Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wampir z Gałkówka" zabijał bezbronne kobiety. Został powieszony

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Reżyser Maciej Żurawski nakręcił serię filmów dokumentalnych „Paragraf 148, kara śmierci”. Jeden z odcinków poświęcił „Wampirowi z Gałkówka”.

- Był to typowy seryjny zabójca, zabijający na tle seksualnym - mówił nam Maciej Żurawski. A Stanisław Modzelewski, bo tak nazywał się „Wampir” swoje przezwisko zawdzięcza temu, że większość swoich makabrycznych zbrodni popełnił w Gałkówku, niewielkiej wsi położonej przy trasie kolejowej łączącej Łódź i Koluszki.

Choć od niektórych z tych dramatycznych wydarzeń minęło ponad pięćdziesiąt lat, mieszkańcy Gałkówka pamiętają o historii wampira. Pan Andrzej, mężczyzna po sześćdziesiątce, wie wiele z opowieści swoich rodziców. Sam zapamiętał moment, gdy Modzelewskiego przywieźli na wizję lokalną. Widział wampira. Był zakuty w kajdany. Chronili go milicjanci, bo gdyby nie to, to ludzie by go rozszarpali.

- W tej sprawie zatrzymano wielu mężczyzn z okolicy- twierdzi pan Andrzej. - Wystarczyło, że szedł samotnie, jakoś podejrzanie się rozglądał. Milicja brała od razu takiego na komisariat. Dostawał „manto” i go wypuszczali. Nie mieli dowodów.

Na ulicy Konstrukcyjnej stoi stary, pokruszony pomnik poświęcony pamięci jednej z ofiar „Wampira z Gałkówka”, 24-letniej Irenie Bernadecie Dunajskiej. Nie była pierwszą ofiarą zwyrodniałego zabójcy. 67-letnią Józefę P. zamordował w lipcu 1952 roku. Udusił ją w podgałgowskich lasach. Kolejnej zbrodni dokonał zaraz po świętach Bożego Narodzenia 1952 roku. To jedno z dwóch zabójstw Modzelewskiego, których nie dokonał w okolicy Gałkówka. Jak potem zeznawał, pojechał tramwajem w okolice Tuszyna. Wysiadł we wsi Modlicy. Tam na leśnym dukcie prowadzącym do wsi Rydzynki spotkał 32-letnią Marię K. Pochodziła z Rydzynek. W tej niedużej, dziś letniskowej wiosce, mieszkali jej rodzice. Spędzała z nimi święta. Ale zachorowały jej kilkuletnie dzieci. Poszła przez las do tramwaju, by kupić leki. Już nie wróciła. Jej ciało znaleziono po trzech dniach. 21-letnią Teresę P. „Wampir” udusił szalikiem, też koło Gałkówka. Na przełomie stycznia i lutego 1955 roku zamordował Irenę Dunajską. Kolejną ofiarą stała się 18-letnia Helena W., uczennica jednego z łódzkich techników. Szła od stacji w Gałkówku do siostry, która mieszkała w pobliskiej Borowej. Urodziła dziecko. Helena niosła wyprawkę dla noworodka. Po niej w sierpniu 1956 roku zamordował 22-letnią Helenę K. Pani Krystyna z Borowej, koło Gałkówka Dużego, mówiła nam, że może dokładnie wskazać miejsca, gdzie wampir zamordował cztery kobiety. Wszystkie pochodziły z Borowej. Twierdziła, że widziała mordercę. Opowiadała nam, że była w kościele na niedzielnej mszy. Tam spotkała swoją koleżankę, Helenę. Nie mieszkała już w Borowej, ale przyjechała do swojej siostry. Szły razem, dołączyła się do nich jeszcze jedna kobieta. W pewnym momencie zauważyły, że idzie za nimi jakiś mężczyzna, który wysiadł z pociągu.

- Nie wysoki był, ale przystojny, ładny mężczyzna - wspominała. Po pewnym czasie rozstała się z koleżanką. Ten mężczyzna podążył w jej kierunku.

Pani Krystyna wróciła do domu. Po jakimś czasie dowiedziała się, że Helenę znaleźli zamordowaną.

- Zabił ją w krzakach dzikiej róży, a potem zwłoki ukrył w starej, częściowo przysypanej studni - dopowiadała pani Krystyna. - Sąsiad zauważył, że wystaje z ziemi noga.

Potem milicja wezwała ją do Łodzi, na komendę. Pokazali czterech mężczyzna, od razu wiedziała że drugi z brzegu to wampir... Po zabójstwie Heleny K. „Wampir z Gałkówka” zamilkł. Śledztwo w sprawie sześciu morderstw umorzono w 1957 roku. Do sprawy powrócono dziesięć lat później...

Antoni Michałowski w „Problemach Kryminalistyki” z roku 1969 opisuje dokładnie jak trafiono po latach na trop „Wampira”. 87-letnia Maria G. utonęła w wannie - takie zgłoszenie 14 września 1967 roku przyjęli milicjanci z Warszawy. Podczas sekcji zwłok na ciele staruszki zauważono, że miała liczne otarcia naskórka, zasinienia i rany cięte na pośladkach, które były zadane żyletką. Wszczęto śledztwo. Szybko jako mordercę wytypowano sąsiada Marii. Był to 38-letni Stanisław Modzelewski, pochodzący z okolic Łomży nałogowy alkoholik, z podstawowym wykształceniem, z zawodu kierowca. Był trzy razy karany - za kradzieże i spowodowanie wypadku drogowego. Dwa lata przed zabójstwem próbował udusić G.

Modzelewskiego zatrzymano w okolicach Łasku, gdzie jego żona miała rodzinę. Przyznał się do zabójstwa sąsiadki. Wytłumaczył, że wieczorem wypił i chciał zabawić się z kobietą. Jak pisze Michałowski, „ponieważ nie odczuwał nigdy żadnego pociągu do własnej, dużo młodszej odeń żony, a pociągała go prawie 90-letnia sąsiadka Maria G., poszedł do staruszki, która żyła samotnie, rzadko odwiedzana przez rodzinę. Wypił z nią herbatę. Po wstaniu od stołu rzucił się na Marię G., przewrócił na tapczan i zaczął ją dusić”.

Maciej Żurawski rozmawiał ze śledczymi prowadzącymi tę wstrząsającą sprawę. Zwrócili uwagę, że Modzelewski był w wojsku w jednostce w Gałkówku. Zaczęli kojarzyć to z niewykrytymi zabójstwami sprzed lat, o których mówiła cała Polska...

„Dziennik Łódzki” relacjonując proces Modzelewskiego, który rozpoczął się przed Sądem Wojewódzkim w Łodzi w styczniu 1969 roku. Pisał, że wszystkich zabójstw dokonał z sadystycznych pobudek, dla zaspokojenia zboczonego popędu seksualnego...

- Przyznaje się do winy, nie zaprzeczam temu - mówił przed łódzkim sądem Modzelewski. Ale twierdził, że nie pamięta najbardziej gwałtownych momentów swych brutalnych napaści. Mówił, że robił się wtedy „dziki” i nie wiedział co się z nim dzieje.

„DŁ” donosi, że odczytano zeznania sąsiada Modzelewskiego z ul. Dumnej w Łodzi. Był świadkiem, że Modzelewski często „niemiłosiernie bił swoją żonę”. Maciej Żurawski mówi, że Modzelewski ślub cywilny wziął w 1951 roku, a kilka miesięcy potem, w 1952 kościelny. Z zeznań wynika, że zaraz po ślubie cywilnym żona powiedziała, iż dostała list. Powiedziała Modzelewskiemu, że gdyby otrzymała go wcześniej, to by za niego nie wyszła. Modzelewskiego to zabolało. Żalił się, że po ślubie cywilnym nie odbył stosunku z żoną. Tłumaczył sobie, że przez ten list. Po kościelnym poszedł z żoną do łóżka, ale ta go odepchnęła... Jedną z ofiar, 21-letnią Teresę P., Modzelewski udusił ją własnym szalikiem. Gdy kobiety były słabe, dziecinne, łatwe nie zadowalało go to, odstępował od swojego zamiaru. Szukał u ofiar oporu, chciał je gwałtownie poskramiać... Opisywał też napady na kobiety.

W czerwcu 1953 roku, koło ul. Dumnej w Łodzi, gdzie mieszkał, napadł na kobietę w zaawansowanej ciąży. Związał Wandę 0. i bił ją po całym ciele kablem. Krzyki usłyszał strażnik ze znajdującej się obok fabryki. Dwa razy strzelił w powietrze, czym odstraszył zabójcę. Kiedy sąd zapytał Modzelewskiego dlaczego zabrał tej kobiecie obrączkę, ten odpowiedział: Chciałem jej zrobić jakąś psotę. Zimą 1955 roku napadł na kobietę w podłódzkim Ksawerowie. Opowiadał później przed sądem, że gdy związana leżała na śniegu, zapytał, czy bije ją mąż. Odpowiedziała, że nie.

- Wtedy rzekłem: to masz ode mnie, żebyś pamiętała, że dla mnie masz być uległa - zeznawał przed sądem „Wampir z Gałkówka”.

W sprawie Stanisława Modzelewskiego wypowiedzieli się biegli. Wydali dwie, zupełnie inne opinie. Jedna twierdziła, że był niepoczytalny. Druga, że w trakcie popełniania swych zbrodni znajdował się w pełni sił umysłowych. Sąd oparł się na tej drugiej opinii. 5 lutego skazał mężczyznę na karę śmierci.

- Ja tam nikogo nie przekonam, duszy nie pokażę - mówił w ostatnim słowie „Wampir z Gałkówka”. - Nie ma więc sensu. Niech sąd sam zarządzi...

Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok łódzkiego sądu. Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski. 13 listopada 1969 roku w Centralnym Więzieniu w Warszawie Stanisław Modzelewski, znany jako „Wampir z Gałkówka” został powieszony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Wampir z Gałkówka" zabijał bezbronne kobiety. Został powieszony - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki