcz liczba kursów zostanie zmniejszona, jak zwykle w wakacje. - Przy tworzeniu zmian w kursowaniu autobusów i tramwajów wzięliśmy pod uwagę wiele sugestii fachowców, pasażerów, policji - wyjaśnia Jacek Sarzało, rzecznik ZDiT.

Chaos w komunikacji miejskiej może spowodować, że łodzianie zniechęcą się do tramwajów i autobusów. Jeśli na co dzień dojeżdżali do pracy jednym środkiem komunikacji, a od lipca zostaną go pozbawieni, to następnym razem wybiorą podróż samochodem. Tak samo jak podróżni, którzy mieli tramwaj przyjeżdżający na przystanek z częstotliwością 10 minut. Jeśli w okresie wakacyjnym tramwaj ma jeździć co 20 minut, to może być przepełniony i zniechęcać do podróży komunikacją miejską. A już na pewno zrażą się pasażerowie, gdy jeden z tramwajów będzie miał awarię i nie dojedzie na przystanek. Wtedy zamiast czekać na tramwaj 20 minut będą musieli czekać 40 minut. W dodatku pojazdy komunikacji miejskiej i tak będą stały w korkach, więc czas przejazdu znacznie się wydłuży.

Kłopot w tym, jak osiągnąć optymalny stan komunikacji miejskiej, żeby łodzianie chętnie z niej korzystali. Przykładowo, zwiększając liczbę kursów autobusowych przez centrum doprowadzi się do jeszcze większego zakorkowania ulic. A to nie przyspieszy podróży.

Aby niedogodności podróżnych zostały choć trochę zmniejszone, prezydent Łodzi Hanna Zdanowska złożyła projekt, aby przedłużyć czas przejazdu na biletach jednorazowych. Radni miejscy przychyli się do tego pomysłu. Do 31 października 2015 roku bilet 20-minutowy staje się biletem 40-minutowym, natomiast z 40-minutowym będzie można podróżować godzinę.
Trudno o tej decyzji mówić, że jest ukłonem miasta dla podróżnych. To raczej urealnienie taryfy przewozu osób.

Przykładowo, jeśli pasażer dotychczas jechał z Teatru Wielkiego do "skrzyżowania marszałków" tramwajem linii 9, to pokonywał ten dystans w 8 minut. Obecnie od skrzyżowania Pomorskiej ze Sterlinga pojedzie objazdem przez osiedle akademickie przy Lumumby i zajmie mu to 17 minut. Podobnie będzie w przypadku innych tras, które przebiegają przez rozkopane centrum. Władze Łodzi zdecydowały się na takie rozwiązanie, bo było ono wprowadzone na czas remontów w 2008 roku i wtedy zdało egzamin.

O ile podróżni korzystający z biletów jednorazowych dostaną pewną ulgę wynikającą z wydłużenia czasu obowiązywania biletów, o tyle nabywcy migawek nie skorzystają ani trochę. Płacić muszą tyle samo, a też będą stać w korkach lub jeździć objazdami. A przecież większość łodzian korzystających z komunikacji miejskiej to posiadacze biletów miesięcznych.
Pozostaje nam mieć nadzieję, że rewolucja drogowa nie będzie miała opóźnień i większość ulic w centrum zostanie otwarta 30 września. A wtedy wreszcie odetchniemy, a może nawet będziemy cieszyć się, że wreszcie mamy w Łodzi równe ulice i proste tory tramwajowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Wakacyjne remonty w Łodzi. Którędy jechać, aby jak najkrócej stać w korku? - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki