Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzę Łódź: Miasto łódzkich włókniarek

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Dawne zakłady przemysłu bawełnianego Uniontex, w których w 1987 roku papież Jan Paweł ii spotkał się z łódzkimi włókniarkami
Dawne zakłady przemysłu bawełnianego Uniontex, w których w 1987 roku papież Jan Paweł ii spotkał się z łódzkimi włókniarkami Fot.Szymczak Krzysztof / Polskap
Łódzkie Włókniarki (tak, pisane dużą literą) zostały wybrane przez mieszkańców naszego miasta na patronki roku 2023 - roku, podkreślmy, jubileuszowego, w którym Łódź będzie obchodziła 600-lecie nadania praw miejskich.

Radni dołączyli, jako patronów, Chavę Rosenfarb - żydowską pisarkę i poetkę urodzoną w Łodzi oraz Pawła Kleckiego - łódzkiego dyrygenta i kompozytora, postaci ze wszech miar godne uhonorowania, obok których moglibyśmy postawić jeszcze całą grupę osób o równie istotnych dokonaniach.

Ale to właśnie wybór Łódzkich Włókniarek jest - w kontekście tak znaczącej rocznicy dotyczącej historii Łodzi - decyzją wymownie symboliczną. Skoro na włókniarki oddano najwięcej głosów (licytacja patronami odbywała się na platformie Vox Populi), wychodzi na to, iż ciągle w powszechnej świadomości pozostajemy miastem, z którym jego przemysłowa historia związana jest najsilniej, a może nawet dla wielu ciągle ośrodkiem włókienniczym jesteśmy.

Pomimo tego, że przemysł, zwany wówczas dla niepoznaki lekkim, zamordowano decyzją polityczną, przy wsparciu uwielbienia dla dzikiego kapitalizmu. Mnóstwo mieszkańców Łodzi to dzieci włókniarek, naiwni świadkowie tego, co się wtedy stało. I niewdzięczni zarazem, ponieważ razem z włodarzami nie poczuli konieczności przepracowania tak drastycznej zmiany, pogrążenia miasta w rozpaczy, z której do dzisiaj - mimo malowania propagandą codzienności - się mozolnie wygrzebujemy.

Odrzuciwszy świat kominów, szarości i kolosalnego wyzysku, Łódź, której wydawało się, że wystarczy kreować hasła, by wykreować rzeczywistość, przez lata nie dorobiła się autentycznego i skutecznego pomysłu na siebie, a te, które leżały na tacy wpisane w jej krwiobieg (jak spuścizna filmowa) z kokieteryjną bezradnością pogrzebała.

Łasiła się do beneficjentów społeczno-ekonomicznych przeobrażeń, a tych, którzy przegrali z dynamiką nowych wyzwań i własną nieumiejętnością się do nich dostosowania (przy przemilczeniu, że przecież na w taki sposób konstruowanych wyższych lewelach nie mogło dla wszystkich wystarczyć miejsca), zaczęła ignorować.

I co najważniejsze, nie podjęła pracy nad rewitalizacją społeczności, koncentrując się na tym, co łatwiejsze, czyli budynkach. Teraz widać jak owe zaniedbania „wyłażą” na powierzchnię. I oddalają od spełnienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki