Proces 22-letniego Karola J. z Aleksandrowa, któremu prokuratura zarzuca usiłowanie zabójstwa matki, zaczął się w czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Oskarżony przyznał się do winy, ale zapewnił, że nie chciał zabić kobiety. Odmówił składania zeznań. Grozi mu dożywocie.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Według prokuratury, oskarżony wpadł w furię i zadał 52-letniej Jadwidze J. kilkadziesiąt ciosów nożem. Gdy był przekonany, że kobieta nie żyje, wbił jej nóż w gardło i krzyknął: „Zabiłem matkę!”. W śledztwie nie przyznawał się do winy i twierdził, że... jest dobrym synem. W sądzie zmienił zdanie i przyznał się do ciosów nożem, ale zaznaczył, że nie chciał zabić mamy. Nawet ją przeprosił, ale 52-latka sceptycznie odebrała jego słowa.
Według śledczych, oskarżony zaczął być agresywny wobec rodzicielki po tym, jak jego ojciec rozstał się z matką i wyprowadził z mieszkania w Aleksandrowie. Syn miał pretensje do matki o odejście ojca i o to, że wezwała policję do jednej z awantur domowych.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Karol J. przestał się uczyć i pracować. Miał nadzieję, że Jadwiga J. będzie go utrzymywała. Stawał się coraz bardziej agresywny. Prokuratura zarzuca mu, że obrzucał matkę obraźliwymi i wulgarnymi wyzwiskami. Szarpał ją, popychał i groził, że ją zabije. Kobieta pożaliła się sąsiadce i dwa razy poszła po poradę do komisariatu.
Do dramatycznych wydarzeń doszło 26 grudnia 2018 roku, czyli w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Oskarżony obudził rano matkę i zażądał od niej, aby... padła przed nim na kolana. Kiedy zaskoczona kobieta odmówiła, oskarżony wpadł w szał i zadał kobiecie kilkadziesiąt ciosów nożem. Celował w tył głowy i szyję.
Gdy ciężko ranna Jadwiga J. nie dawała oznak życia, syn krzyknął, że zabił matkę i wbił jej nóż w szyję. Jeszcze raz krzyknął, że zabił matkę i wyszedł z mieszkania. Zalanej krwią kobiecie udało się zaalarmować sąsiadkę, która sprowadziła pomoc. Szybka interwencja lekarzy uratowała Jadwidze J. życie.